KUMINISTYCZNA PARTIA CHIN

Zarządzająca Hongkongiem Carrie Lam wycofuje się z ustawy deportacyjnej do Chin obywateli skazanych przez sąd, co stało się źródłem trwających od miesięcy demonstracji. - To nie wystarczy - podkreśla protestująca w Hongkongu młodzież. Pekin nie wyklucza użycia siły.

Jak podaje agencja Associeted Press policja w Hongkongu zatrzymała w środę około 50 działaczy demokratycznych, w tym polityków opozycyjnych pod zarzutem naruszenia przepisów bezpieczeństwa państwowego. To największa jak dotąd fala aresztowań na mocy tego kontrowersyjnego prawa.

Policyjne interwencje, armatki wodne, gaz pieprzowy. To środki skierowane przeciwko protestującym w rocznicę przekazania Hongkongu pod zarząd Chin kontynentalnych. A w cieniu surowe prawo, które takie protesty uznaje za nielegalne.

Czy nowa ustawa sprawi, że mieszkańcy Hongkongu będą bali się krytykować Chiny? Według Patrycji Pendrakowskiej z Instytutu Boyma może do tego dojść - tak twierdzi w rozmowie z Onetem.

Tysiące ludzi protestują na ulicach Hongkongu. Wszystko za sprawą ustawy o bezpieczeństwie narodowym w tym regionie, którą przygotował parlament w Pekinie. Mieszkańcy obawiają się ograniczenia swobód obywatelskich i utraty autonomii. Z przerażeniem na te wydarzenia spogląda także Wielka Brytania, Kanada, Australia i Stany Zjednoczone, które mówią jednym głosem – ustawa naruszy wolność obywateli. Donald Trump zapowiedział, że podejmie w tej sprawie kroki.

Protesty w Hongkongu przybrały na sile, są coraz bardziej krwawe. Ostatnią ofiara brutalności policji jest postrzelony ostrą amunicją 21-latek. Jego stan jest bardzo ciężki.

Znana luksusowa marka przeprosiła publicznie za wyprodukowanie serii koszulek typu T-shirt z mapą, na której Hongkong i Makao oznaczone były jako terytoria niezależne od Chin. T-shirty wywołały zmasowany atak na firmę Versace w mediach społecznościowych w Chinach.

Kontrolowane przez reżim w Pekinie władze Hongkongu uległy przed masowymi protestami i zawiesiły kontrowersyjną ustawę o możliwości ekstradycji do Chin. To znaczący przypadek, kiedy władza podległa autokratycznemu rządowi w Pekinie ustąpiła pod naciskiem obywateli. Mieszkańcy i tak wyszli na ulice w niedzielę.