Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajny proces ginekologów. Zarzuty: medyczny błąd i brak nadzoru

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Łukasz Kaczanowski / Polska Press
Sąd utajnił proces dwóch znanych wrocławskich ginekologów oskarżonych o medyczny błąd. Akt oskarżenia wpłynął w styczniu. Rzekoma ofiara panów profesorów przez dwa lata walczyła z poważnymi powikłaniami po ginekologicznej operacji. W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznawał się do winy. Ich stanowiska z procesu nie poznamy. Jawne będzie tylko ogłoszenie wyroku. Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia.

Na ławie oskarżonych zasiedli profesor Marian G. i profesor Andrzej K. Ten drugi wcześniej, w innej głośnej sprawie, był już uznany winnym medycznego błędu – nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka Małgorzaty Ossmann-Bitner.

W kwietniu 2011 roku pani Alina była operowana w klinice przy ul. Chałubińskiego we Wrocławiu. Pojawiły się powikłania. Było pięć kolejnych operacji w ciągu dwóch lat. Jedna z nich – opowiadała w śledztwie kobieta – mogła skończyć się jej śmiercią. Trzeba było wyciąć jej jedną nerkę. „Podobno cudem przeżyłam” - zeznała. „Wszystko to wywróciło mi życie do góry nogami, straciłam pracę, leczę się na depresję, jestem okaleczona” - mówiła w prokuraturze. Medyczny błąd zdarzyć się miał profesorowi Marianowi G. Drugiego z oskarżonych prokuratura obwinia o brak nadzoru nad leczeniem pacjentki. Miał taki nadzór sprawować jako zastępca kierownika kliniki.

Główny dowód, to opinia biegłych z medycyny sądowej. Na tej podstawie śledczy uważają, że profesor G. naraził panią Alinę „na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Zabieg usunięcia trzonu macicy miał być nieprawidłowo przeprowadzony, mniej bezpieczną dla pacjentki metodą. W efekcie pojawiły się komplikacje. Konieczna była druga operacja. Ale przeprowadzono ją z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Później pacjentkę wypisano do domu. Po krótkim czasie wróciła, bo pojawiło się krwawienie i inne poważne powikłania. Ostatnia operacja odbyła się we wrześniu 2013 roku. Zdaniem śledczych wszystkie komplikacje i powikłania to efekt błędu z pierwszej operacji.

Obaj oskarżeni profesorowie do winy się nie przyznają. Profesor Marian G. kwestionuje ustalenia biegłych z medycyny sądowej. W śledztwie przekonywał, że eksperci prokuratury przygotowali opinię „tendencyjną i niezgodną z medyczną wiedzą”. Zdaniem profesora naraził się on „większości profesorów ginekologii i położnictwa w Polsce”. I krytykująca go opinia to rodzaj zemsty.
Nam profesor powiedział, że tragedia pani Aliny to przede wszystkim splot nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i niecodziennych powikłań. Nie dziwi się pretensjom pacjentki. Jednak on sam nie poczuwa się do zlekceważenia jej stanu zdrowia ani do braku reakcji na skargi. - Po informacji, że są powikłania, przyjechałem do kliniki w środku nocy i wykonałem drugą operację” - mówi. - W ciągu piętnastu minut od informacji byłem już na sali operacyjnej – mówi, odpowiadając na zarzut biegłych, że druga operacja była mocno spóźniona. Profesor nie zgadza się też z opinią, że wszystkie powikłania to skutek nieszczęścia, jakie wydarzyło się podczas pierwszej operacji. Szczególnie, że później pani Alina była leczona w kilku innych szpitalach.

Do zarzutu nie przyznaje się też profesor Andrzej K. Przede wszystkim zaprzecza, by w krytycznym czasie pełnił jakąkolwiek funkcję kierowniczą na Chałubińskiego. Był tylko lekarzem, starszym asystentem. Na zarzut oskarżenia, że „nie uczestniczył w ustalaniu wskazań do przebiegu operacji” odpowiedział, że profesor G. jest samodzielnym pracownikiem, ma specjalizację, sam decyduje o charakterze i rodzaju zabiegów, nie potrzebując konsultacji”.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska