Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Szczepionka nie jest eksperymentem medycznym”. Rozmowa z prof. Małgorzatą Polz-Dacewicz

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
Prof. Małgorzata Polz-Dacewicz: Prace nad technologią mRNA rozpoczęto 30 lat temu - chodziło o stworzenie szczepionki przeciwnowotworowej
Prof. Małgorzata Polz-Dacewicz: Prace nad technologią mRNA rozpoczęto 30 lat temu - chodziło o stworzenie szczepionki przeciwnowotworowej Małgorzata Genca
– Na miliony zaszczepionych osób na całym świecie odczyny poszczepienne zarejestrowano u małego promila pacjentów – mówi prof. Małgorzata Polz-Dacewicz, kierownik Zakładu Wirusologii z Laboratorium SARS Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Pani Profesor, skąd się wziął ten wirus i dlaczego on jest taki groźny?

Z samym wirusem SARS CoV-2 mamy już do czynienia półtora roku. Wszystko rozpoczęło się w Chinach, w mieście Wuhan i stamtąd w dość szybkim czasie epidemia rozprzestrzeniła się po całym świecie. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię. Początkowo niewiele wiedzieliśmy o tym wirusie, stąd ograniczenia i lockdowny. Dopiero z czasem poznawaliśmy naturę tego wirusa.

Czyli przyszło nowe?

Koronawirusy były znane, występowały w populacji i były odpowiedzialne za nawet 20 proc. przeziębień sezonowych. Naukowcy wyróżniają 4 koronawirusy, które są bardzo rozpowszechnione na całym świecie. Do 8 roku życia każdy człowiek przechodzi zakażenie tymi wirusami. Tak naprawdę to dopiero epidemia SARS w 2002 roku spowodowała wznowienie badań nad tymi wirusami. Koronawirus SARS CoV-2 bardzo szybko się rozprzestrzeniał wywołując ostry zespół oddechowy w wielu przypadkach kończący się zgonem. Stąd takie wielkie nim zainteresowanie, gdyż na przekór oczekiwaniom wcale nie wykazywał takiej samej sezonowości jak poprzednie.

Jednym z największych wyzwań związanych z pandemią było stworzenie szczepionki. Udało się, choć wiele osób ma wątpliwości, czy nie za szybko. Słusznie?

Szczepionki znane są od wielu lat. Dzięki szczepieniom ochronnym wiele groźnych chorób zakaźnych zostało opanowanych, jak np. choroba Heinego-Medina, w znacznym stopniu gruźlica, ospa prawdziwa, której już nie ma.

Ale technologia szczepionek mRNA budzi kontrowersje.

Proszę pamiętać, że nad techniką mRNA pracowano już dawno. Prace nad tą technologią rozpoczęto bowiem już 30 lat temu – chodziło o stworzenie szczepionki przeciwnowotworowej. Tak więc szczepionki mRNA nie są produktem nowym, nowy jest tylko groźny patogen, przeciwko któremu trzeba było wyprodukować szczepionkę. Szczepionki przeszły cały cykl badań a więc badania przedkliniczne i trzy fazy badań klinicznych, które potwierdziły ich bezpieczeństwo i wysoką skuteczność. Z kolei w szczepionkach wektorowych, także znanych od lat, wykorzystuje się wektor, czyli inny wirus – adenowirus, który wywołuje zakażenia układu oddechowego, a w którego genom wszczepia się gen odpowiedzialny za produkcję antygenu. Po podaniu do organizmu człowieka powoduje on, że organizm zaczyna produkować przeciwciała przeciwko wirusowi SARS CoV-2.

Co ze skutkami ubocznymi?

Na miliony zaszczepionych osób na całym świecie odczyny poszczepienne zarejestrowano u małego promila pacjentów.

Z czego właściwie składa się szczepionka?

Skład jest dość prosty. Zawiera informację genetyczną jaki rodzaj przeciwciał ma wytworzyć nasz układ immunologiczny. Albo jest to wektor adenowirusowy zawierający odpowiedni gen wirusa SARS albo mRNA. To oczywiście jest zawieszone w płynie fizjologicznym, plus dodatkowo substancje pomocnicze, jak w każdej szczepionce. I nic więcej tam nie ma.

Niektórzy doszukują się tam jakichś tajemnych substancji.

To są wszystko fake newsy, których nie należy czytać. Szczepionki są bezpieczne, nie należy się ich bać.

Nie modyfikują naszego układu genetycznego jak sugerują niektórzy?

To jest mRNA, ono się szybko rozpada. mRNA pochodzące ze szczepionki nie może przedostać się z cytoplazmy do jądra komórki i nie może się zintegrować z DNA komórki. Szczepionka nie jest żadnym eksperymentem medycznym. Oczywiście, każdy taki preparat, tak samo jak każdy lek, może wywoływać działanie niepożądane.

Wielu Polaków wciąż się nie zaszczepiło, a już słyszymy o trzeciej, a w niektórych krajach nawet o czwartej dawce szczepionki. To oznacza, że eksperci się mylili jeśli chodzi o skuteczność szczepionek przeciwko koronawirusowi?

To nic nowego. Chociażby wirus grypy, który jest wirusem o dużej zmienności, co powoduje, że w każdym sezonie epidemicznym krąży w populacji nieco zmieniony jego szczep. W związku z tym, przed każdym sezonem epidemicznym szczepionka jest modyfikowana. Z najnowszych badań w USA i Europie wynika, że poziom przeciwciał spada już po ok. 6 miesiącach do szczepienia. Wyliczono np., że do reinfekcji może dojść w okresie od 3 miesięcy do 5 lat. Dlatego konieczne są szczepienia przypominające. Firma BioNTech, która wspólnie z firmą Pfizer opracowała jedną ze szczepionek mRNA, zapowiedziała modyfikację szczepionki tak aby była lepiej dopasowana do kolejno pojawiających się wariantów SARS CoV-2.

