18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To przed nimi drży Politechnika Wrocławska

Weronika Skupin
Na Politechnice Wrocławskiej znacznie częściej niż przykładowo na uniwersytecie masz bezpośredni wpływ na wybór prowadzącego ćwiczenia czy egzamin. Przeczytaj o tych najsłynniejszych wykładowcach, by później nie żałować swojego wyboru.

Wybierz największą kosę wśród wrocławskich wykładowców! Szczegóły i zgłoszenia: www.gazetawroclawska.pl/kosaroku

mgr Jerzy Pietraszko, Instytut Matematyki i Informatyki
Studenci mówią o nim: człowiek o aparycji jaskiniowca. To legenda Politechniki Wrocławskiej: w doktoracie obalił twierdzenie jedynki trygonometrycznej i w jego rozumowaniu nie doszukano się błędów. Jednak pracę odrzucono, gdyż wg Komisji Instytutu Matematyki zgodzenie się z Pietraszką zburzyłoby podstawy wszystkich nauk opartych na liczbach. Przed nazwiskiem wykładowcy widnieją wciąż trzy litery, jednak zarzekł się on, że zapuści brodę i nie zgoli jej, póki nie otrzyma tytułu doktora. Zaliczenie kolokwium graniczy niemal z cudem, za to zamiast egzaminu poprawkowego można umówić się z nim na partię szachów.

prof. Janusz Mroczka, Wydział Elektroniki, Katedra Metrologii Elektronicznej i Fotonicznej

Na jego wykłady z elementów elektronicznych i postaw metrologii studenci czekają z utęsknieniem. Bynajmniej nie przez fascynację przedmiotem, a z powodu niebanalnej osobowości profesora. Janusz Mroczka to chodząca anegdota. Po jego dygresjach i żartach sale wykładowe pękają ze śmiechu. Na zaliczenie wystarczy napisać test zamknięty z trzydziestoma pytaniami, który krąży od kilku lat gdzieś w internecie. Profesor jest pierwszym metrologiem w kraju, który został członkiem Polskiej Akademii Nauk.

prof. Paweł Śniady, Wydział Budownictwa Lądowego i Wodnego
Znany ze swoich kolorowych marynarek i niewyczerpanych pokładów poczucia humoru. Studenci polecają go sobie i oceniają bardzo wysoko. Skłonny do wyznaczania kilku nawet terminów zerowych, do których można przystąpić po zaliczeniu projektu. A warto się o to postarać, chociażby ze względu na mniejszą niż w pierwszym terminie liczbę pytań. Ze świecą szukać nieszczęśliwców, którzy nie zdobyli minimum, pisząc zerowy termin. Im później, tym jednak trudniej.

Zobacz też: To o nich mówi cały Uniwersytet Wrocławski

dr Zbigniew Skoczylas, Instytut Matematyki i Informatyki.
Studenci pierwszego roku często się go obawiają, ale potem chwalą swój wybór. Na kursie z analizy matematycznej rzuca od czasu do czasu żartami. Zdarza się, że przyznaje dodatkowe punkty za rozwiązywanie zadań i wskazywanie błędów na tablicy. Zostają one potem wliczone do oceny z kolokwium. Zaś każda obecność na wykładzie to dodatkowy punkt dodany do egzaminu poprawkowego. Choć czasami zwleka z oddaniem sprawdzonych kolokwiów, za każdy tydzień poślizgu jest skłonny przyznawać kolejne oczka. Aktywnym studentom trudno nie zdobyć wymaganego minimum.

dr inż. Roman Chrobok, Instytut Inżynierii Lądowej, Zakład Dynamiki Budowli
Zadania wykonuje najszybszymi, prostymi sposobami, przeciwstawiając tę metodę skomplikowanym obliczeniom innych wykładowców. Nie znaczy to jednak, że łatwo u niego zdać. Mówią o nim, że sam jest dla siebie autorytetem. Dziewczęta traktuje nieco inaczej niż studentów płci męskiej. Zwraca się do nich "mamusiu", "ciociu", pyta, czy "panienki" wiedzą, co to jest beton... Ma w zwyczaju kończyć wykłady pół godziny wcześniej z powodu ładnej pogody. Kiedyś często bywał w Tawernie, lecz klub aktualnie jest zamknięty. Tam właśnie można było umawiać się z nim na konsultacje. Podczas kolokwiów wychodzi "na obiad" i wraca tylko po to, by zebrać prace. Ale może sobie na to pozwolić, bo zadania wymyśla naprawdę bardzo trudne i zazwyczaj pierwszy termin oblewają studenci całego roku. Plotka głosi, że łatwiej jest tym, którzy wygrają z doktorem w tenisa stołowego.

KOSA ROKU - zgłoś swojego kandydata do naszego rankingu najbardziej wymagających wykładowców (kliknij)

dr inż. Zbigniew Świętach, Instytut Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki
"Świętach, Świętach i po studiach", jak głosi stare akademickie porzekadło. Doktora lepiej nie spotkać samemu w ciemnym korytarzu. Nie gryzie co prawda, ale dystansuje studentów podczas rozmowy, a ci zostają postawieni pod ścianą. Każdą niewiedzę i błąd w rozumowaniu wytknie, zanosząc się przy tym specyficznym śmiechem. Wśród wymienianych przez studentów metod zaliczenia przedmiotu, widnieją więc: ciche przeczekanie semestru w kącie i nieodzywanie się lub wyrobienie sobie odporności na aluzje i docinki. Mimo wszystko, spora grupa studentów chętnie zapisuje się na jego przedmioty. Na kartkówkach daje podobne zadania jak na ćwiczeniach, a jego kolokwia uchodzą za stosunkowo łatwe.

dr inż. Henryk Szewczyk, Instytut Techniki Cieplnej i Mechaniki Płynów
Warto pokazać mu się na konsultacjach, aby nas zapamiętał. Jest to też doskonały moment, by pozwolił poprawić kartkówki i wytłumaczył zadania, bowiem na zajęciach o dokładne wyjaśnienie czasem trudno. Często snuje daleko idące dygresje, z których możemy dowiedzieć się wielu ciekawostek na każdy temat, niekoniecznie dotyczących przedmiotu. Łatwo się denerwuje i jest perfekcjonistą - jeden drobny błąd w sprawozdaniu powoduje zwrócenie go do poprawy. Dzieje się tak nawet po kilkanaście razy. Krążą słuchy, że krzywo patrzy na wyzywająco ubrane, mocno umalowane i opalone dziewczyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: To przed nimi drży Politechnika Wrocławska - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska