Złapani na gorącym uczynku

Spada liczba przestępców łapanych na gorącym uczynku – alarmuje swoich podwładnych zastępca Komendanta Miejskiego we Wrocławiu. Dlaczego to taki problem? Bo wskaźniki i mierniki statystyczne źle wyglądają. Wydano więc rozkaz: trzeba więcej łapać. Ale nie tak w ogóle. Trzeba łapać na gorącym uczynku lub „w bezpośrednim pościgu”. Pismo w tej sprawie – datowane na 9 kwietnia – dotarło kilka dni temu do naszej redakcji. Podpisał je zastępca Komendanta Miejskiego młodszy inspektor Jacek Taboł.

Wrocławscy policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, podejrzanych o kradzież aluminiowego elementu z naczepy samochodu ciężarowego o wartości kilku tysięcy złotych. Dwóch sprawców wpadło na gorącym uczynku, kiedy próbowali przepiłować skradzioną część. Obaj podjęli próbę ucieczki, jednak szybko zostali schwytani. Trzeci został zatrzymany niedaleko miejsca przestępstwa.

Złodzieje włamali się do domu, w którym trwał remont. Wykorzystali moment, gdy w środku nikogo nie było. Ich łupem padły kable elektryczne, które zaczęli wyrywać ze ścian. Zatrzymała ich policja.

To był rewolwer jak z Dzikiego Zachodu - mówi prokurator Renata Procyk z Oławy o broni, której użyto do zastrzelenia mężczyzny w hurtowni w Jelczu Laskowicach. O tę zbrodnię podejrzany jest ojciec ofiary. Doszło do niej 11 stycznia. Mężczyzna przyznał się i trafił do aresztu. Broń kupić miał specjalnie, żeby zabić syna. Nie musiał wiele się wysilać. Na rynku dostępne są współcześnie wykonane - wierne i sprawne - repliki broni z XIX wieku. Jeśli to „broń rozdzielnego ładowania”, pochodząca sprzed 1885 roku, albo jej replika, to nie trzeba mieć na nią zezwolenia. Możemy się więc legalnie uzbroić w to, czego używali rewolwerowcy, znani z westernów. Nie musimy mieć zezwolenia na taką samą broń, jakiej używano podczas krwawej Wojny Secesyjnej w USA w latach 1861 – 1865. A historia z Jelcza, sprzed kilku dni, nie jest jedyną, w której repliki zabytkowej broni, doprowadziły do tragedii.

Samobójstwo we wrocławskim areszcie przy ulicy Świebodzkiej. Na życie targnął się młody mężczyzna, aresztowany za śmiertelne pobicie swojej konkubiny. Podciął sobie żyły. Funkcjonariusze Służby Więziennej zauważyli co się stało i szybko zareagowali. Wezwali pogotowie. Mężczyzna trafił do szpitala na Borowską. Stracił jednak bardzo dużo krwi, nie udało się uratować jego życia.

Mężczyzna, który chciał zorganizować zamach na wrocławską prokuratorkę został prawomocnie skazany na rok i osiem miesięcy więzienia bez zawieszenia. Andrzej N. był podejrzanym w śledztwie dotyczącym oszustw podatkowych, związanych z handlem złotem. Z ustaleń prokuratury wynika, że próbował zemścić się na osobie prowadzącej to postępowanie albo kimś z jej bliskich. Rozważał oblanie kwasem albo spowodowanie wypadku drogowego.

Ciągnące się już przeszło 3 lata śledztwo w sprawie korupcji we wrocławskim pogotowiu ratunkowym może przedłużyć się jeszcze bardziej. Prowadzący je prokurator Daniel Drapała został – w trybie natychmiastowym – oddelegowany do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie, przeszło 400 kilometrów od Wrocławia. Ma dwa dni, żeby się spakować. Dlaczego? Oficjalnie dlatego, że tam brakuje rąk do pracy. Ale ta decyzja uważana jest za zemstę za działalność Daniela Drapały w stowarzyszeniu prokuratorów, krytykujących Zbigniewa Ziobrę i jego politykę wobec sądownictwa i prokuratury.

To była prawdziwa kumulacja. Podczas kontroli drogowej na wrocławskich Kuźnikach okazało się, że kierowca nie posiada prawa jazdy, pasażer ma przy sobie kilka porcji narkotyków, koleżanka wspomnianych mężczyzn jest poszukiwana, a sam pojazd ma „lewe” tablice i nie jest dopuszczony do ruchu. Funkcjonariusze tego wieczora mieli sporo „papierkowej” roboty…

Kierowca nie dość, że nie miał prawa jazdy, to ruszył w drogę kompletnie pijany.

W nocy z soboty na niedzielę (16/17 stycznia) wrocławscy policjanci otrzymali zgłoszenie o pieszym, która chodzi po drodze ekspresowej S5. Młody mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa.

Fałszywe alarmy bombowe w przedszkolach w Kobierzycach i Ślęzie. Trzeba było ewakuować dzieci.

W piątek po godzinie 14 doszło do wypadku z udziałem kilku aut we Wrocławiu. Kompletnie pijany kierowca staranował pięć aut, jedna osoba została lekko ranna. Do wypadku doszło na placu Społecznym.

Policja pokazała film z wypadku, do którego doszło we wtorek na skrzyżowaniu Zapoproskiej i Kruczej. Zderzenie nissana i BMW wygląda groźnie, ale na szczęście nikt nie ucierpiał. Zdaniem policjantów winny jest kierowca BMW, który wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle.

Korupcja w pandemii, samobójstwo gangstera, dramat małego Kacperka, którego nie upilnował odurzony narkotykami ojciec, zaginięcie i tragiczna śmierć studenta szkoły pożarnictwa. Przypominamy najgłośniejsze kryminalne sprawy z 2020 roku. Takie, o których pisaliśmy i którymi emocjonowała się cała Polska. W naszym zestawieniu są też dwie głośnie sprawy, które w ubiegłym roku doczekały się sądowego finału. Jedna z nich zakończyła się wyrokiem, w drugiej zaczął się proces, a na ławie oskarżonych zasiedli byli znani politycy. Zobaczcie!

Korupcja w pandemii, samobójstwo gangstera, dramat małego Kacperka, którego nie upilnował odurzony narkotykami ojciec, zaginięcie i tragiczna śmierć studenta szkoły pożarnictwa. Przypominamy najgłośniejsze kryminalne sprawy z 2020 roku. Takie, o których pisaliśmy i którymi emocjonowała się cała Polska. W naszym zestawieniu są też dwie głośnie sprawy, które w ubiegłym roku doczekały się sądowego finału. Jedna z nich zakończyła się wyrokiem, w drugiej zaczął się proces, a na ławie oskarżonych zasiedli byli znani politycy. Zobaczcie!

Do ataku nożownika doszło podczas sprzeczki między uczestnikami domowej imprezy w Środzie Ślaskiej. 23- letni napastnik, który zranił swojego kolegę, został zatrzymany przez policjantów.

Pijany Ukrainiec najpierw poranił kolegę, a później ruszył z nożem na interweniujących policjantów.

- Koniec starego roku i początek nowego przebiegał na dolnośląskich drogach bezpiecznie. Nie odnotowano też żadnych poważnych zdarzeń z użyciem petard oraz fajerwerków - poinformował podkom. Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji.

Dwóch pijanych kierowców złapali policjanci z podwrocławskiej Długołęki w nocy z poniedziałku na wtorek (28/29 grudnia). Jeden z nich, nie dość, że wsiadł za kierownicę pijany, to jeszcze miał orzeczony sądowy zakaz prowadzenia aut. Drugi po pijaku spowodował stłuczkę.

Premier Mateusz Morawiecki powiedział na konferencji prasowej, że rząd „nie wprowadza godziny policyjnej” w Sylwestra. Przyznał też, że zarządzony zakaz przemieszczania się w sylwestrową noc „może być kwestionowany” jako bezprawny. Jest więc ten zakaz czy go nie ma? Jest. Nikt nie zmienił rządowego rozporządzenia. I policja zapowiada, że będzie pilnować jego przestrzegania. To prawda jednak, że zakaz ów jest tak sformułowany, żeby nie dało się go nazwać "godziną policyjną". Choć efekt jest taki sam. Nie wolno być poza domem w określonych godzinach.

Tylko pięciu gości można zaprosić do domu w czasie świąt. To jedno z obowiązujących obostrzeń. Jak policja będzie pilnować przestrzegania tego przepisu? - Apelujemy o zdrowy rozsądek. Liczymy na samodyscyplinę – odpowiada rzecznik dolnośląskiej komendy wojewódzkiej Kamil Rynkiewicz. Nie odpowiada wprost na pytanie czy policjanci będą pukać do mieszkań i kontrolować liczbę biesiadników przy świątecznym stole. - Ale policja mus czy i reagować na zgłoszenia - dodaje.

Kierowcy zapowiedzieli na dziś (środa, 23 grudnia) blokadę autostrady A4 na Dolnym Śląsku. 150 ciężarówek miało jechać nią bardzo powoli w stronę Wrocławia, pomiędzy węzłem Krzywa a Pietrzykowice. Gdyby do tego doszło, mogłoby to zakorkować całą A4 na tym odcinku i inne drogi, którymi kierowcy omijaliby autostradę. Losy protestu ważyły się jeszcze dziś rano. O szczegółach przeczytacie poniżej.