Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był ostatni spływ przez Wrocław, bo straszą Odrą

Anna Gabińska
fot. Mikołaj Nowacki
Klub Sportów Wodnych Pegaz po raz ostatni zorganizował w sobotę spływ kajakowy dookoła Wrocławia dla amatorów. Miało być 140 uczestników, ale ochłodzenie spowodowało, że na podziwianie miasta zdecydowało się tylko 46. Dlaczego ostatni? Prowadzący klub Pegaz nie dostali pozwolenia od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu na przepłynięcie 1200 m w samym centrum Wrocławia.

Na swojej stronie internetowej Piotr Gancarz napisał: "Przed 8 laty (...) Wrocław można było opłynąć nie wysiadając z kajaka, łodzi wiosłowej, łodzi smoczej czy też asekurującej motorówki. Rok później w rejonie śluzy mieszczańskiej należało przenieść kajaki około 300 m (…). Dziś musimy przenosić kajak na odcinku pomiędzy wzgórzem Polskim a mostem Sikorskiego".

Magdalena Łońska, rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, tłumaczy, że odcinek Odry od hotelu Tumskiego do śluzy mieszczańskiej jest zamknięty dla wszelkich jednostek pływających bez napędu motorowego. Stoją tam znaki informujące o tym, policja wodna karze przyłapanych śmiałków mandatem do 200 zł.

- Tam są silne uciągi wody, czyli prądy rzeczne, a także wiry wodne. Kiedyś nawet potężny Gucio (statek pasażerski pływający po Odrze - przyp. red.) został zniesiony przez nie pod barkę Tumską - przekonuje Łońska. - Poza tym jest tam zbyt wąsko, by pomieściło się tam 140 kajaków. Zaproponowaliśmy alternatywną, malowniczą trasę. Pegaz jej nie chciał.
Ewa Gancarz odpowiada: - Ludzie chcą zobaczyć wyspy, środek miasta z perspektywy rzeki. Na tym właśnie polegał spływ dookoła Wrocławia.

Prowadzący klub Pegaz uważają, że RZGW straszy zamiast zachęcać wrocławian i turystów do rekreacji na Odrze - Wydają ulotkę, w której piszą, jaka ta nasza rzeka jest niebezpieczna - opowiada Ewa Gancarz. - Skutek jest taki, że rodzice boją się zapisywać do nas swoje dzieci.

Jan Pyś, dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu, mówi, że wydał opinię pozytywną na część spływu dookoła Wrocławia. - Ale rozumiem kierownictwo RZGW. To oni odpowiadają za bezpieczeństwo na swoich odcinkach rzeki.
Przypomina, że niedawno na Jazie Opatowickim zdarzył się wypadek. Dwaj mężczyźni wypożyczyli motorówkę, podpłynęli zbyt blisko jazu i zalała ją woda. Obaj zginęli. - Teraz każda wypożyczalnia we Wrocławia zapoznaje swoich klientów z niebezpiecznymi miejscami na Odrze - mówi Jan Pyś.

Komendant policji wodnej Piotr Maziarz uważa, że RZGW dobrze robi, dmuchając na zimne.
- To jak z ruchem drogowym - porównuje Piotr Maziarz.- Pewnie, że ktoś może mówić, że dobrze zna trasę razem z jej wszystkimi zakrętami. Do czasu, gdy się nic nie stanie, wszystko jest OK. Ale gdy będzie wypadek, do odpowiedzialności zostanie pociągnięty administrator drogi, że nie poinformował o niebezpieczeństwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska