Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital nie przyjął pacjenta. To przestępstwo?

Bartosz Ogrodnik
Szpitalny oddział ratunkowy (zdjęcie ilustracyjne)
Szpitalny oddział ratunkowy (zdjęcie ilustracyjne) brak
Policja zbada, czy lekarze ze szpitala w Polanicy-Zdroju złamali prawo, odmawiając udzielenia pomocy mężczyźnie, który spadł ze schodów. Dopiero po wizycie w innym szpitalu okazało się, że mężczyzna ma poważny uraz czaszkowo-mózgowy i krwiaka.

Pochodzący z województwa opolskiego Janusz Możny przebywał u swojej kuzynki w Kudowie-Zdroju, gdzie spadł ze schodów. Początkowo czuł się dobrze, lecz następnego dnia nasiliły się bóle głowy, zmagał się również z drętwieniem jednej strony twarzy.

Decyzja była prosta - należy pojechać do szpitala. Kuzynka zawiozła 57-letniego Janusza Możnego do placówki w Polanicy-Zdroju. Jak twierdzą oboje, w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym odmówiono udzielenia mu pomocy, a cała wizyta na izbie przyjęć trwała dosłownie kilka minut. Sytuacja miała miejsce 8 listopada. Mężczyzna z zawrotami głowy przewieziony został przez swoją kuzynkę do przychodni w Kudowie-Zdroju, gdzie bez problemu udzielono mu pomocy oraz przepisano silne leki przeciwbólowe.

57-latek po opuszczeniu przychodni w Kudowie-Zdroju przez dwa dni pozostał w domu, lecz bóle głowy nasilały się. Konieczna była więc wizyta w szpitalu. - 10 listopada przyjęli mnie do Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego w Opolu. Rozpoznano u mnie uraz czaszkowo-mózgowy z krwiakiem średnicy 7 mm - mówi Janusz Możny. Mężczyzna na oddziale neurologii w opolskiej placówce przebywał tydzień.

Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego NFZ wyjaśnia, że Szpitalny Oddział Ratunkowy jest utworzony utworzona w celu udzielania świadczeń opieki zdrowotnej osobie w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. - Można założyć, iż upadek z kilkunastu schodów wywołał niemały uraz głowy, który mógł doprowadzić nawet do najgorszego - dodaje Joanna Mierzwińska.

Dziś sprawą zajęła się policja. Komenda Powiatowa Policja w Krapkowicach, skąd pochodzi pan Janusz, wysłała oficjalne zawiadomienie do komisariatu w Polanicy-Zdroju.

Śledczy wyjaśnią, czy doszło do zaniedbania i kto, ewentualnie, za to odpowiada. Za nieudzielenie pomocy i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi nawet do trzech lat więzienia. Pismo najprawdopodobniej wpłynęło już do polanickiego komisariatu.

Dziś Janusz Możny nadal przebywa na zwolnieniu chorobowym. Głowa boli już mniej, nadal jednak czuje ucisk w lewej ręce, spowodowany zapewne feralnym upadkiem z 7 listopada. Konieczne są kolejne badania, mężczyzna planuje w kolejnych tygodniach wykonanie rezonansu magnetycznego.

O skomentowanie sprawy zwróciliśmy się do szpitala. Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska