Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajne dokumenty trafiły w niepowołane ręce?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
W odtajnionych teczkach były na przykład programy restrukturyzacji polskich firm sektora zbrojeniowego czy pisma z ministerstw Przemysłu i Handlu oraz Gospodarki/zdjęcie ilustracyjne
W odtajnionych teczkach były na przykład programy restrukturyzacji polskich firm sektora zbrojeniowego czy pisma z ministerstw Przemysłu i Handlu oraz Gospodarki/zdjęcie ilustracyjne Przemysław Świderski
Były prezes wrocławskiego Hydralu stoi przed sądem pod zarzutem ujawnienia tajnych dokumentów osobom nieuprawnionym. Jego proces też jest tajny. - Dęta sprawa – mówi osoba, która zna wszystkie jej szczegóły. Problem wyniknął podczas przekazywania do archiwum materiałów z kancelarii tajnej wrocławskiej firmy.

Owe dokumenty pochodzą z drugiej połowy lat 90. PZL Hydral to firma produkująca podzespoły – układy hydrauliczne – do samolotów m.in. wojskowych. Stąd sporo tam tajnych dokumentów. W 2011 część z nich – właśnie te pochodzące z lat 90. – przekazywano do Archiwum Państwowego, bo w firmie nie były nikomu potrzebne. W ramach restrukturyzacji zakładu likwidowano w nim kancelarię tajną.

Tak więc w sierpniu 2011 do archiwum przekazano z Hydralu teczki z dokumentami. Pieczątki informujące o tajności były przekreślone, a na teczkach znajdowała się informacja, że teraz wszystkie materiały są jawne. Tymczasem pod koniec grudnia 2013 roku wrocławskie archiwum dostało pismo z Ministerstwa Gospodarki. Z jego treści wynikało, że dokumenty z "Hydralu" - zdaniem ministerstwa - wciąż jawne nie są.

Okazało się, że nikt w resorcie nie wiedział o odtajnieniu teczek z materiałami z lat 90. Co więcej nikt w Hydralu nie miał prawa ich odtajniać. Tak przynajmniej twierdzi oskarżenie. Archiwum zawiadomiło Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w 2014 roku i wszczęto śledztwo. W czerwcu skończyło się ono aktem oskarżenia, który objął dwie osoby. Byłego prezesa Adama M. i byłego pełnomocnika do spraw informacji niejawnych w firmie Zdzisława L. Drugi z oskarżonych przyznał się do postawionych mu zarzutów i dobrowolnie poddał się karze. We wrześniu skazano go na pół roku więzienia w zawieszeniu i 100 złotych grzywny. Adam M. nie przyznaje się do winy. W czasie śledztwa odmówił wyjaśnień. - Do tej sprawy podchodzi bardzo emocjonalnie – mówi jeden z naszych rozmówców. Jak przebiegać będzie proces nie wiemy, bo sąd utajnił go w całości.

Skąd problem? Po pierwsze stąd, że przekazując materiały do archiwum dokumenty tajne pomieszano z jawnymi w jednej teczce – wynika z lektury aktu oskarżenia. Po drugie – i to jest ważniejsze – w przekazywanych materiałach były 22 dokumenty, których wytwórcą nie był "Hydral". Były tylko do wrocławskiej firmy adresowane. Tymczasem zgodnie z prawem odtajnić może tylko ten, kto klauzulę tajności pismu nadał.

Co to były za dokumenty? Na przykład programy restrukturyzacji polskich firm sektora zbrojeniowego. Z lat 1995 i 1997. Były też pisma z ministerstw Przemysłu i Handlu oraz Gospodarki. A także korespondencja – m.in. zamówienia - z innych firm. - Starocie – komentuje jeden z naszych rozmówców.

Tyle tylko, że – dopóki nie zostały odtajnione przez tych, którzy mieli prawo to zrobić – pozostały niejawne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska