W niedzielny wieczór pod halę koszykarskiego Śląska Wrocław, gdzie na jednej ze ścian wisi baner Adama Wójcika, przybyli jego przyjaciele, koledzy z parkietu - w tym oczywiście Maciej Zieliński - oraz trenerzy. Byli też zawodnicy-amatorzy, pasjonaci koszykówki, kibice... wrocławianie. Nikt nie ukrywał wzruszenia i łez. Zapłonęły znicze. Ku pamięci jednego z najlepszych w całej historii polskiego basketu.
Pierwsze przemówienie wygłosił Michał Lizak, prezes koszykarskiego Śląska. Później głos zabrali Maciej Zieliński i Jerzy Hajnsz.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Mój przyjaciel Adam. Wspomnienie legendy polskiej koszykówki
- Nie tak dawno, w nowej hali WKK, spotkałem Adama, jak zwykle uśmiechniętego. Był ze swoimi dwoma synami. Podszedł do mnie, uściskał i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Dopiero później dowiedziałem się, że jego stan się pogorszył - wspominał były trener Wójcika z Gwardii Wrocław.
Później zapłonęły race, a nad ul. Mieszczańską uniósł się dym i rozległ się zgodny głos setek przybyłych: "Wójcik, Adam, Wójcik!".
Adam Wójcik zmarł wczoraj rano po długiej walce z białaczką. Miał 47 lat. I choć przegrał walkę z chorobą i odszedł do nieba, to trudno nie zgodzić się ze słowami Jacka Antczaka, autora biografii "Rzut bardzo osobisty", który przemawiał jako ostatni: Adam gdzieś na górze gra swój kolejny wielki mecz.
I na pewno go wygra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?