Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się kradnie rowery we Wrocławiu. Zobacz! (FILM, LIST)

List Czytelnika
Kradzież roweru spod monitorowanego budynku Uniwersytetu Wrocławskiego, w samym centrum miasta. Swoją historię w liście do redakcji opisała nasza Czytelniczka. "Po dwóch tygodniach dostaję pismo o umorzeniu sprawy. A rower pewnie sprzedany w niedzielę na Dworcu Świebodzkim. Tak działa monitoring Uniwersytetu. I tak działa nasza policja" - podsumowuje pani Natalia.

Oto cały list naszej Czytelniczki:

Dzień dobry,

piszę do Was, bo nie sposób milczeć w obliczu kolejnej kradzieży - uwaga - spod monitorowanego budynku Uniwersytetu, w samym centrum miasta!

W sobotę, 18.10 przypięłam półroczny rower we wskazanym miejscu, pod monitorowanym budynkiem dziennikarstwa UWr. Pan woźny, przed którym widniało 10 ekranów kamer, jak zwykle się uśmiechnął - i chyba na tym jego praca tego dnia się skończyła.

Po kilku godzinach rower zniknął. I teraz zaczyna się cała absurdalna sytuacja.

Idę do woźnego, który informuje mnie, że nie potrafi przewijać monitoringu i mam przyjść za 3 dni, kiedy będzie jego kolega. Może on da radę.

Dzwonię na policję, komisariat na ul. Trzemskiej, gdzie rower był znakowany (tak, wzięłam udział w tym bezsensowym programie, na szczęście bezpłatnym). Nikt nie odbiera. Dzwonię drugi raz, piąty - cisza. Dzwonię na Straż Miejską - nikt nie odbiera. W końcu dzwonię na 997, gdzie w końcu ktoś przyjął zgłoszenie kradzieży, choć i tak muszę stawić się osobiście na posterunku przy ul. Grunwaldzkiej. Spędzam tam najbliższą godzinę.

Okazuje się, że mam niebotyczne szczęście, bo pan policjant jako jedyny ma dostęp do drukarki (!) i dzięki temu nie muszę rysować mapy, gdzie dokładnie ukradziono mi rower (wartość: 1 100zł). Policjant informuje mnie, że ma 10 lat na znalezienie mojego roweru. 

Po 3 dniach spieszę po nagranie z monitoringu i oto co zastaję. Poklatkowe nagranie, dokładnie 3 klatki, na których... oczywiście, nic nie widać. W trakcie oglądania dostaję telefon z policji. Dzwoni Pan Wojciech Z., który mówi, że prowadzi moją sprawę i że wspominałam coś o monitoringu... Nie dziwi mnie, że szybciej niż policja zdobyłam jedyny dowód kradzieży. Tłumaczę, jak wygląda nagranie, po czym słyszę: "No, po tyłku to my go nie rozpoznamy. Niech Pani nie przynosi tego nagrania".

Po dwóch tygodniach dostaję pismo o umorzeniu sprawy.

A rower pewnie sprzedany w niedzielę na Dworcu Świebodzkim. Pół roku zdążyłam się nim nacieszyć.

Tak działa monitoring UWr. i tak działa nasza policja.

Pozdrawiam,
Natalia 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska