Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokio 2020. Marta Walczykiewicz przez chwilę myślała, że ma medal. "Już drugi raz zafundowano mi taki rollercoaster"

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Marta Walczykiewicz na igrzyskach w Tokio 2020.
Marta Walczykiewicz na igrzyskach w Tokio 2020. Pawel Relikowski / Polska Press
Przez chwilę myślała, że ma brązowy medal. Taki komunikat wyświetlił się na wielkim ekranie przy olimpijskim torze. Chwila radości, potem wielkie rozczarowanie. - Już drugi raz zafundowano mi taki emocjonalny rollercoaster – kręciła głową kajakarka Marta Walczykiewicz, która sprincie jedynek zajęła ostatecznie czwarte miejsce.

Gdy wpadły na metę wiadomo było tylko, że złoto zdobyła Lisa Carrington, niesamowita Nowozelandka, która siłą ramion zamienia kajak w motorówkę. Marta Walczykiewicz z niepewnością patrzyła na tablicę wyników.

- Nie wiedziałam, która jestem. Wiedziałam tylko tyle, że Hiszpanka Teresa Portela jest przede mną, bo płynęła obok mnie. Najśmieszniejsze jest to, że nie powinno jej w ogóle być w tym finale, bo płynęła na dziewiątym torze, ale wykorzystała szansę, którą dostała – opowiadała Polka. - Gdy pojawiła się informacja, że jestem trzecia, to przez chwilę się cieszyłam. Ale tylko przez chwilę. Gdy spojrzałam jeszcze raz, to zauważyłam, że nie ma tami Hiszpanii, więc zrozumiała, że jednak jest jakiś błąd.

Niestety, był. Brąz zdobyła Dunka Emma Astrand Jorgensen. A Walczykiewicz przeżyła niemiłe déjà vu. Podobna sytuacja zdarzyła jej się na mistrzostwach świata w 2018 roku. Na brzegu płakała, pocieszały ja koleżanki.

Może jednak nie byłoby tej historii, gdyby srebrna medalistka z Rio de Janeiro nie popełniła błędu na starcie. - Miałam już takie wyścigi, gdy start mi nie wychodził, a jednak potrafiłam swoim finiszem dogonić rywalki. Tutaj jednak myślę, że to mogło mieć znaczenie. Bo jednak w końcówce tych dwóch dziesiątych sekundy zabrakło. Warunki? Byłam przygotowana na wszystko. Mogę mieć tylko wyłącznie pretensje do siebie – przyznawała z wilgotnymi oczami.

Przed nią w Tokio jeszcze start w jedynce na 500 m. To nie jest jej dystans, ale to występ, który może zdeterminować jej dalszą karierę. Z programu igrzysk znika bowiem sprint na 200 metrów.

- Jeśli chodzi o sportowy poziom, to nie czuję się jeszcze na tyle starą zawodniczką, żeby kończyć karierę – mówiła 34-letnia Walczykiewicz. - Na 200 metrów na igrzyskach już nie będzie szansy popłynąć, ale to nie znaczy, że nie będzie odbywała na mistrzostwach świata czy mistrzostwach Europy. A czy myślę o igrzyskach w Paryżu za trzy lata? Odpowiem na to pytanie po startach na 500 m. Zobaczymy, jak mi pójdzie.

Karolina Naja i Anna Puławska srebrnymi medalistkami igrzysk w Tokio.

Tokio 2020. Karolina Naja i Anna Puławska, srebrne medalistk...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tokio 2020. Marta Walczykiewicz przez chwilę myślała, że ma medal. "Już drugi raz zafundowano mi taki rollercoaster" - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska