Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłumy wrocławian ruszyły do kościołów w Wielką Sobotę poświęcić pokarmy w koszyczkach. Ksiądz: "Pokropienie to nie żadna magia!"

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Poświęcenie pokarmów przyciąga do kościołów tłumy. Tutaj ks. Paweł Cembrowicz błogosławi pokarmy przed katedrą wrocławską.
Poświęcenie pokarmów przyciąga do kościołów tłumy. Tutaj ks. Paweł Cembrowicz błogosławi pokarmy przed katedrą wrocławską. Paweł Relikowski
Święcenie pokarmów to dla wielu najważniejsza wielkanocna tradycja. We Wrocławiu mieszkańcy tłumnie poszli do kościołów z koszyczkami w rękach. O. Oskar Maciaczyk tłumaczy, jak powinniśmy traktować błogosławieństwo pokarmów.

Błogosławieństwo pokarmów na Wielkanoc to jedna z najsilniejszych polskich tradycji. Nie bierze się ona znikąd.

- W chrześcijaństwie modlitwa przed jedzeniem jest zwyczajem praktykowanym od początku. Żydzi uwielbiali Boga przy stole i robili to samo pierwsi chrześcijanie. Święty Paweł napisał: "Czy jecie, czy pijecie czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. Dla Jezusa bardzo ważny był stół i posiłek - mówi o. dr Oskar Maciaczyk.

Franciszkanin tłumaczy, że z posiłkami Chrystusa i pierwszych chrześcijan związane jest uwielbienie Boga. Dlatego, że w niektórych kręgach modlitwę przed jedzeniem, czy też błogosławieństwo pokarmów na stół wielkanocny w Wielką Sobotę, traktuje się jako wypędzenie złych duchów z pokarmów. Rzekomo ktoś miałby je tam zostawić. Poświęcenie to dla wielu dokonanie czynności, która miałaby zagwarantować uniknięcie zatrucia pokarmowego w święta.

- To nie tak! Nie można tego zwyczaju traktować magicznie. Bardzo łatwo, niestety, o takie myślenie wśród chrześcijan. Wielu z poza wspólnoty Kościoła, pozostając jedynie obserwatorem różnych katolickich tradycji, tak właśnie może oceniać święconkę. Tutaj chodzi o uwielbienie Boga za to, że wciąż nas karmi, że błogosławi naszej pracy. Przecież człowiek może żyć wtedy, kiedy się karmi - tłumaczy rektor franciszkańskiego seminarium we Wrocławiu.

Jak dodaje, chciałby, żeby po usłyszeniu w kościele słów: „Pobłogosław Panie ten posiłek, tę potrawę, tę wędlinę, to jajko" było mniej skojarzeń z magią, mniej myślenia, że coś się zmienia w strukturze żywności (bo nic się nie zmienia – to nie jest sakrament).

- Niech więcej będzie wspólnego, chrześcijańskiego, rodzinnego i osobistego uwielbienia Boga i dziękczynienia za to, czym nas obdarza - przekonuje o. dr Maciaczyk.

Święcenie pokarmów to bardzo stary zwyczaj

Formalnie zwyczaj święcenia pokarmów w Wielką Sobotę zadomowił się na zachodzie Europy w VIII wieku. W Polsce natomiast ukształtował się w XIV w. Z tym związana jest pewna obrzędowość. Nie zawsze wierni szli do kościoła ze swoimi koszami wypełnionymi żywnością. Często księża objeżdżali domostwa swojej parafii, aby w niemalże każdym gospodarstwie, choć przez chwilę, świętować radość paschalną. Wtedy kapłani w duchu dziękczynienia błogosławili dary Boże.

- Fascynuje mnie to, co zaobserwowałem w Stanacj Zjednoczonych. Tam modlitwa właśnie uwielbienia Boga w duchu wdzięczności za to, co na stole, stała się czynnością niemalże obowiązkową wśród Amerykanów. Swego rodzaju częścią kultury amerykańskiej. Wspólnie przy stole modlą się katolicy z niekatolikami. Chrześcijanie z niechrześcijanami. Nikt się nie wstydzi, ani krępuje. W restauracji kelnerka podchodząc do stołu, z szacunkiem i zrozumieniem zatrzymała się na chwilę, widząc, że kończymy właśnie modlitwę. W filmach z Hollywood motyw ten często się przejawia - opowiada franciszkanin.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska