Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To rynek wymusi, że będą poszukiwane uczelnie, w tym prywatne, oferujące wysoką jakość kształcenia i ciekawe kierunki studiów

Redakcja
To rynek wymusi, że będą poszukiwane uczelnie, w tym prywatne, oferujące wysoką jakość kształcenia i ciekawe kierunki studiówdr Marek Lewandowski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania Edukacja we Wrocławiu
To rynek wymusi, że będą poszukiwane uczelnie, w tym prywatne, oferujące wysoką jakość kształcenia i ciekawe kierunki studiówdr Marek Lewandowski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania Edukacja we Wrocławiu Materiały prasowe
Rozmowa z dr Markiem Lewandowskim, rektorem Wyższej Szkoły Zarządzania Edukacja we Wrocławiu - Pogłębiający się niż demograficzny, emigracja młodych ludzi, trudna sytuacja na rynku pracy, to wszystko nie ułatwia funkcjonowania zwłaszcza prywatnym uczelniom.

- Niepokojące są również pomysły, aby uczelnie, które nie mają uprawnień habilitacyjnych i do przyznawania stopnia doktora, prowadziły tylko kierunki o praktycznym profilu kształcenia. Jest to więc jakby tworzenie nowej formuły szkolnictwa zawodowego. Można zastanawiać się nad sensownością rozdzielenia kształcenia ogólnoakademickiego od kształcenia praktycznego. W tym rozwiązaniu konieczne jest samookreślenie się szkoły wyższej i związana z tym specjalizacja kadry nauczającej. Co najmniej dyskusyjne natomiast wydaje się założenie, że na studiach I stopnia powinien dominować profil praktyczny kształcenia. Zakładając jednak, że studia I stopnia będą studiami o profilu wyłącznie praktycznym nie możemy się zgodzić z twierdzeniem, że zajęcia na tych studiach powinni prowadzić wyłącznie nauczyciele zawodu – dydaktycy. Grozi to sytuacją, w której uczelnia zamieni się w normalną szkołę zawodową, która bez kontaktu z nauką (badania) prędzej, czy później straci rację bytu. Bardziej jestem skłonny do opowiedzenia się za wersją edukacji, w której misją uczelni powinno być przede wszystkim przekazywanie uczniom pewnego kodu kulturowego i zasobu kompetencji ogólnych (kluczowych), które są niezbędne na rynku pracy. Studentom potrzebny jest kulturowy przewodnik, który ciągle, systematycznie odnawia posiadane informacje, doskonali umiejętności, konfrontuje swoje doświadczenia z doświadczeniami innych, krytycznie je ocenia i weryfikuje, okazuje nieustanne zainteresowanie swoją pracą i jest otwarty na zmiany. Tymczasem studia powinny otwierać horyzonty przed młodym człowiekiem, dawać mu również wiedzę ogólną, a nie tylko ściśle profilować do wykonywania konkretnego zawodu.

- Może uczelnie powinny rozwinąć jeszcze ściślejszą współpracę z przedsiębiorstwami i bardziej dostosowywać programy kształcenia do ich potrzeb?

- Duże znaczenie ma tu sytuacja na rynku pracy. Jeżeli na przykład, w wypadku tak sprofilowanego programu nauczania, przynajmniej 10 procent najlepszych absolwentów znajdzie zatrudnienie we współpracujących z uczelnią firmach, to będzie bardzo dobrze. Wiemy jednak, że tak nie jest. Na rynku ciągle powstaje zbyt mało miejsc pracy. Oprócz tego, rynek ten bardzo szybko się zmienia. Trzeba więc odnaleźć się w tej trudnej sytuacji. Moim zdaniem Uczelnia powinna oferować ramowy program nauczania, a student powinien mieć jeszcze większą niż do tej pory możliwość modelowania swojego profilu kształcenia. Młody człowiek najczęściej już w czasie studiów podejmuje pracę. Na bieżąco może konfrontować, czy wiedza i umiejętności zdobywane na uczelni są mu przydatne do rozwoju jego kariery zawodowej. Jeżeli widzi na przykład, że pracodawca wymaga od niego czego innego – powinien mieć możliwość modyfikacji swojego programu nauczania tak, aby te oczekiwania spełnić. Oczywiście, może to być trudne i niewygodne dla uczelni, ale, moim zdaniem, innego wyjścia nie ma. Być może, pewnym rozwiązaniem byłaby współpraca kilku uczelni w tym zakresie tak, aby student mógł realizować swój program nauczania w kilku jednostkach. Wprowadzenie takiego rozwiązania na płaszczyźnie uczelni prywatnych byłoby bardzo trudne, gdyż wymagałoby pogodzenia wielu sprzecznych interesów, ale na przykład w przypadku uczelni publicznych stworzenie takiej wspólnej platformy mogłoby być prostsze.
Sensowny rozwiązaniem może być również udział przedsiębiorców w procesie dydaktycznym (warsztaty, wykłady, pomoc w opracowywaniu programów nauczania itp.). W tym miejscu rodzi się kolejne pytanie, czy zapis zawarty w „Manifeście Edukacyjnym” , brzmiący: „Zwiększenie znaczenia kształcenia praktycznego w szkolnictwie zawodowym, średnim i wyższym oraz sfinansowanie zaangażowania przedstawicieli biznesu w jego realizację w szkołach” pozostanie martwy, jak wiele mu podobnych, czy też Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, która ogłosiła ten manifest, podejmie rzeczywiste działania w tym zakresie. Założyć jednak należy, że przedstawiciele świata biznesu będą zainteresowani współpracą bądź inwestowaniem w szkolnictwo wyższe, jedynie wtedy, gdy będą mieli realną możliwość współdecydowania o jego kształcie.

-  Wspomniał Pan o trudnej sytuacji na rynku pracy, a z drugiej strony, kształcimy tak wielu humanistów...

- Nadmierna technologizacja kształcenia moim zdaniem też nie jest dobra. Kształcenie wąskokwalifikowanych specjalistów może być dla nich ryzykowane. Zmieniająca się rzeczywistość ekonomiczno-gospodarcza wpływa bezpośrednio na sytuację na rynku pracy. Jedne zawody ulegają modyfikacjom, inne zanikają, a w ich miejsce pojawiają się nowe. W związku z tym umiejętności, które dziś są pożądane na rynku pracy, za parę lat mogą okazać się niewystarczające lub całkowicie nieprzydatne. Tymczasem, profilowanie kształcenia zaczynamy dostrzegać już na etapie szkoły średniej. Proszę zwrócić uwagę, że po takich kierunkach jak medycyna, czy prawo absolwenci uczelni mogą wybrać wąską ścieżkę specjalizacyjną, zdać egzaminy korporacyjne, dostosowując się w ten sposób do zmieniających się szybko potrzeb rynku pracy. Ale ich wybory są na pewno bardziej dojrzałe, gdyż są bogatsi o doświadczenia, których w szkole średniej czy na początku studiów młody człowiek jeszcze nie ma.

- Czy Pana zdaniem rozwój nowych technologii jest szansą dla uczelni? Technologiczne innowacje mogą przecież, przy stosunkowo niskich kosztach, zwiększyć zakres działania uczelni, umożliwić dotarcie do nowych grup docelowych...

- A w jaki sposób najlepiej nauczyć się języka? Są trzy możliwości: wyjechać za granicę, korzystać z pomocy nauczyciela, lub też uczyć się samemu np. wykorzystując nowe technologie. Najlepsze efekty, moim zdaniem, uzyskamy wyjeżdżając za granicę. Można też siedzieć w domu i uczyć się wykorzystując np. platformę e-learningową, ale na pewno nauka zajmie nam dużo czasu, a efekty niekoniecznie będą dobre. Uważam, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu ucznia i mistrza. Nowe technologie, mogą wspomagać proces nauczenia, ale raczej go nie zastąpią. Już w latach 60 - tych ubiegłego wieku Amerykanie podjęli próby budowy maszyn edukacyjnych, ale jak do tej pory nie udało się zastąpić nauczyciela na poziomie edukacji dzieci i młodzieży. Nowe technologie mogą być bardzo kuszące np. dla właściciela uczelni. Możemy przecież wyobrazić sobie sytuację, że taki właściciel kupuje programy nauczania przygotowane przez najlepszych wykładowców i oferuje je w sieci na platformie e-lerningowej. Niepotrzebne mu są sale wykładowe, kadra itd. Ale czy to jest dobre rozwiązanie dla uczącego się, czy nauczy go to samodzielnego myślenia? Najlepsze uczelnie na świecie nie decydują się jednak na takie rozwiązania. Dostrzec jednak można, że coraz większym zainteresowaniem cieszy się blended learning (B-learning), czyli mieszana metoda kształcenia, łącząca tradycyjne metody i formy nauczania z zadaniami realizowanymi zdalnie przy pomocy komputera (M-learning). Kształcenie w takiej formie może być modelowane ze względu na rodzaj kursu, jego treści, potrzeby studentów, czy też preferencje prowadzącego.

Jak Pan postrzega rynek szkolnictwa wyższego w najbliższych latach?

- Wielu uważa, że na rynku pozostaną tylko najlepsze i najgorsze uczelnie. Te najgorsze, bo przecież zawsze znajdą się osoby, dla których najważniejsze będzie szybkie, bezproblemowe zdobycie dyplomu, a najlepsze, bo zawsze wiedza, umiejętności i wysokie kompetencje społeczne dają większe szansę na trudnym aktualnie rynku pracy. Myślę jednak, że właśnie sytuacja na rynku pracy szybko zweryfikuje postawy ukierunkowane na bylejakość. Sam dyplom bez względu na rodzaj ukończonych studiów nie ma dla pracodawcy żadnej wartości – liczą się kompetencje kluczowe i doświadczenie. To właśnie rynek wymusi to, że będą poszukiwane uczelnie, w tym również prywatne, oferujące wysoką jakość kształcenia i ciekawe kierunki studiów. Na rynku mamy uczelnie państwowe, prywatne i pojawia się trzeci gracz – uczelnie zagraniczne. Może on być dużą konkurencją jeżeli np. zacznie otwierać swoje filie w Polsce np. na zasadzie franczyzy. Jeżeli chodzi o konkurencję pomiędzy uczelniami państwowymi prywatnymi, to państwo nie traktuje tych podmiotów równorzędnie nie udziela wystarczającego wsparcia uczelniom prywatnym. Stawia im jednak takie same wymagania jak szkołom wyższym finansowanym z budżetu państwa.
Pamiętajmy jednak, że ważne jest także to, jak dzisiejsze działania edukacyjne kreowane przez państwo będą wpływały na przyszły rynek pracy i gospodarkę. Do oceny tego wpływu potrzebny jest model symulacyjno-prognostyczny, który pomoże ocenić wzajemny wpływ na siebie edukacji, zatrudnienia, bezrobocia czy rozwoju gospodarczego. W Polsce prace nad takim modelem rozpoczęły się w listopadzie 2012 roku i zostaną zakończone w I kw. 2015 r. Przetarg na opracowanie tego modelu (czyli modelu matematycznego oraz związanego z nim programu komputerowego) wygrał Instytut Badań Strukturalnych . Miejmy nadzieję, że przygotowywany model oprócz roli prognostycznej będzie narzędziem, dzięki któremu uda się lepiej organizować i realizować zamierzenia edukacyjne. Nie zapominajmy jednak, że najistotniejszymi elementami w budowaniu tej edukacyjno-ekonomiczno-polityczno-gospodarczej układanki zawsze będą ludzie – uczniowie i nauczyciele.

Rozmawiał: Ryszard Żabiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska