- Jedziemy właśnie do Gorzowa, a co będzie, to dopiero zobaczymy, ponieważ Tai od dwóch tygodni nie siedział na motocyklu. Nie jest jakoś rewelacyjnie, ale na twardym torze może się da pojeździć - powiedział nam Jacek Trojanowski, menedżer i mechanik Woffindena.
Media rozpisują się ostatnio o obcokrajowcach, którzy rywalizują w turniejach GP, by dzień później - gdy nadchodzi czas Enea Ekstraligi - zasłaniać się urazami. Okazuje się, że nie wszyscy stranieri są tak skonstruowani.
- Powiem tak. Myślę, że łatwiej będzie nam pojechać w niedzielę we Wrocławiu niż w sobotę w Gorzowie. Bo w niedzielę będziemy u siebie, na znanym torze, ze sprawdzonymi ustawieniami. Jeśli natomiast chodzi o Grand Prix, nasz cel się nie zmienił. Pierwsza ósemka. Wiadomo jednak, że superoptymistyczna wersja zakłada start i tu, i tu - dodaje Jacek Trojanowski.
Przypomnijmy, że 23-letni Tajski, wicelider cyklu GP, dwa tygodnie temu złamał obojczyk. Tuż przed rozpoczęciem piątkowego treningu przechadzał się po gorzowskim parku maszyn w czapeczce z napisem "I love Haters" (hejterzy to ci, którzy anonimowo krytykują i plują w internecie, nazwa pochodzi od angielskiego słowa hate - nienawidzieć). Choć akurat Woffinden da się lubić i głównym celem hejterów nie jest. A na treningu szło mu wczoraj nieźle - tak słyszeliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?