Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak ludzie tracili mieszkania we Wrocławiu. Oszust trafi za kratki na siedem lat

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Tutaj zamieszkali wrocławianie, których przeniesiono do miejscowości Potok.
Tutaj zamieszkali wrocławianie, których przeniesiono do miejscowości Potok. Uwaga TVN/x-news Następne
Siedem lat ma przesiedzieć w wiezieniu mężczyzna, który zabierał mieszkania ludziom starszym, chorym i niezaradnym życiowo. Przesiedlał ich z Wrocławia do wsi Potok w Lubuskiem do ruder bez ogrzewania i ciepłej wody. Ze swoimi ofiarami kontakt nawiązywał udając filantropa, który chce im pomóc w ciężkiej sytuacji życiowej.

Wyrok w tej głośniej sprawie zapadł w marcu we wrocławskim Sądzie Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób. Główny organizator przestępczego procederu i sześcioro jego wspólników. Z ustaleń prokuratorskiego śledztwa wynika, że szajka zabrała swoim ofiarom majątek wart 1,5 mln zł.

Zaczynało się od tego, że we wrocławskich spółdzielniach mieszkaniowych oskarżony zdobywał informacje o lokatorach z finansowymi kłopotami – chorych, uzależnionych od alkoholu albo po prostu biednych i zadłużonych. Zgłaszał się do nich obiecując pomoc. I na początku na prawdę pomagał. Czasem nawet trwało to kilka lat. W końcu proponował ostateczne rozwiązanie finansowych problemów – zamianę mieszkania. On ich przeprowadzi do mniejszego, tańszego. A różnicę w cenie lokalu dopłaci.

I wtedy dochodziło do oszustwa. Tak przynajmniej twierdzi prokuratura a Sąd Okręgowy uznał, że dowody są wystarczające by przyjąć, ze tak właśnie było. Oto przykład jednej z historii. Pan Waldemar z ul. Świdnickiej we Wrocławiu miał mieszkanie warte przeszło 375 tysięcy złotych. Miał być przeniesiony do wsi Potok do mieszkania wartego 98 tysięcy. Z aktu notarialnego wynika, że dostał 152 tysiące złotych gotówką. Śledczy są pewni, że nie dostał. A mieszkanie w Potoku było warte 14 tysięcy złotych, a nie 98 tys. Tak wynikało z ustaleń śledztwa. Często wartość wrocławskich mieszkań ofiar Krzysztofa P. zaniżano. A tych w Potoku zawyżano.

Lokale w Potoku Krzysztof P. kupił od Agencji Mienia Wojskowego, a także od jednej z wrocławskich firm zajmujących się handlem nieruchomościami. W tej firmie przedstawił się jako prawnik-wolontariusz pomagający ludziom wyjść z finansowych kłopotów. W śledztwie przekonywał, że naprawdę chciał pomagać ludziom. Robił wszystko tak jak trzeba. A jeśli pokrzywdzeni twierdzą, że nie dostawali pieniędzy, to kłamią.

Oprócz więzienia Krzysztof P. będzie musiał zapłacić 100 tysięcy złotych grzywny. Jego wspólnicy zostali skazany na kary w zawieszeniu od 6 miesięcy do roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tak ludzie tracili mieszkania we Wrocławiu. Oszust trafi za kratki na siedem lat - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska