Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To najpiękniejsze życie, o którym marzyliśmy – recenzja "Mistrza i Małgorzaty" w Capitolu

Małgorzata Matuszewska
Sceny w restauracji Gribojedowa są perłami wrocławskiego „Mistrza i Małgorzaty”
Sceny w restauracji Gribojedowa są perłami wrocławskiego „Mistrza i Małgorzaty” Paweł Relikowski
Świetna, różnorodna muzyka Piotra Dziubka, mądre i pełne wielu treści piosenki Rafała Dziwisza, znakomici tancerze. Zalet musicalu „Mistrz i Małgorzata” na podstawie powieści wszech czasów Michaiła Bułhakowa, w adaptacji i reżyserii Wojciecha Kościelniaka, otwierającego wystawnie wrocławski Teatr Muzyczny Capitol po wielkiej przebudowie, nie sposób wyliczyć.

Powstało bardzo zespołowe przedstawienie (w spektaklu biorą udział wszyscy artyści Capitolu, oprócz jednej aktorki – Elżbiety Romanowskiej, która pracuje teraz w serialu). Sobotnia (28 września) premiera należała jednak do Tomasza Wysockiego z Teatru im. Słowackiego w Krakowie, który wykreował Wolanda wieloznacznego i wyrafinowanego jak sam diabeł, Justyny Szafran w bardzo trudnej roli Kobiety – narratorki i swoistej komentatorki całości, Rafała Dziwisza (wielkie brawa za teksty piosenek) – Mistrza, który napisał powieść o Poncjuszu Piłacie, tym samym przegrywając swoje życie, a jednak go nie stracił.

Małgorzata (Justyna Antoniak przeżyła chwilę grozy, kiedy zawiódł ją mikroport, ale opanowała sytuację z pomocą kolegów) jest bardzo powieściowa: niespełniona w miłości, wyrozumiała, dla miłości gotowa na wszystko. Pięknie zaśpiewała „wierzę, ja wierzę, coś się wydarzy”.

Świetna była Hella, pomocnica Wolanda, w perfekcyjnej interpretacji Eweliny Adamskiej-Porczyk, znakomitej nie tylko ruchowo, ale dramatycznie (jej rozmowa telefoniczna to prawdziwy majstersztyk, a taniec z dwoma tancerzami na balu u Wolanda był tańcem profesjonalnym). Mikołaj Woubishet, elastyczny niczym prawdziwy kocur, wsiadał do tramwaju klasycznie, jak Behemot w powieści Bułhakowa, budząc uśmiech publiczności i uwijał się sprawnie wokół diabelskich spraw porządkowania Moskwy.

ZOBACZ KONIECZNIE: Tak zmienił się Capitol. Wygląda imponująco!

ZOBACZ TEŻ: Wielkie otwarcie Capitolu (ZDJĘCIA Z UROCZYSTOŚCI)

Cała diabelska szajka sprawdziła się w swojej roli. Błażej Wójcik (Korowiow) w variete zabawnie żądał oklasków ("prosz, prosz"), stworzył niezłą parkę z Behemotem. Uzupełnił ich Asasello (Bartosz Picher).

Naturalna vis comica Mariusza Kiljana odpowiada w stu procentach kreowanemu przez aktora Iwanowi Bezdomnemu. Poeta Bezdomny, pewny swoich racji członek związku literatów, pragmatyczny jak to w sowieckiej Rosji przystało, spotyka na swojej drodze religijną zagadkę. Nic dziwnego, że oszalał... Berlioz Andrzeja Gałły był zabawny, dociekliwy i tragiczny, jak w powieści.

Czytaj dalej na następnej stronie
Brawa należą się też Konradowi Imieli, wszak dyrektor Capitolu podołał arcytrudnemu zadaniu. W sobotę wieczorem uroczyście otwierał teatr, wręczając kilkanaście dyplomów „Złoty kawałek Capitolu” ludziom zaangażowanym w przebudowę, otwierając aż trzy wystawy plastyczne przygotowane na inaugurację działalności, sypał anegdotkami z dziejów przebudowy (m.in. opowiedział o swoim pościgu na placu budowy za ministrem Zdrojewskim, „znikającym punktem”, fotografującym prace). Za chwilę musiał przebrać się w kostium i wykreował Piłata dobrego (tak przecież określał go Jeszua), zagubionego i z powodu jednego życiowego wyboru nieszczęśliwego na wieczność. Konrad Imiela był także rzeczowym psychiatrą Doktorem Strawińskim.

Scenografia Damiana Styrny jest ciekawa, ale nie przesłania bohaterów na scenie. Brawo za ławeczkę na Patriarszych Prudach – właśnie tak można ją sobie wyobrazić.

Musical z definicji pozbawiony jest tyrad. „Mistrz i Małgorzata” ma kilka świetnych dramatycznych, dialogowych scen. Zwłaszcza ostatnią, w której bohaterowie siedzą przy stole i rozważają rzeczywistość, a świat za nimi wiruje niczym kosmos.
Wojciech Kościelniak wprowadził do spektaklu tajemniczą postać, której w powieści nie ma. Kobieta – Justyna Szafran w skromnej czerni jest narratorką i bystrą obserwatorką. W jej postaci można domyśleć się Jeleny Bułhakowowej, żony Bułhakowa, cierpiącej razem z mężem. Serce się ściska, kiedy mówi: „Mimo wszystko było to najpiękniejsze życie, jakie można było sobie wymarzyć”. To także dzięki Kobiecie wrocławski "Mistrz..." nie traci filozoficznej warstwy.

Wielkie muzyczne sceny są niezapomniane. Najlepsze są te w restauracji u Gribojedowa, barwne, ze świetną choreografią i występem jazz bandu, z cudną Emose Uhunmwangho (Jazz-Murzynka). Można zgłodnieć, słuchając wyliczanki potraw i świetnej piosenki ("w Gribojedowie jest restauracja, ta restauracja to rewelacja"). Magię variete, kiedy to nad widownią unoszą się "czerwońce", jeden z bohaterów traci na chwilę głowę z miejsca na nią przeznaczonego, trudno byłoby pokazać bez nowoczesnych zabawek, ale spektakl nie jest nimi przeładowany.

Teatr Muzyczny Capitol, „Mistrz i Małgorzata”, tłumaczenie, adaptacja i reżyseria Wojciech Kościelniak, muzyka Piotr Dziubek, scenografia i wizualizacje Damian Styrna, choreografia Jarosław Staniek, teksty piosenek Rafał Dziwisz, kostiumy Bożena Ślaga, reżyseria światła Bogumił Palewicz. Występują m.in.: Justyna Szafran (Kobieta), Tomasz Wysocki (Woland), Rafał Dziwisz (Mistrz), Justyna Antoniak (Małgorzata), Mariusz Kiljan (Iwan Bezdomny), Błażej Wójcik (Korowiow), Mikołaj Woubishet (Behemot), Konrad Imiela (Piłat/Doktor Strawiński), Cezary Studniak (Jeszua), Bartosz Picher (Asasello), Andrzej Gałła (Berlioz), Bogna Woźniak-Joostberens (Frieda/Sprzedawczyni), Emose Uhunmwangho (Jazz-Murzynka). Premiera 28 września 2013 r. na inaugurację Dużej Sceny Teatru Muzycznego Capitol.

Wolisz obejrzeć dobry film w telewizji? Dowiedz się, co jest emitowane! Sprawdź program tv!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska