Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szanowni admiratorzy czarnego na białym

Aleksander Malak
fot. Paweł Relikowski
Jestem przekonany, że tym, którzy czytają, nazwisko Karola Modzelewskiego mówi wiele, a więcej powie po przeczytaniu "Kobyły"

Wiem, że jest Was (nas) coraz mniej, ale przecież jesteście (jesteśmy). Widziałem Was zresztą (i wcale nie tak mało) na zakończonych przed tygodniem Wrocławskich Promocjach Dobrych Książek. W końcu do czegoś przydał się nasz Dworzec Główny.

Dzisiaj odrobiłem za Was zadanie domowe i teraz Was zachęcam do jego odrobienia. Bo wypada i należy. Zresztą - "Nie sądź, że książki znikną", jak twierdzą w tytule i dowodzą w środku tomu dwaj znakomici bibliofile Umberto Eco i Jean-Claude Carriere. Kto nie wierzy, niech sięgnie. I tak oto wyjaśnił się tytuł dzisiejszego felietonu zawierający skądinąd podwójny komunikat, a podobno "my, Polacy, tak mamy", że uwielbiamy podwójne komunikaty. Czarne na białym i od razu wiadomo, że chodzi o czarne literki na białym papierze. I proszę nie mylić z literkami migającymi na ekranie i znikającymi pod palcem wskazującym. Wracamy do galaktyki Gutenberga, z pewną taką dozą niechęci odstawiając na bok wszechświaty Gatesa i Jobsa.

Komunikat drugi to czarno na białym. Dobitnie, dosadnie o tym, jak było i jak jest, a czasem nawet, jak będzie, choć autor zarzeka się, że proroctwa to absolutnie nie jego specjalność, choć kilka mu się sprawdziło.

Pora zatem skończyć ze stylistycznymi zawijasami i zaprezentować tak autora, jak i jego dzieło, tym bardziej że: "Urodziłem się w Moskwie, wychowałem w Warszawie, ale zapytany, skąd jestem, odpowiadam odruchowo: "Z Wrocławia". Moją uczelnią był i jest Uniwersytet Warszawski, ale moim miastem jest Wrocław, mimo że od dawna już tam nie mieszkam. To kwestia uczuć, czyli patriotyzmu lokalnego". Czyż nie pięknie napisane? Nie martwcie się, to nie jest książka o Wrocławiu, choć sporo stron autor Wrocławiowi poświęca. Ale równie wiele w nim Warszawy, Gdańska, a i Sobótki, Wołowa czy Barczewa, że o Moskwie nie wspomnę.

Ta książka, jak chce autor, to próba "zdania sprawy z doświadczeń własnego życia". Powiem, choć nie mam zamiaru pisać recenzji, to tylko zachęta, że próba udana i próba, jakkolwiek beznadziejnie to brzmi, próby doskonałej. Wiem, bo przeczytałem. Rzecz jest rewelacyjna i znowu w dwojakim sensie. Dowiedziałem się z książki, że język polski autor zaczął wchłaniać dopiero w wieku lat 8-10. Po lekturze doszedłem do wniosku, że także język polski wchłonął autora, skąd też wzięła się moja rewerencja (dla nieczytających - szacunek) tak dla autora, jak i napisanej przez niego "kobyły" (niemal 450 stron w dużym formacie).

Przepraszam, że wcisnęła mi się pod klawisze kolejna dwuznaczność, tym razem z "kobyłą", więc pewnie najwyższa pora na całkowite odsłonięcie kurtyny. Przeczytałem oto właśnie książkę profesora Karola Modzelewskiego pt. "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca" i teraz namawiam wszystkich z naszej gutenbergowskiej galaktyki do jej lektury. Jestem przekonany, że tym, którzy czytają, nazwisko Karola Modzelewskiego mówi wiele, a jeszcze więcej powie po przeczytaniu "Kobyły".

A że bez anegdoty się nie obejdzie, więc przytaczam. Na spotkaniu po latach w sławnej Sali BHP Stoczni Gdańskiej Lech Wałęsa zaczął coś mówić "o naszej walce o kapitalizm". Wezwany do odpowiedzi Modzelewski odpalił: "Widocznie Wałęsa wiedział więcej ode mnie. Ja nie walczyłem o kapitalizm. Przesiedziałem osiem i pół roku, ale za kapitalizm nie zgodziłbym się siedzieć ani jednego dnia". Za co więc siedział i o co walczył Karol Modzelewski? Chciał, bo przecież chciał, "zajeździć kobyłę historii", ale wyszedł "poobijany", ponieważ kobyła dała się ledwie okiełznać; w dalszym więc ciągu musi żyć w "glorii praw, które dał Adam i Ewa". (A tego podwójnego komunikatu wyjaśniać nie będę).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska