Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlaban na drodze karetki zagrożeniem dla chorego

Marcin Kaźmierczak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Tomasz Bolt/Polska Press
Szlabany blokujące wjazdy to największa bolączka kierowców pojazdów uprzywilejowanych na wrocławskich osiedlach. Jak się okazuje problemów jest znacznie więcej.

Coraz więcej wrocławskich wspólnot mieszkaniowych dla poprawy komfortu i bezpieczeństwa lokatorów decyduje się na montaż szlabanów strzegących dojazdu do ich posesji. Jak się okazuje, urządzenia mogą być czasami równie niebezpieczne, zwłaszcza gdy na teren osiedla musi dojechać pogotowie ratunkowe lub straż pożarna.

– Szlabany bardzo często są dla nas barierą nie do pokonania. Trafiamy na nie najczęściej na nowych osiedlach. Kiedy nie da się go podnieść, musimy zostawić karetkę, wziąć sprzęt na plecy i biec do budynku, a takie zapory często znajdują się w sporej odległości od bloków, co znacznie wydłuża czas dotarcia do chorego – mówi Andrzej Mędrala, kierowca-ratownik wrocławskiego pogotowia ratunkowego. – Najtrudniej mamy, gdy wyjeżdżamy do osób starszych, bo nie zawsze posiadają piloty do szlabanów, a średnio jeden na dziesięć razy zdarzy się, by pomógł nam inny lokator – dodaje.

Niektóre wspólnoty mieszkaniowe wymyśliły sposób ułatwiający służbom ratunkowym podnoszenie szlabanów. – Jeśli na szlabanie namalowany jest niebieski kluczyk, to znaczy, że po użyciu przez pięć sekund sygnału dźwiękowego szlaban się otwiera. Z takimi rozwiązaniami mamy do czynienia między innymi na Gajowicach, przy Powstańców Śląskich, Racławickiej, Saperów czy Ulanowskiego – tłumaczy Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni pogotowia ratunkowego.

Ten mechanizm jednak nie jest doskonały. – Wydawałoby się, że to kapitalny pomysł, bo rzeczywiście ułatwia nam dojazd, ale weźmy pod uwagę, że taki sygnał o sile dwudziestu decybeli w nocy obudzi cały blok. Później zdarza się, że lokatorzy, których sprawa nie dotyczy, piszą skargi, że karetka w nocy używała sygnału dźwiękowego – zauważa Czyżewski. – Rozwiązaniem byłyby ujednolicone kody dla służb ratunkowych, za pomocą których można by podnosić szlabany, albo nadajniki – dodaje.

Wielkim utrudnieniem dla pojazdów uprzywilejowanych są także źle zaparkowane samochody, zwłaszcza te blokujące drogi pożarowe, które pożarowymi są tylko z nazwy, ponieważ przeznaczone są także do dyspozycji pozostałych służb ratunkowych.

– Pod niektóre budynki w ogóle nie można podjechać. Mieszkańcy często zostawiają auta byle gdzie, byle mieć bliżej wejścia, a my musimy wtedy przeciskać się i manewrować, by stanąć, a co dopiero wyciągnąć nosze. Karetka to przecież nie osobówka. Fatalnie pod tym względem jest zwłaszcza na Gaju, choćby na ulicy Krynickiej, ale też na niemal wszystkich ulicach dochodzących do Komandorskiej – opowiada Andrzej Mędrala. – Jeśli jakieś auto tarasuje nam dojazd, zgłaszamy sprawę strażnikom miejskim, ale to przecież nic nie daje, bo dla nas liczy się każda sekunda. W takim wypadku również musimy biec do chorego – dodaje.

Za zastawienie drogi pożarowej, ale także wjazdu na posesję grozi mandat w wysokości 100 zł oraz koszty odholowania auta. Czasem odstawienie pojazdu jest niemożliwe z winy… zarządcy danej nieruchomości.

– Możemy interweniować wyłącznie tam, gdzie pozwala nam prawo, a nie wszystkie drogi pożarowe są precyzyjnie oznakowane. Sama tabliczka informacyjna nie wystarczy. W komplecie musi być znak B36 - zakaz zatrzymywania. Tylko wtedy mamy pełne podstawy, by auto odholować, a i kierowca widząc znak bardziej się zastanowi, czy chce tam zaparkować - twierdzi Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej.

Służby ratunkowe muszą radzić sobie także ze złym lub nieczytelnym oznakowaniem budynków. – Najgorzej jest w starych częściach Wrocławia. Numery na bramach kamienic są często rozbite, rzadko kiedy oświetlone. Musimy wtedy cofać się, szukać poprzednich numerów, by tak po omacku dostać się do mieszkania chorego. Na szczęście w tej kwestii sporo poprawia się na nowszych osiedlach, gdzie po ociepleniu i pomalowaniu bloki są bardzo klarownie oznakowane - kończy Andrzej Mędrala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska