Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłum kibiców ponownie w Hali Stulecia. We Wrocławiu odradza się moda na koszykówkę?

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Poniedziałkowy mecz Śląska Wrocław z Eneą Zastalem BC Zielona Góra może śmiało kandydować do miana jednego z najciekawszych spotkań sezonu Energa Basket Ligi. Niestety „Trójkolorowi” przegrali po dogrywce 85:88.

W poniedziałek po raz drugi w tym sezonie można było poczuć w Hali Stulecia atmosferę wielkiego koszykarskiego święta rodem z NBA. Wrocławski klub należy pochwalić za to, że stanął na wysokości zadania, aby zapewnić kibicom sporą liczbę atrakcji. Konkursy, występy cheerleaderek, maskotki zabawiające publiczność, która ponownie wypełniła niemal wszystkie dostępne krzesełka - tego nie zabrakło. Aby fani „Trójkolorowych” z pełną satysfakcją opuszczali kultowy obiekt, potrzebne było jeszcze zwycięstwo dolnośląskiego zespołu. To okazało się najtrudniejsze.

Podopieczni Andreja Urlepa podchodzili do spotkania z Zastalem z serią siedmiu ligowych wygranych z rzędu. Po pierwszej kwarcie mogło się wydawać, że WKS przedłuży swoją doskonałą passę. Gospodarze rzucali za dwa punkty z rewelacyjną skutecznością na poziomie 80 proc. Potem gra Śląska się jednak zacięła.

- Bardzo dobrze rozpoczęliśmy mecz i dzięki temu udało nam się zbudować przewagę. Niestety zawodnicy, którzy weszli na boisko z ławki, nie byli odpowiednio skoncentrowani. Zastal wrócił do gry, a na domiar złego bardzo źle rozpoczęliśmy drugą połowę. Goście zdobyli siedem punktów z rzędu i wyrównali - tłumaczył na konferencji prasowej Urlep.

Starcie Śląska i Zastalu miało nad wyraz wyrównany przebieg, o czym świadczy fakt, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej minimalnie lepsi okazali się przyjezdni.

Liderem zielonogórzan okazał się Jarosław Zyskowski junior, zdobywca 26 punktów i syn jednego z najlepszych koszykarzy Śląska w latach 90. - Był to dla mnie wyjątkowy mecz. Będąc dzieckiem, przychodziłem do Hali Stulecia, gdy grał tu jeszcze mój tata. Zawsze bardzo chciałem tutaj wystąpić, więc cieszę się, że to marzenie udało się zwieńczyć zwycięstwem - powiedział po zakończeniu rywalizacji.

Jak wyrównane było to starcie, pokazują także statystyki. Zastal miał o jedną zbiórkę i pięć asyst więcej od WKS-u, ale za to zanotował dwa razy mniej przechwytów (5-10). Skuteczność z gry obu drużyn nie powalała - w przypadku gości było to 42 proc., a u gospodarzy zaledwie 38 proc. Ponadto „Wojskowi” znów często pudłowali z linii (tylko 21 trafionych rzutów wolnych na 31 prób), co w końcowym rozrachunku mogło kosztować ich zwycięstwo. W drużynie Śląska najwięcej punktów zanotowali Travis Trice (21) i Aleksander Dziewa (17).

Wrocławska drużyna po 16. kolejce Energa Basket Ligi zajmuje szóste miejsce w tabeli. Strata do lidera - Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski - jest jednak dość niewielka i wynosi trzy punkty. To właśnie ze wspomnianą ekipą „Trójkolorowi” powalczą na zakończenie małego maratonu trzech domowych meczów w Hali Stulecia.

Spotkanie ze Stalą zaplanowano w noworoczny wieczór o godz. 19. Wejściówki można kupić wyłącznie elektronicznie, za pośrednictwem serwisu Abilet.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska