Dawne świadectwa wrocławskiej potęgi
Ich bicie wyznaczało rytm życia w mieście. Na przestrzeni dziejów wrocławskie zegary pojawiały się i znikały. Te, które miały więcej szczęścia, trwają już kilkaset lat, inne zaś zagubiły się na krętych ścieżkach historii. O "Duchu Czasu" ze Świdnickiej, zegarach ratuszowych i zegarze św. Barbary pisze Tomasz Targański.
![Klątwa zegara z ratuszowej wieży [TAJEMNICE WROCŁAWIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/e7/5d/5a3bcbae4fe3d_o_xsmall.jpg)
Klątwa zegara z ratuszowej wieży [TAJEMNICE WROCŁAWIA]
Do roku 1945 Wrocław miał około 100 zegarów wieżowych. Były chlubą miasta, a królem wrocławskich zegarów był i jest do dziś niewątpliwie ten z ratuszowej wieży. Jego dzieje sięgają XIV wieku, gdyż w roku 1362, wrocławski mistrz kowalski Petzold zobowiązał się do doglądania zegara. Historia zegara zawiera wątek tragiczny, niektórzy mówią wprost o klątwie ratuszowego zegara. Zaczęło się dość zabawnie. Kiedy w 1590 r. zegarmistrz upił się, otoczyły go rozjuszone przekupki, które uznały, że w takim stanie nie może wchodzić na wieżę, aby nakręcić zegar. Pobity zegarmistrz przez 7 dni nie mógł się ruszać. Potem było znacznie gorzej - w roku 1635 pewien pijany żołnierz (kronikarze zanotowali, że był Polakiem) zaczął strzelać do tarczy zegara. Spotkała go za to sroga kara – niesfornego wojaka ścięto pod Pręgierzem.
Najpopularniejsze