Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

T-Mobile Ekstraklasa: Cracovia - Zagłębie Lubin 2:0

PK, JP
Zagłębie przegrało na wyjeździe z Cracovią 0:2 w meczu kończącym 20. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. W bramce "Miedziowych" stanął nieoczekiwanie Michał Gliwa. Robert Jeż wyjechał z Lubina do domu.

OK, Cracovia była w tym meczu lepsza, to znaczy dłużej utrzymywała się przy piłce i stworzyła znacznie więcej klarownych okazji pod bramką (oddał około 30 strzałów). Mimo wszystko chyba możemy mieć lekki niedosyt (który to już raz w tym sezonie?), bo gdyby "Miedziowi" wykazali się odrobinę większym cwaniactwem, to bylibyśmy w lepszych humorach.

Zgodnie z tym, co zapowiadał trener Orest Lenczyk, do Krakowia nie pojechał Robert Jeż, który kilka dni temu został pobity prawdopodobnie przez pseudokibiców Zagłębia. Słowackiego pomocnika w Lubinie już nie ma, wrócił do ojczyzny. Oficjalnie mówi się, że tylko po to, by tam leczyć kontuzję pleców, która dokuczała mu jeszcze przed meczem z Lechem Poznań (1:1).
Niektórzy jednak szukają drugiego dno i spekulują, że wyjazdy Jeża to pokłosie skandalicznych wydarzeń z udziałem lubińskich troglodytów. Zawodnik podobno wyłączył telefon, a jeśli wróci do Lubina to po to, by rozwiązać kontrakt.

Dość nieoczekiwanie w poniedziałkowym meczu z Cracovią wystąpił Michał Gliwa, a więc druga z ofiar lubińskich "jaskiniowców" (zniszczono mu samochód). W jego przypadku trener Lenczyk też zapowiadał absencję, tymczasem "Gliwka" stanął między słupkami lubińskiej bramki i był jednym z najlepszych zawodników swojego zespołu.

Bramkarz lubińskiej jedenastki miał ręce pełne roboty. Zgodnie z przewidywaniami to miejscowi byli stroną przeważającą, ale w pierwszej połowie zaparkowany przez "Miedziowych" autobus uniemożliwiał im oddawanie strzałów. Co innego po zmianie stron. "Pasy" ruszyły do jeszcze śmielszych ataków i parę razy dali Gliwie okazje do wykazania się. Najbliżej szczęścia był Saidi Ntibazonkiza, ale sposobu na bramkarza Zagłębia nie znalazł.

Im śmielej poczynali sobie krakowianie, tym Zagłębie wyprowadzało groźniejsze kontry. Świetne okazje mieli Miłosz Przybecki i Arkadiusz Piech. Ten drugi trafił nawet do bramki po podaniu Piotra Azikiewicza, jednak był na pozycji spalonej i gol nie mógł być uznany.

Nadzieje na dobry wynik w Krakowie prysnęły jak mydlana bańka w 70 minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Milos Kosanović, a bramkę głową zdobył Adam Marciniak.

Po chwilowym szoku lubinianie podnieśli się. Dwa czy trzy razy zakotłowało się w polu karnym Cracovii, ale efektu nie było. Był za to po drugiej stronie boiska, gdy kontrę miejscowych wykończył Przemysław Kita.
Było 2:0. Było po meczu. Aha. Jeszcze Piech zmarnował idealną sytuację do zdobycia choćby bramki honorowej. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenia? Niech już ta runda się kończy...

Cracovia - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (0:0).
Bramki:
1:0 Adam Marciniak (70), 2:0 Przemysław Kita (85).
Żółta kartka - Cracovia Kraków: Sławomir Szeliga, Przemysław Kita, Vladimir Boljevic. KGHM Zagłębie Lubin: Bartosz Rymaniak, Aleksander Kwiek.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 6 531.
Cracovia: Krzysztof Pilarz - Sławomir Szeliga (67. Przemysław Kita), Mateusz Żytko, Milos Kosanovic, Adam Marciniak - Saidi Ntibazonkiza, Krzysztof Danielewicz, Damian Dąbrowski, Łukasz Zejdler (46. Bartłomiej Dudzic), Vladimir Boljevic - Dawid Nowak (59. Rok Straus).
KGHM Zagłębie Lubin: Michał Gliwa - Bartosz Rymaniak, Jiri Bilek, Lubomir Guldan, Dorde Cotra - Miłosz Przybecki (77. Arkadiusz Woźniak), Łukasz Piątek, Aleksander Kwiek, Sebastian Bonecki, Piotr Azikiewicz (77. Adrian Błąd) - Arkadiusz Piech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska