Tajna instrukcja w MPK: Tramwaje mają zwolnić do 10 km/h

Prezes na straży. Dywanik czeka

Jak opowiadają nam pracownic MPK, ich prezes Krzysztof Balawejder osobiście pilnuje, by instrukcja była przestrzegana.
A tych którzy starają się przestrzegać przepisów o ruchu drogowym i próbują w 7 sekund przejeżdżać przez skrzyżowania, tak by zmieścić się w cyklu, przekraczając narzucone limity prędkości, wzywa na dywanik.

- Tam są opierdzielani od a do zet i kończy się tylko na tym, ale sypią się też kary. Szefów nie interesuje to, że narażamy siebie i kierowców lub przechodniów, najważniejsze dla nich jest by nie dochodziło do wykolejeń - mówi nam jeden z pracowników MPK.

- Biorąc jednak pod uwagę stan wielu skrzyżowań i rozjazdów, przy większych prędkościach jest to praktycznie niemożliwie - dodaje. Takie dyscyplinujące rozmowy trwają zazwyczaj około 30 sekund, prezes ma wtedy grozić pracownikom odebraniem premii lub dyscyplinarkami.
Gdy tramwaj wyskoczy z szyn, a okazuje się, że motorniczy jechał szybciej niż mówi instrukcja, zabierane są mu premie. W przypadkach jakiekolwiek sprzeciwu lub krytyki, zdarzają się też poważniejsze konsekwencje.

Przykład? Jeden z motorniczych miał otrzymać wypowiedzenie podczas służby. Według relacji kilku pracowników MPK przyjechał do niego na pętlę pracownik nadzoru ruchu i wręczył wypowiedzenie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że za komentarze na grupie na facebooku. Pracownicy mówią nam, że przerażające jest to, że nikt nie zainteresował się tym, że po po otrzymaniu wypowiedzenia stres może sprawić, że nie powinien kierować tramwajem.

Czytaj dalej na kolejnych slajdach - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.