FLESZ - Komisja Europejska odwołuje zamówienie 300 mln szczepionek
Lekarze i politycy są dziś wyjątkowo zgodni, że od tempa szczepień zależy nie tylko życie i zdrowie Polek i Polaków, ale i stan gospodarki: bez masowych szczepień nie podźwignie się turystyka, gastronomia, kultura, rozrywka, branża fitness, ani żadna z usług wymagających bezpośredniego kontaktu z klientem. Do normalnej pracy nie mogą także wrócić szkoły i firmy. Organizacje gospodarcze w trybie pilnym przygotowały wraz resortem rozwoju akcję szczepień w zakładach pracy, która ma ruszyć z początkiem maja i objąć wszystkie większe przedsiębiorstwa. Zainteresowanie biznesu jest ogromne. Problem w tym, że nie wszyscy w Polsce chcą i zamierzają się zaszczepić. To może - w interesie ogółu - trzeba ich zmusić?
Nie boją się zakażenia koronawirusem, więc się nie zaszczepią i już
W kwietniu (badanie Inquiry) 54 proc. Polaków zadeklarowało, że chce ("zdecydowanie tak" i "raczej tak"), wziąć udział w Narodowym Programie Szczepień przeciwko COVID-19; ten odsetek utrzymuje się od wielu tygodni. Równocześnie jedna czwarta badanych stwierdziła, że nie zamierza się zaszczepić; wprawdzie od pewnego czasu populacja niechętnych maleje, ale jest wciąż na tyle duża, że - jak podkreślają epidemiolodzy - cały plan szczepień może się przez nią wywrócić. Nawet jeśli osiągniemy tzw. odporność stadną, to wirus przetrwa i będzie groźnie mutował w środowisku antyszczepionkowców, stwarzając stałe zagrożenie dla pozostałych.
Producenci szczepionek informują na razie, że ich preparaty zapewniają zaszczepionemu ochronę na ok. 6 miesięcy po przyjęciu drugiej dawki. Oznacza to, że masowe iniekcje będą musiały być regularnie powtarzane. Ale nabiorą większego sensu jedynie wówczas, jeśli zaszczepi się zdecydowana większość obywateli, a nie tylko nieco ponad połowa.
W ostatnich tygodniach Polska awansowała na tragiczne 13. miejsce w świecie w zestawieniu ogólnej liczby zgonów na covid (choć pod względem liczby ludności jesteśmy 39. krajem świata), wyprzedzając większe państwa, jak Argentyna, RPA czy Turcja. Od tygodni nasz kraj utrzymuje się na szczycie zestawień nowych zgonów (w piątek - 539 przypadków, podczas gdy w 130-milionowym Meksyku 498, a w 145-milionowej Rosji - 398; w całej UE równie źle jest obecnie tylko na Węgrzech).
Te koszmarnie tragiczne statystyki - najgorsze od II wojny światowej - nie zmieniają jednak istotnie nastawienia antyszczepionkowców. Żadnego wpływu na ich postawę nie ma też fakt, że zaszczepiło się już prawie 10 mln Polaków i negatywne skutki uboczne tych iniekcji, o których tyle mówią sceptycy, wystąpiły ekstremalnie rzadko. Większość przeciwników szczepień stwierdza wprost, że nie boi się zakażenia. Najwyższy poziom obaw występuje w grupie wiekowej od 45 do 54 lat (61 proc. boi się zakażenia) oraz 55+ (66 proc. się boi). Natomiast aż trzy czwarte młodych (18-24 lat) - mimo krzyczących statystyk - „nie odczuwa zagrożenia koronawirusem”.
Połowa osób, które nie zamierzają się zaszczepić, jako powód niechęci wskazuje „brak pewności, czy szczepionka jest bezpieczna” oraz przekonanie, że „powstała zbyt szybko i nie jest odpowiednio przetestowana”. Część odpowiada, że „nie wiadomo, jakie mogą być skutki uboczne”. Są to wszystko kwestie wielokrotnie wyjaśnione przez autorytety medyczne i odpowiednie agendy krajowe, unijne i globalne (WHO), a mimo to odsetek sceptyków znacząco nie topnieje.
Czarne powiaty w Małopolsce. W tych regionach koronawirus ud...
Janina Ochojska: Szczepienia na COVID-19 powinny być obowiązkowe
W tej sytuacji coraz więcej lekarzy, ale też polityków i działaczy społecznych sugeruje, że szczepienia przeciwko covid powinny zostać wpisane na listę szczepień obowiązkowych, obok szczepień przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince czy różyczce. Opinię taką wyraziła ostatnio m.in. powszechnie szanowana Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.
W Zjednoczonej Prawicy oficjalnie nikt nie wystąpił na razie z takim postulatem. Wiadomo, że zdecydowanie na „nie” jest tutaj wicepremier Jarosław Gowin, który równocześnie namawia koalicjantów do wprowadzenia certyfikatów zdrowotnych uprawniających zaszczepionych do wstępu np. do hoteli i restauracji oraz korzystania z usług (w praktyce mielibyśmy tu więc do czynienia tzw. miękkim przymusem). Kilku wpływowych polityków PiS z Małopolski w nieoficjalnych rozmowach powiedziało nam jednak, że „państwo może nie mieć wyjścia i wprowadzi jakąś formę obowiązkowych szczepień na covid”. Zwracają uwagę na to samo, co Janina Ochojska: dzięki masowym szczepieniom możemy się uporać z epidemią i jej skutkami w relatywnie krótkim czasie (nawet kilku miesięcy), a bez szczepień wszyscy – i zaszczepieni, i sceptycy – będziemy się z covidem „bawić” przez kolejne lata. O ile zabawą można nazwać przepełnione szpitale i niepotrzebne zgony kilkuset rodaków dziennie…
Za obowiązkiem szczepień na covid zdążyli się już wcześniej opowiedzieć politycy opozycji, zwłaszcza Lewicy, m.in. Adrian Zandberg z Razem: - Jestem zwolennikiem tego, żebyśmy zadbali o powszechne szczepienie. Jeżeli do tego potrzebne będzie wprowadzenie obowiązkowości szczepień - to tak, to jest narzędzie, które należy wtedy wykorzystać – powiedział „Rzeczpospolitej”.
Ożywione dyskusje na ten temat trwają także w innych krajach. W Izraelu, który w rekordowym tempie zaszczepił przytłaczającą większość obywateli i odniósł dzięki temu wielki sukces zdrowotny i gospodarczy (zaledwie 63 nowe zakażenia i ani jednego zgonu ostatniej doby; wszystkie branże działają już właściwie normalnie), opór antyszczepionkowców (stanowiących kilkanaście procent populac
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?