Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To oni chcieli okraść bankomat w Wiszni Małej

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Pawel Relikowski / Polska Press
Wrocławski sąd aresztował dziś dwóch mężczyzn związanych z grupą przestępczą okradającą bankomaty. Tragiczna akcja policji w Wiszni Małej, w której zginął jeden z gangsterów i wrocławski antyterrorysta, miała być dziełem właśnie tego gangu.

Jeden z aresztowanych to Jacek S. z Pomorza. Wpadł w sobotę późnym wieczorem w Wiszni Małej koło Wrocławia, podczas próby obrabowania bankomatu. Wspólnik Jacka S., Łukasz W. był w budce z bankomatem gdy na miejscu pojawił się oddział antyterrorystów. Łukasz W. zaczął strzelać z kałasznikowa. Zabił jednego z funkcjonariuszy. Gdy policja odpowiedziała ogniem, zginął też sam napastnik. Kilka godzin po tej tragedii policjanci zatrzymali Grzegorza K. spod Warszawy.

Dziś Jacek S. i Grzegorz K. są podejrzani o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Działała od wiosny w całej Polsce. Zajmowała się okradaniem bankomatów. Bardzo często bankomaty wysadzano w powietrze, wpuszczając do środka gaz i inicjując zapłon prymitywnym zapalnikiem. Jackowi S. - oprócz udziału w gangu – prokurator zarzuca też próbę włamania do bankomatu w Wiszni oraz udział we włamaniu do bankomatu na terenie Wielkopolski. Doszło do niego w sierpniu i skradziono 200 tysięcy złotych. Grzegorz K. jest podejrzany również o pomoc w skoku na bankomat w Wielkopolsce.

Zobacz też: Kulisy strzelaniny w Wiszni Małej. Przed kałasznikowem policja broniła się paralizatorem

Obaj mężczyźni częściowo przyznali się do winy. W czasie przesłuchań – mówi prokurator Bartosz Kupniewski – starali się minimalizować swoją rolę w grupie. Grzegorz K. „wyraził skruchę”. Prokuratura nie wyklucza, że w tej sprawie dojdzie jeszcze do innych zatrzymań. Wiemy, że nad rozpracowaniem gangu złodziei gotówki z bankomatów pracowała specjalna grupa policjantów kryminalnych z Dolnego Śląska, Wielkopolski i Pomorza.

Trzeci z gangsterów - ten, który strzelał w Wiszni Małej, a potem sam zginął od kul, to najwyższa półka wielkopolskich przestępców. Według poznańskich śledczych przez lata kierował gangiem złodziei samochodów.
Łukasz W. od kilku lat przebywał na wolności. W sumie ciążyły na nim co najmniej 74 zarzuty, głównie dotyczące kradzieży aut. W 2005 roku próbował potrącić zatrzymującego go policjanta. Po zatrzymaniu chciał wręczyć łapówkę. Już z celi, próbował przekazać swojej żonie kartkę z poleceniem, by „Marek, Shrek i Paweł posprzątali dół”. Chodziło o posesję jego matki w Kiekrzu. Policja szybko znalazła tam kilka skradzionych pojazdów.
Proces, w którym Łukasz W. usiadł na ławie oskarżonych rozpoczął się w 2007 roku i trwa do dziś. Dlaczego? Pierwszy z sędziów orzekających w sprawie gangu – Janusz Połeć został wyłączony z postępowania po tym, jak w czerwcu 2008 r. Łukasz W. uderzył w jego auto. Dwaj kolejni sędziowie zmarli. Obaj musieli jednak wszczynać proces od początku i ponownie przesłuchać oskarżonych oraz świadków. Teraz sprawa trafia na wokandę po raz czwarty. Gangsterzy, którymi według śledczych kierował Łukasz W., nie tylko kradli auta, ale wyłudzali też odszkodowania za fikcyjne stłuczki. W Wielkopolsce słynęli z wyjątkowej „bezczelności”. Jak wynika z naszych informacji, łupem szajki padały nawet auta z salonu samochodowego. Złodzieje kilka razy podjeżdżali pod ten sam salon, zaczepiali nowe auta o hak i odjeżdżali. Nie gardzili też wyposażeniem garażów czy warsztatów mechanicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska