Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Duda: Politolog w radiowym lesie

Jacek Antczak
Tomasz Duda: - Gdybym nie został dziennikarzem, pewnie byłbym leśniczym w jakiejś puszczy
Tomasz Duda: - Gdybym nie został dziennikarzem, pewnie byłbym leśniczym w jakiejś puszczy Janusz Wójtowicz
O granicach wolności słowa, "byciu człowiekiem Schetyny, PiS-u i SLD", balansowaniu między misją a komercją i sadzeniu cebuli z Tomaszem Dudą, nowym prezesem Radia Wrocław, rozmawia Jacek Antczak

Czy nowy prezes opłacił już abonament za radio?
Tak, żona opłaca od razu za rok z góry. Polecam, jest taniej.

Za co zapłacę w przypadku Radia Wrocław? Co to za firma Anno Domini 2011?
To spółka zatrudniająca około stu osób, z 15-milionowym budżetem. W jej skład wchodzi Radio Wrocław, słuchane na całym Dolnym Śląsku, i wrocławski RAM - radio muzyczne, z akcentem na kulturę i biznes. Radio miejskie finansujemy w stu procentach z wypracowanych przez nas pieniędzy.

Wypracowanych? Ciągle słychać, że w mediach publicznych bida aż piszczy.
W marazmie mediów publicznych Radio Wrocław radzi sobie dość dobrze. Spośród siedemnastu rozgłośni regionalnych jesteśmy zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Utrzymujemy spółkę nie tylko z abonamentu, z którego wpływy z roku na rok są coraz mniejsze, ale także z reklamy, wynajmu powierzchni, szkoleń dla firm komercyjnych. W ubiegłym roku zarobiliśmy w ten sposób ponad 5 milionów, a całe radio miało milion złotych zysku netto.

Prezesi spółek medialnych myślą o pieniądzach, ale jakoś muszą się dogadywać z redaktorami naczelnymi, którzy mają dbać o atrakcyjność programu.
W Radiu Wrocław prezes jest jednocześnie naczelnym, więc odpowiadam za wyniki finansowe, za jakość programu i wypełnianie misji publicznej.

Dzięki "misji" prezes przynajmniej nie musi się martwić, żeby radia słuchano.
Musi. Robienie radia z misją, którego nikt nie słucha, to żadna sztuka. Moim zadaniem jest zwiększanie słuchalności, godzenie misji z popularnością, czyli radzenie sobie na rynku komercyjnym.

Co jest "misją" regionalnego radia?
Właśnie regionalność, popularyzacja kultury, rozwijanie społeczeństwa obywatelskiego...

A wydawanie płyt i robienie koncertów?
To nasze autorskie pomysły i sukcesy. Połowa płyt Radia RAM, które nadaje przecież między Trzebnicą a Świdnicą, otrzymała Złote Płyty, co znaczy, że nasze albumy kupiło 15 tysięcy osób, a to nie udało się wielu gwiazdom rodzimej estrady.

W Radiu Wrocław mamy za to więcej "gadania".
Nie może być mniej niż 33 procent słowa - tak wynika z ustawy. Czyli przez 20 minut w ciągu godziny "gadamy" o ważnych dla mieszkańców Dolnego Śląska sprawach.

Jakich? Kulturze, służbie zdrowia, sporcie?
To zależy od tego, co się dzieje. Czasami jest to sport, czasem problemy z dostaniem się do lekarza, a innym razem ważne wydarzenia kulturalne czy polityczne. Do informacji z regionu dochodzi interakcja ze słuchaczami, którzy na antenie wyrażają własne opinie o najważniejszych problemach mieszkańców Dolnego Śląska.
Wielu macie tych słuchaczy?
Kiedy przed rokiem zostałem prezesem, słuchalność Radia Wrocław wynosiła 3,42 procent, teraz jest 6,64, w Radiu RAM było 4,67, teraz jest 5,78. To bardzo dobry wynik jak na regionalne radio, co nie oznacza, że nie zamierzamy go poprawić.

Wszyscy wiedzą, że publiczne media są łakomym kąskiem dla polityków.
Problem mediów publicznych polega na tym, że wszystkie wrzuca się do jednego worka. Zamieszanie, targi polityczne związane z ogólnopolskim radiem i telewizją odbijają się rykoszetem na spółkach regionalnych. Od pięciu lat pracuję w Radiu Wrocław i wiem, że tu nie uprawia się polityki. Sam co poniedziałek prowadzę godzinną debatę z politykami, ale nie rozmawiam z nimi prywatnie, tylko na antenie Radia Wrocław. I naprawdę żaden z nich nie dzwoni i nie mówi, że chciałby, żebyśmy o czymś nie mówili lub coś nagłaśniali.

Ale przecież wiadomo, że stanowiska kierownicze w mediach są z nadania politycznego. O prezesie Tomaszu Dudzie mówi się, że jest "człowiekiem Schetyny".
Czyim człowiekiem ja już nie byłem. Kiedy pracowałem na stanowiskach kierowniczych w gazetach i telewizji, przypinano mi łatkę człowieka PiS-u, PO, a nawet PSL-u. Przypomnę, że w ubiegłym roku, gdy po raz pierwszy wygrałem konkurs w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, nie było przedstawicieli Platformy. No to mówiono, że jestem związany z SLD.

Czyli Tomasz Duda, politolog, nie ma poglądów politycznych?
Mam, jak każdy, przecież głosuję w wyborach. Ale jako dziennikarz nigdy się z nimi nie afiszuję, co chyba potwierdzisz, bo znamy się od lat.

Tak, ale zawsze mnie dziwiło, że polityka tak Cię fascynuje. Nie zanudziła Cię?
Polityka pasjonowała mnie od zawsze. Obserwuję rządzące nią mechanizmy z pozycji dziennikarza od osiemnastu lat. Widzę, jak politycy zmieniają poglądy, często im to wypominam, ale na razie to oni determinują świat, w którym funkcjonujemy, czy nam się to podoba, czy nie. Przecież to politycy decydują, ile odkładam na swoją emeryturę, czy przychodnia, do której chodzę, będzie prywatna i że mój 6-letni syn pójdzie w tym roku do szkoły.

O Radiu Wrocław zrobiło się głośno podczas ostatniej powodzi, gdy wykupiliście ogłoszenie, które zinterpretowano jako wyraz nieufności wobec ekipy prezydenta Rafała Dutkiewicza.
Już sobie to z prezydentem wytłumaczyliśmy, bo czy powódź była tylko we Wrocławiu? W tym ogłoszeniu chcieliśmy podziękować mieszkańcom Dolnego Śląsku, którzy spontanicznie zaangażowali się w akcję przeciwpowodziową i wytknąć władzy, nie tylko miejskiej, że nie wyciągnęła wniosków z powodzi w 1997 roku. To ogłoszenie było też promocją i pokazaniem, że Radio Wrocław zawsze stoi po stronie mieszkańców Dolnego Śląska, a nie urzędników. I mimo krytycznych głosów, spełniło swoją rolę.
Ostatnio wytoczono przeciw Tobie cięższe działa, że nie decydując się na emisję spotu Solidarności, ograniczasz wolność słowa i cenzurujesz.
Problem dotyczył jednego słowa - "nieludzkie" - które według prawników Radia Wrocław mogło naruszać dobra osób trzecich, w tym przypadku "polskiego rządu". Zasugerowaliśmy Solidarności, zmianę tekstu na "stop >>takiej<< polityce rządu". Na początku się zgodziła, potem wycofała i powiem szczerze, że ją rozumiem - efekt marketingowy zamieszania wokół spotu był większy niż samej reklamy. Zamiast zapłacić radiu, dostali za darmo w innych mediach wiele informacji na temat manifestacji. Ale mówienie, że coś cenzurujemy, to pomieszanie pojęć. Cenzurą i ograniczaniem wolności słowa byłoby, gdybym udawał na antenie, że takiej manifestacji nie ma. A w naszym radiu przed pikietą był przewodniczący Solidarności, na manifestacji byli nasi dziennikarze i wóz transmisyjny - informację daliśmy pełną. Zupełnie inną sprawą jest to, że jako prezes i redaktor naczelny radia nie mogę naruszać prawa i - jak wszystkie media w Polsce - nie mam obowiązku wypuszczania na antenę wszystkich reklam.

Lubisz filmy o Indianie Jonesie, to pewnie jesteś bezwzględnym szefem? Ostatnio jedna z najlepszych reporterek, Jolanta Krysowata, wytoczyła Ci sprawę o mobbing.
Uważam Jolantę Krysowatą za świetną dziennikarkę, dlatego od dawna zabiegam o to, by w naszym radiu pracowała, a nie tylko miała etat. A mój styl zarządzania ludźmi? Robiliśmy badania akceptacji kierunku, w którym zmierza nasze radio, i opinii o panujących w pracy relacji międzyludzkich. Z anonimowych ankiet wynika, że większość pracowników identyfikuje się z firmą i jest zadowolona z pracy w Radiu Wrocław. Znam dobrze rynek mediów i mogę śmiało powiedzieć, że nasi dziennikarze zarabiają najwięcej w regionie. Nie znam jednak firmy, w której nie znaleźliby się ludzie niezadowoleni. Zawsze starałem się dużo czasu spędzać z ludźmi. Mimo że jestem prezesem, co drugi dzień jestem na kolegium redakcyjnym, rozmawiam z dziennikarzami, dopowiadam coś, wtrącam się, radzę, ale nie w sposób autorytarny. Staram się po prostu przekazać reporterom coś ze swojego dziennikarskiego doświadczenia.

Ponoć po pracy odreagowujesz stresy, zbierając cebulę w ogródku?
Przyroda zawsze mnie pasjonowała, ukończyłem przecież technikum leśne. Pewnie gdybym nie był dziennikarzem, byłbym leśniczym w jakiejś puszczy. Uwielbiam prace w ogrodzie, znudziło mi się tylko koszenie trawy. Na szczęście mam trzech synów - sześcio-, jedenasto- i siedemnastoletniego - i przekazałem im to chodzenie z kosiarką w tę i z powrotem. Ale sadzenie, pielenie, pielęgnacja roślin to moja domena. Mam w ogródku marchewkę, pietruszkę, cebulę, dzieci jedzą truskawki, za chwilę pojawią się maliny i wiśnie.

A wieczorami po pracach w ogródku idziesz pobiegać.
Zakładam adidasy i biegam po polach między podwrocławskimi wioskami, żeby poprawiać czas w kolejnym maratonie. Na razie przebiegłem dwa, w tym wrocławski. Moim sportowym marzeniem jest udział w triathlonie.

No tak, to już rozumiem, dlaczego Radio Wrocław tworzy trasy biegowe we Wrocławiu. Dla prezesa...
To prawda, że mocno propagujemy aktywny styl życia i stawiamy we Wrocławiu ścieżki biegowe, na które serdecznie zapraszamy naszych słuchaczy i waszych Czytelników. Ale to nie ze względu na mnie. Nie chcemy być tylko teoretykami, dlatego kilku radiowców biega dla własnej przyjemności i zdrowia, a na antenie zachęca do tego słuchaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska