Gdzie wrocławianie robili zakupy, gdy nie było galerii handlowych? - zastanawiają się dziś młodzi ludzie. Odpowiadamy: na targowiskach. We Wrocławiu było ich wiele, a można było tam kupić niemal wszystko: od warzyw i owoców, przez ubrania po meble, instrumenty muzyczne i tureckie dywany.
Jedno z takich targowisk działało na pl. Grunwaldzkim. Rzędy straganów, pomiędzy nimi tłum ludzi, którzy przyjechali zaopatrzyć się tam w produkty spożywcze, zieleninę, sadzonki roślin, ale także mogli też kupić ubrania, kolorowe zagraniczne gazety i kosmetyki.
Kolejne na placu Wolności. Czego tam nie było! Można było ubrać się od stóp do głów, kupując bieliznę ubrania, okrycia wierzchnie, buty, torby, wszystko taniej niż w sklepach, często prosto od producenta, czyli z samochodu. Towar wykładano także na polowych łóżkach - kosmetyki, kasety, gazety, tekstylia domowe i przyrządy kuchenne.
Na targowisko przy ul. Zielińskiego podjeżdżały ciężarówki z workami ziemniaków, mąki czy kapusty, ale były też stoiska z wyposażeniem domu, odzieżą, różnego rodzaju sprzętem dla majsterkowiczów. Wielu wrocławian jeździło na targowisko przy ul. Krakowskiej, gdzie można było kupić sprzęt, jakiego w sklepach nie było - radzieckie miksery i odkurzacze, buty sportowe z NRD, futra czy próbki kosmetyków z zagranicznych drogerii. Podobnie Na Niskich Łąkach. No i był Goliat. Można powiedzieć: przodek dzisiejszych galerii handlowych. A w rzeczywistości cyrkowy namiot, w którym stoiska ustawione były po okręgu (chodziło się w kółko), a sprzedawano tam wszystko.
Zobaczcie inne kultowe miejsca we Wrocławiu w latach 90. ubiegłego wieku, przechodząc do galerii zdjęć:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?