Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczury idą w miasto, bo wolność śmiechu jest zagrożona

Janusz Michalczyk
Paweł Relikowski
Nasze kina podbija kolejna część "Piratów z Karaibów", a mnie - nie wiedzieć czemu - przypomniała się z tej okazji nauka dawnych żeglarzy o tym, że szczury jako pierwsze uciekają ze statku, który pójdzie na dno, choć nikt z załogi jeszcze tego nie przeczuwa.

Dlatego trochę zaniepokoiła mnie informacja o tym, że we Wrocławiu zaroiło się od szczurów. Przecież władze miasta zapewniają, że przygotowania do Euro 2012 idą pełną parą, zaś synoptycy nie straszą nas na razie kolejną wielką powodzią. To jaka katastrofa może nam grozić?

Zacząłem nerwowo przypominać sobie bulwersujące fakty z ostatnich dni na Dolnym Śląsku, by wyczuć, czy drzemie w nich jakiś fatalny potencjał.

Władysław Frasyniuk został Honorowym Obywatelem Wrocławia, więc kompromitacja raczej nam nie grozi. Przecież radni mogli postawić na jakiegoś niemieckiego albo żydowskiego noblistę. Piotr Kruczkowski ustąpił ze stanowiska prezydenta Wałbrzycha, co chwilowo wyciszyło skandal z kupowaniem głosów. Trudno jednak dziś przewidzieć, kto i za jaką kasę wygra powtórzone wybory.

Załoga KGHM ponownie zaufała trzem liderom związkowym i ofiarowała im następną kadencję w radzie nadzorczej firmy. Związkowcy przegrupowują siły po nie do końca udanym szturmie na siedzibę zarządu (prezes dostał tylko jajkiem i puszką piwa), a druga strona konfliktu tropi przejawy strajku włoskiego, co jest o tyle zajęciem beznadziejnym, że perfekcyjna, zgodna z wszelkimi wytycznymi, praca nigdy nie była u nas powodem do specjalnej chwały.

A może wyjątkowa aktywność naszych szczurów ma jakiś związek z akcją ludzi z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy wytropili "szczura internetowego", czyli kolesia prowadzącego stronę antykomor.pl, gdzie wyśmiewał prezydenta RP.

Wersja poprawna politycznie: twórca strony antykomor.pl może mieć słuszną pretensję, że agenci ABW nie obudzili go czułym pocałunkiem

Wizyta agentów o poranku w jego mieszkaniu wywołała dwie reakcje: samego delikwenta oraz klasy politycznej. Młodzieniec natychmiast ogłosił publicznie, że nigdy mu nawet nie przyszło do głowy, by obrażać szefa państwa. Po prostu dwa dni po ogłoszeniu wyników wyborów doznał olśnienia i postanowił propagować humorystyczne podejście do polityki, bo w kraju jest smutno. A że od kogoś trzeba zacząć, to padło na prezydenta. Humorysta nie wyjaśnił w swoim oświadczeniu, czy odpaliłby stronę antykaczor.pl, gdyby PKW ogłosiła inny wynik.

Po drugie - utworzył się front obrony humorysty. Okazuje się, że wszyscy politycy są za absolutną wolnością słowa i jak najgorzej myślą o działaniach prokuratury i ABW. Podobno do konstytucji ma być wprowadzony zapis, że nie tylko wolno, ale wręcz jest obywatelskim obowiązkiem śmiać się z wszystkich władz, co w żadnym wypadku nie może być uznane za obrazę, a obśmiana władza powinna gorąco dziękować za każdy żart i zachęcać do rozwijania w internecie radosnej twórczości.

Komentując całą sprawę w radiu, poseł Stanisław Żelichowski dał przykład nowego podejścia. Wersja poprawna politycznie brzmi tak: twórca strony antykomor.pl może mieć słuszną pretensję, że agenci ABW nie obudzili go czułym pocałunkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska