Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Jędrzejak: Futbol muszę wykreślić, ale kiedyś pewnie jeszcze zagram

Wojciech Koerber
Kapitan Betardu Sparty, 34-letni Tomasz Jędrzejak.
Kapitan Betardu Sparty, 34-letni Tomasz Jędrzejak. Jarosław Jakubczak
Z żużlowcem Tomaszem Jędrzejakiem, kapitanem Betardu Sparty Wrocław, rozmawia Wojciech Koerber.

Widziałem, że uczestniczył Pan w biegu rodzinnym na milę olimpijską przy okazji 31. Wrocław Maratonu.

Zgadza się, m.in. w towarzystwie dziewczyn z klubu, brata i córki Piotrka Barona. W piłkę grać nie mogę, ale jednostajnie pobiegać po równej ziemi mogę jak najbardziej (zimą Jędrzejak zerwał na stoku więzadła krzyżowe i poboczne w kolanie, uderzony przez innego ze snowboardzistów – WoK). Doszliśmy z lekarzem do wniosku, że teraz nie będziemy już wchodzić w to kolano operacyjnie, by znów nie zaburzać okresu przygotowań do następnego sezonu. Tym bardziej, że jest już nieźle, w zasadzie normalnie. Resztę zrobi czas.

Futbol czy snowboard trzeba jednak, póki co, wykreślić z programu gier i zabaw.

Te czynności są wykluczone, ale ich brak nie przeszkodzi w przygotowaniach do sezonu. A mnie interesuje tylko i wyłącznie jazda na żużlu. Pewnie jeszcze kiedyś w piłkę pogram, lecz najpierw będę musiał przejść operację tego kolana.

Przed Panem jeszcze finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Tanowie (6 października), a ostatni trening we Wrocławiu 27 września. Będzie trzeba szukać gdzieś jazdy.

Jeśli chodzi o imprezy, została mi już tylko jedna – ten finał właśnie. Będę jednak szukał możliwości pojeżdżenia gdziekolwiek. Dla takich zawodników jak ja jest to pewien problem, bo sezon zakończyłem miesiąc temu.

Ale też nie ma już zapewne wielkiej wewnętrznej presji na wynik. Choć obrona tytułu zobowiązuje.
Dokładnie. Jadąc na zeszłoroczny finał IMP do Zielonej Góry wiedziałem, że będzie medal. Ba! Byłem przekonany, że będzie złoty. W tym sezonie nie jest tak, jak bym chciał. Do tego jeszcze ta przerwa i tarnowski tor, którego nigdy nie mogłem rozgryźć. Ale może po finale w końcu go polubię.

W takich turniejach niekiedy łatwiej o niespodzianki, bo każdy przyjeżdża przecież z innego zakątka kraju i każdy jest w pewnym sezonie zagubiony, gdy chodzi o ustawienia sprzętu, znajomość toru. Patrz wystrzał Patryka Malitowskiego na niedawnym Memoriale Romanka w Rybniku. W lidze natomiast, na wyjeździe, trzeba walczyć z siedmioma typami świetnie dopasowanymi do toru. I to w każdym biegu.

To prawda, coś w tym jest. Na pewno pojadę tam powalczyć. Finał to także inne obciążenia psychiczne, no i zawodnicy, którzy faktycznie nie jeżdżą na co dzień w Tarnowie. Zobaczymy, co się uda ugrać. A co do Patryka – takie zwycięstwa mogą też wiele zmienić. Fuksem się nie zdarzają. Ujawniają potencjał, pozwalają się otworzyć i uwierzyć.

Wakacje w ciepłych krajach już zaplanowane?

Coś się pewnie zorganizuje, choć nie mamy zbyt dużo czasu. Starsza córka poszła do szkoły i nie chcemy zaburzać jej rytmu nauki w pierwszej klasie. No a żona wróciła do pracy.

Kto zdobędzie tytuł DMP?

Zielona Góra. Jest najrówniejsza, wszyscy zawodnicy jadą.

A komu brąz?

Sprawa otwarta. Myślę, że Częstochowie bardziej się należy. Tak, jestem za Częstochową.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska