Nie milkną echa pożaru poddasza i dachu nad częścią barokową zamku Książ. Spalona część została już zabezpieczona przed działaniem warunków atmosferycznych. Śledczy ustalili przyczyny pożaru i postawili zarzuty nieumyślnego podpalenia dwóm robotnikom, którzy zaprószyli ogień. Władze Wałbrzycha gromadzą fundusze na remont zniszczonej części. Ma się rozpocząć w lutym i potrwać do końca kwietnia.
Prawdopodobnie nie byłoby czego jednak remontować, gdyby nie profesjonalne wyszkolenie i wyposażenie wałbrzyskich strażaków, którzy dopiero od kilku lat dysponują jednostką i sprzętem, które umożliwiły uratowanie zamku przed poważniejszymi zniszczeniami.
Dopiero dwa i pół roku temu oddano do użytku nową strażnicę przy ul. Ogrodowej. O konieczności jej budowy i zabezpieczenia w ten sposób północnej części miasta mówiło się już w latach 60. ubiegłego stulecia. Budowa ruszyła dopiero w 2002 roku i trwała z problemami 10 lat.
- Nasz czas dojazdu do zamku Książ wynosi obecnie około 8 minut. Gdyby jednostka dalej funkcjonowała na ul. Piasta dojazd zająłby około 20-25 minut - mówi Krzysztof Szyszka, zastępca komendanta PSP w Wałbrzychu. - W tym czasie pożar mógł już objąć zamkową wieżę i niższe kondygnacje. Straty byłyby znacznie większe.
Nie bez znaczenia była także modernizacja w ostatnich kilku latach pojazdów, którymi dysponują strażacy. Nowe wozy strażackie są nie tylko szybsze, ale znacznie lepiej wyposażone i posiadają większe zbiorniki na wodę i środki gaśnicze. Kilka lat temu wałbrzyscy strażacy mogli tylko pomarzyć np. o posiadaniu kamer termowizyjnych. Teraz dzięki nim bez problemu lokalizują ogień kryjący się w konstrukcjach ścian czy dachów.
Niezwykle pomocny przy gaszeniu pożaru Książa okazał się również system cobra. Za pomocą strumienia wody z pyłkiem krzemowym, pod ciśnieniem 300 atmosfer można wycinać nim otwory nawet w stalowych blachach o grubości 55 mm oraz półtorametrowych betonowych ścianach.
Dzięki temu przy niewielkim zużyciu wody gasi się duże pożary. To m.in. dzięki cobrze szkody wyrządzone w zamku przez wodę użytą do gaszenia zostały zminimalizowane. - Przy ratowaniu Książa istotne były także inwestycje w samym zamku, m.in. montaż systemu alarmowego połączonego z naszą jednostką, budowa instalacji hydrantowej i hydroforowni oraz zbiorników z wodą wewnątrz i na zewnątrz obiektu - wyjaśnia Krzysztof Szyszka. - Pomogło nam też doświadczenie z ćwiczeń z zamku.
Straty w zamku Książ wyceniono na razie na ponad pół miliona złotych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?