Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tańsza benzyna dla ludzi Solidarności, lepszy kredyt dla ludzi z banku

Janusz Michalczyk
archiwum
Jeśli pracujesz w instytucji finansowej i należysz do związku zawodowego, to dostaniesz tańszy kredyt i mniej zapłacisz na stacji benzynowej. Cholera, to niesprawiedliwe - zakrzykną ci wszyscy, którzy nie mają nic wspólnego z finansami (oprócz domowych), a związek nie był im do tej pory do niczego potrzebny.

Cóż, trzeba było kształcić się na uczelni ekonomicznej, a gdy zrobiłeś inaczej to możesz - bracie - w każdej chwili się uzwiązkowić. Podejrzewam, że takich ofert, na pierwszy rzut oka dość dziwacznych, będzie coraz więcej, bo świat staje się coraz mniej zrozumiały.

Oferta tańszego paliwa to skutek niedawnego porozumienia pomiędzy NSZZ Solidarność i firmą Lotos. W myśl tej umowy każdy związkowiec może po okazaniu legitymacji otrzymać kartę rabatową i taniej tankować oraz kupować inne towary na stacjach. Jego rodzina z tą samą kartą również zostanie obsłużona, przy czym miesięczny limit określono na 2 tys. zł. Lotos tłumaczy, że współpracuje na podobnych zasadach z innymi związkami zawodowymi, m.in. policjantów, chemików czy kolejarzy. Nie kryje się za tym polityka, lecz chłodna kalkulacja biznesowa, bo przy każdej akcji rabatowej decydujący jest efekt skali - opłaca się mocno zwiększyć sprzedaż nawet z mniejszym zyskiem. Umowa z takim związkiem jak Solidarność może być korzystna, bo potencjalnie da on radę przywieść na stacje benzynowe wielotysięczną rzeszę klientów.

Inne rachuby stoją za ofertą tańszych kredytów dla osób zatrudnionych w niektórych największych bankach czy firmach ubezpieczeniowych. To nie tylko bonus dla własnych pracowników. Dla obcych również. Czy kryje się za tym przekonanie o solidnej kondycji całej branży? Być może. Faktem jest, że największe banki nie upadają.

Nie upadają, ponieważ rządy je ratują, by nie dopuścić do groźnych zaburzeń albo wręcz załamania całego systemu finansowego. To podczas kryzysu, który wybuchł w 2008 roku, ukuto slogan „za duży, by upaść”, co zwykłego obywatela może doprowadzić do szewskiej pasji, bo jego bankructwem na pewno nikt się specjalnie nie będzie przejmować (patrz: frankowicze). Umówmy się, gdyby banki nie pożyczały nam pieniędzy, to o ich działalności nie dałoby się powiedzieć wiele dobrego. Mnie wkurza choćby to, że niektóre oferty dla pracowników firm z branży finansowej nie są upowszechniane, one krążą innymi kanałami. Finansiści to lepszy sort?

Jeśli o mnie chodzi, to sprawy tak się potoczyły, że nigdy nie należałem do żadnego związku zawodowego, choć nic do nich nie mam i jestem przekonany, że pełnią pożyteczną rolę, wyłączając rzecz jasna przegięcia polityczne. Nie jestem zwolennikiem zbierania kart rabatowych, bo denerwująca jest świadomość, że ktoś mnie do siebie przywiązał, nawet jeśli oznacza to jakieś drobne korzyści.

Wolę zatankować płacąc parę złotych więcej, niż potulnie podążać na zakupy tylko w konkretne miejsca, jak jakiś chłop pańszczyźniany. Z jakiegoś powodu hasło „lojalny klient” budzi we mnie niechęć. Jednak wcale nie twierdzę, że to lepsza postawa niż korzystanie ze zniżek przez związkowców. Każdy ma, oczywiście, wybór.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska