ZWOLNIENIA NAUCZYCIELE REOFRMA EDUKACJI

- Zrobimy wszystko, żeby na skutek reformy edukacji nauczyciele nie stracili pracy - przekonuje Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty. I odnosi się do zarzutów Związku Nauczycielstwa Polskiego, że w efekcie planowanych przez rząd zmian tylko na Dolnym Śląsku z etatami będzie musiało się pożegnać aż 1800 nauczycieli. - To szacunki przesadne, ale praktyka zweryfikuje założenia - mówi Kowalczyk. - W niektórych szkołach jest problem z etatami, ponieważ nie ma dzieci. W tym kontekście trudno składać obietnice, że nie będzie zwolnień - tłumaczy.

Dolnośląski Kurator Oświaty sprawdza, czy nauczyciele wspierają strajkujące kobiety lub zachęcają uczniów do udziału w demonstracjach. I grozi nauczycielom bardzo surowymi karami. Chodzi m.in. o wrocławski protest z 28 października, w którym to wzięło udział kilkanaście tysięcy uczniów i studentów. Odbywał się on w czasie lekcji. Kurator chce wiedzieć, kto pozwolił uczniom na udział w tej demonstracji i czy nie namawiali do tego nauczyciele.

Dolnośląski Kurator Oświaty Roman Kowalczyk zaapelował w liście do nauczycieli o nieprzenoszenie światopoglądowych i politycznych sporów na teren szkół i zagroził wyciąganiem konsekwencji. Przeczytajcie poniżej.

Roman Kowalczyk przekonuje, że zajęcia w klasach to najlepsze rozwiązanie dla uczniów. Obiecał jednocześnie wsparcie dla dyrektorów w razie zakażeń koronawirusem.

W Zjednoczonej Prawicy trwa walka o wpływy i fotel wojewody dolnośląskiego. W poniedziałek nominację miał otrzymać Jarosław Obremski. Premier powołał jednak tego dnia czterech innych wojewodów - dolnośląskiego jednak w tym gronie nie było. Bo koalicjanci ciągle nie są zgodni, kto ma nim zostać. Były senator, obecny kurator, a może ktoś trzeci?

Czy - zgodnie z decyzją prezydenta Jacka Sutryka - wrocławskie przedszkola nie będą od tego roku pełniły wakacyjnych dyżurów? Po naszym tekście dolnośląski kurator oświaty zażądał wyjaśnień od magistratu. Te kuratora nie przekonały. Poprosił o pomoc ministerstwo edukacji.

Urzędnicy z wrocławskiego ratusza nie odpowiedzieli kuratorowi oświaty Romanowi Kowalczykowi, jakim prawem prezydent Jacek Sutryk zdecydował o tym, że podczas przyszłorocznych wakacji wrocławskie przedszkola nie będą pełniły dyżurów, skutkiem czego rodzice na miesiąc będą musieli sami zapewnić opiekę dzieciom. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej, taka decyzja Jacka Sutryka jest bezprawna. Może dlatego poproszony przez nas o podanie jej powodów prezydent obrócił się na pięcie i odszedł. Teraz wyjaśnień domaga się od prezydenta kurator Roman Kowalczyk.

Po naszej sobotniej informacji o zlikwidowaniu przez prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka wakacyjnych dyżurów przedszkoli, wyjaśnień w tej sprawie zażądał od wrocławskiego ratusza kurator oświaty Roman Kowalczyk. Jeszcze dziś chce się w tej sprawie spotkać z urzędnikami z departamentu edukacji ratusza. - Przedszkola to placówki nieferyjne i gmina ma obowiązek zapewnić dzieciom miejsce w przedszkolu także podczas wakacji - mówi nam Roman Kowalczyk.

Niedofinansowanie systemu oświaty, braki kadrowe wśród nauczycieli, przeładowana podstawa programowa i podwójny rocznik, to główne zarzuty, z powodu których wrocławscy uczniowie, członkowie młodzieżówek Wiosny i Partii Razem wystawili "niedostateczny" Ministerstwu Edukacji Narodowej.

- Wydarzenia i emocje towarzyszące strajkowi spowodowały, że wielu moich kolegów i koleżanek podjęło decyzję o rezygnacji z zawodu – mówił w piątek na konferencji prasowej prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Dodał, że obecnie szkoły pracują „na dwóch, trzech etatach”, a klasy są przepełnione.

Organizacje pozarządowe przygotowały postulaty, które kierują do ministra edukacji narodowej. "Ich pilne podjęcie pozwoliłoby na złagodzenie negatywnych skutków ubocznych reformy systemu edukacji. W naszej opinii realizacja przedstawionych propozycji, począwszy od roku szkolnego 2019/2020, mogłoby także pomóc w rozładowaniu napięcia, jakie w środowisku nauczycieli, rodziców i uczniów wywołały zmiany w systemie edukacji" - przekonuje w liście do ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego prezes Związku Miast Polskich Zygmunt Frankiewicz.

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiadało, że reforma edukacji nie przysporzy dodatkowych kosztów. W praktyce okazało się jednak, że to worek bez dna. Łódzki samorząd wydał już na ten cel blisko 40 milionów złotych, a to nie koniec wydatków.

Po tym jak minister edukacji Dariusz Piontkowski odrzucił żądania samorządów zwrotu kosztów wprowadzania reformy w szkołach, największe miasta przygotują pozew zbiorowy. W sumie chodzi o ponad 100 mln złotych.

Na Dolnym Śląsku brakuje miejsc w szkołach, we Wrocławiu większym problem jest brak nauczycieli. Sprawdź, jakie szanse ma twoje dziecko na dostanie się do dobrego liceum lub technikum.

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport dotyczący reformy systemu edukacji, czyli m.in. likwidacji gimnazjów. Wnioski z kontroli są jednoznaczne: reforma została przeprowadzona w niewłaściwy sposób. „Minister nie dokonał rzetelnych analiz finansowych i organizacyjnych skutków reformy; spowodowała ona pogorszenie warunków lokalowych w szkołach” - podkreślono. Ministerstwo Edukacji Narodowej podważa raport i przekonuje, że „reforma oświaty została starannie przygotowana, a jej wdrażanie jest stale monitorowane”.

Dzisiaj (21 maja) w Warszawie spotkali się prezydenci polskich metropolii. Samorządy ubiegają się o zwrot kosztów poniesionych w związku z reformą edukacji. Jacka Sutryka zastąpił Jarosław Delewski, dyrektor departamentu edukacji w Urzędzie Miejskim Wrocławia.

Nauczyciel to nie zawód. To diagnoza – mawiał mój profesor filozofii, prywatnie właściciel czeredki czarnych kotów, dziś zawiedziony brakiem dopłat do futrzaków. Można jego powiedzonko rozwinąć na dwa sposoby, zależne od tego, po której stronie polskiej barykady znajduje się ten, kto rozwija.

Dwanaście miast zamierza ubiegać się o zwrot kosztów, jakie samorządy poniosły z uwagi na wprowadzenie reformy edukacji – podał portal Onet. Wśród nich jest Poznań, który tylko w 2017 roku wydał 17 mln zł na dostosowanie budynków do nowych potrzeb, powstałych w wyniku reformy edukacji. Pozew zbiorowy jest w trakcie przygotowywania. Na razie nie wiadomo, o jaką kwotę będą ubiegały się miasta.

Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty, jest wymieniany wśród potencjalnych kandydatów na nowego ministra edukacji. Pełniąca dziś tę funkcję Anna Zalewska została liderką Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeśli wygra majowe wybory, straci nie tylko mandat poselski w polskim Sejmie, ale i tekę ministra.

Prawie 7000 uczniów będzie starało się we wrześniu 2019 o przyjęcie do pierwszych klas w liceach, technikach i szkołach branżowych we Wrocławiu. To dwa razy więcej niż zwykle. W jednym czasie szkołę skończą bowiem ostatni absolwenci gimnazjów oraz ósmych klas zreformowanych podstawówek. Wrocławscy urzędnicy zapewniają, że miejsc w szkołach wystarczy dla wszystkich. Ale dostanie się do dobrego liceum może być znacznie trudniejsze. Najlepsze szkoły będą też musiały pracować na dwie zmiany. A w części z nich może zabraknąć nauczycieli.

- To będzie forma okazania szacunku i oddania honorów wszystkim, dzięki którym żyjemy w Niepodległej. Będzie to też okazja do rozkoszowania się pięknymi melodiami - napisał do dyrektorów dolnośląskich szkół kurator oświaty Roman Kowalczyk z PiS. I wyznaczył terminy, w których dyrektorzy z poszczególnych miast powinni zjawić się we wskazanych przez niego miejscach, by wspólnie z nim śpiewać patriotyczne pieśni. Ci, którzy osobiście zjawić się nie mogli, mieli zorganizować zastępstwo. Kto zaś udziału nie potwierdził, odbierał ponaglające telefony od zaniepokojonych wizytatorów z kuratorium.

Nauczycielom nie wolno przyjmować prezentów od uczniów - mówi w przededniu Dnia Nauczyciela dolnośląski kurator Roman Kowalczyk. Dopuszczalny jest tylko kwiatek. Jeśli będą to czekoladki, kurator zaleca podzielenie się nimi z uczniami.