Nigdy nie miała Pani Profesor dylematów związanych z bezpieczeństwem i skutecznością szczepionki przeciwko COVID-19?

Oczywiście obawy na początku były, ale zaufałam ekspertom. Czytałam publikacje w prestiżowych magazynach „Nature” „Science”. Dlatego zaszczepiłam się na samym początku, bo pod koniec stycznia byłam już po drugiej dawce. Szczepionka przeciwko wirusowi SARS zalecana jest dla osób o obniżonej odporności, pacjentów dializowanych, z chorobami nowotworowymi. Tak samo zresztą jak szczepionka przeciwko grypie.

Dlaczego ludzie często interpretują to zupełnie odwrotnie?

Nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że nie ma na to dowodów naukowych. A jeśli ktoś ma wątpliwości powinien poradzić się swojego lekarza rodzinnego, który najlepiej doradzi czy i kiedy należy się zaszczepić.

Na pewno ma Pani Profesor znajomych, którzy są antyszczepionkowcami. Jak wyglądają takie rozmowy z nimi?

Znam kogoś kto był wielkim przeciwnikiem szczepień. Po czym zachorował. Na szczęście obyło się bez hospitalizacji. Jak wyzdrowiał, to w pierwszym możliwym terminie się zaszczepił. Są ludzie, których nic nie jest w stanie przekonać, ale na szczęście czasami perswazja pomaga.

A czy jest jakaś inny – poza szczepieniami – sposób do wyeliminowania wirusa?

Nie ma innej drogi.

Pani Profesor, rozmawiamy w Laboratorium SARS Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Czym się zajmujecie?

Władzom uniwersytetu bardzo zależało na tym, żeby w naszej Uczelni można było diagnozować wirusa SARS. Więc zaadoptowaliśmy odpowiednie pomieszczenia i dzisiaj, po dodatkowym remoncie, laboratorium wykonuje badania nie tylko w kierunku wirusa SARS ale także innych wirusów. Są to oczywiście badania metodami biologii molekularnej a także niektóre serologiczne. W celu wykrycia wirusa SARS CoV-2 pobierany jest wymaz z nosogardła. Możemy go także pobrać na miejscu w laboratorium.

Nie hodujecie tu wirusów?

Nie, choć mamy komorę laminarną trzeciej klasy bezpieczeństwa biologicznego. Do celów naukowych oznaczamy warianty wirusa. Ale badamy nie tylko wirusa SARS. Powstała nowa pracownia, w której izolujemy i określamy nawet miano innych wirusów. Jest to niezmiernie istotne w niektórych chorobach - w przypadku zakażeń noworodków, okołoporodowego zakażenia, u chorych onkologicznych. Prowadzimy badania w kierunku zakażeń sześcioma innymi wirusami. Rozpoczęliśmy też badania serologiczne metodą, która daje możliwość odróżnienia ostrej fazy zakażenia od reaktywacji zakażenia, co ma szczególne znaczenie u pacjentów dializowanych, z przeszczepami narządów i tkanek oraz u chorych onkologicznych.

Pracy zatem nie brakuje.

W populacji ludzkiej krąży wiele różnych wirusów, więc mamy i będziemy mieli co robić.

Czy wkraczamy w erę pandemii i o wirusach będziemy słyszeli coraz częściej?

Pandemie nie są niczym nowym. Znamy z historii przypadki różnych groźnych chorób, które zostały wyeliminowane, jak np. ospa prawdziwa. Jednak poliomyelitis – mimo szczepienia i prób jego eradykacji - nie udało się wykorzenić na świecie.

Jaki jest scenariusz rozwoju pandemii?

Koronawirus SARS prawdopodobnie będzie jeszcze krążył w populacji kilka lat. Myślę jednak, że uda się nam w końcu pokonać tę pandemię. Należy jednak mieć świadomość, że wkrótce mogą pojawić się następne groźne patogeny.

Tak czy owak maseczki się przydadzą.

Na pewno. W tej chwili te przyrosty zakażeń są, ale jeden ze scenariuszy zakłada, że będą one wolniejsze niż pierwotnie zakładano i szczyt zachorowań w ramach czwartej fali nastąpi w styczniu. Bardziej pesymistyczne analizy mówią o tym, że już w listopadzie będziemy mieli po 10 tys. zakażeń dziennie. Ale do prognoz należy podchodzić z pewnym dystansem.

Wirus będzie rozprzestrzeniał przede wszystkim wśród niezaszczepionych?

Jak pokazują obserwacje do szpitali i pod respiratory trafiają przede wszystkim osoby niezaszczepione. Czyli nawet jeśli szczepienie nie chroni nas przed samym zakażeniem, a nawet zachorowaniem, to przebieg choroby będzie lżejszy. Być może nawet nie wymagający hospitalizacji. Jednak trzeba zdać sobie spraw z faktu, że sytuacja epidemiczna w Polsce jest poważna. W związku z tym należy bezwzględnie przestrzegać trzech podstawowych zasad, tj. dystans społeczny, noszenie maseczek oraz higiena rąk.

To argument, który powinien przekonać każdego. Dlaczego tak się nie dzieje?

Może to być wynikiem przyzwyczajenia. Na początku pandemii to był silny bodziec powodujący lęk. Spadek liczby zakażeń w miesiącach letnich spowodował pewne uspokojenie. Problem stał się dość powszechny i nie powoduje już takiego strachu. Być może w tym należy upatrywać te zachowania społeczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska