- Już od najbliższego roku szkolnego 6-latki nie pójdą do szkół. Obowiązek szkolny będzie znów dotyczył dzieci siedmioletnich - zapowiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Witek, wymieniana jako najpoważniejszy kandydat na ministra edukacji w rządzie Beaty Szydło.
PiS ma już podobno przygotowany projekt ustawy, zgodnie z którym obowiązek szkolny będzie dotyczył dopiero dzieci od 7. roku życia. 6-latki będą mogły pójść do szkoły, jeżeli taką decyzję podejmą ich rodzice. Taka możliwość istniała, przypomnijmy, także przed wejściem w życie reformy, która wysłała 6-latki do szkół.
Problem w tym, że przedszkola, w szczególności te na dużych wrocławskich osiedlach, są zwykle przepełnione. W każdej szkole w mieście można za to znaleźć wolne miejsca w pierwszych klasach. W sumie jest ich ponad 700. W miejskich przedszkolach wolnych miejsc zostało ok. 400, głównie w placówkach w centrum miasta. W ogóle miejsc dla przedszkolaków jest we Wrocławiu ok. 21 tys., a w tym roku dzieci w wieku przedszkolnym było ponad 20 tysięcy.
Zgodnie z ustawą od tego roku gminy musiały znaleźć miejsce dla wszystkich chętnych 4-latków. W 2017 roku ustawa ma objąć jeszcze 3-latki. Razem z sześciolatkami będą to aż cztery roczniki, które muszą pomieścić się w przedszkolach.
Kinga Skiba, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 13 przy pl. Muzealnym, problemu nie widzi. - W tym roku mieliśmy mniej chętnych do przedszkola, więc jedną salę mamy pustą - mówi dyrektorka. Nie ma też problemu z kadrą. - Jeżeli będziemy mieli więcej grup w przedszkolu, a mniej w szkole, to część nauczycieli po prostu zmieni salę z ławkami na tę z dywanem - mówi Skiba. Przyznaje, że niektórzy będą musieli się do tej sytuacji przyzwyczaić. Bo to jednak nie to samo. Ale większych przeszkód nie widzi.
Nauczyciele w klasach 1-3 mają kwalifikacje, by uczyć także w przedszkolu, a przynajmniej pozwala na to ich wykształcenie. Na 108 przedszkoli tylko 18 należy jednak do Zespołów Szkolno-Przedszkolnych. Reszta jest samodzielna, w związku z czym żonglowanie salami i kadrą nie wchodzi tam w grę.
Dyrektorzy i nauczyciele przedszkolni oficjalnie na planowane zmiany narzekać nie chcą. Ale kolejna reforma niewielu się podoba, gdyż ledwo uporali się z bałaganem, który powstał po wejściu w życie ustawy, która wysłała 6-latki do szkół.
Od nowa będzie trzeba pisać programy edukacyjne i dostosowywać je do możliwości dzieci. Grupy wymieszane z różnych roczników to nie jest najlepsze rozwiązanie, a za decyzją rodziców, czy wysyłać dziecko do szkoły, czy zostawić w przedszkolu nie zawsze przemawiają jego faktyczne predyspozycje. Rozbijanie grup też dobrze na dzieci nie wpływa.
Jerzy Podgórski, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 zastrzega, że jego plany sięgają najdalej przyszłego tygodnia. W przedszkolu i szkole nawet bez kolejnych zmian jest co planować.
Ewa Wilczyńska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?