Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szał zakupów w sklepach. Uważaj na okazje!

Agata Grzelińska
Fot: Adam Wojnar/Polska Press
We wrocławskich galeriach handlowych trwa szał grudniowych zakupów. W największych centrach handlowych są problemy ze znalezieniem wolnych miejsc na parkingach. - Są branże, które w grudniu mają 80 procent swojego obrotu - mówi dr Tomasz Grzyb, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS.

Gdy jednak widzimy obniżki rzędu 80 procent, w głowie zapala nam się czerwona lampka i zastanawiamy się, gdzie tu jest pułapka. Wiadomo przecież, że sprzedawcy taki ruch zwyczajnie musi się opłacać. Po co więc robi się tak duże grudniowe wyprzedaże? Czy chodzi o wielki zysk, czy może raczej o przyciągnięcie klienta, które zaprocentuje w przyszłości? Jak nie dać się nabrać? Radzi dr Tomasz Grzyb, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS

Handlowcy zarabiają na wyprzedażach, ale czy ceny, którymi nas kuszą, faktycznie są okazją, czy nie jesteśmy nabierani?
Różnie z tym bywa. Cały problem polega na tym, że ani pani, ani ja, ani nikt z naszych czytelników nie wie, ile to, co kupujemy, naprawdę kosztuje. Bo kto z nas wie, ile kosztuje wyprodukowanie komputera, samochodu czy smartfonu? Ta wiedza jest pilnie strzeżona. Są informacje mówiące, że koszt produkcji nowego telefonu komórkowego, sprzedawanego za 400 dolarów, to jest mniej więcej 90 dolarów. Tyle kosztuje wyprodukowanie telefonu i dostarczenie go do miejsca sprzedaży. Cała reszta to marketing. Zatem nawet, gdy ludzie kupują taki telefon za połowę ceny, co będzie szaloną okazją, wciąż dadzą przynajmniej 50-procentową marżę sprzedawcom. Kiedyś sensownie mówiono, zresztą do tej pory tłumaczy się w ten sposób relację pomiędzy ceną a wartością produktu: towar jest warty dokładnie tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić.

Czyli raczej nie ma mowy, żeby producent dokładał do towaru.
Są takie bardzo rzadkie sytuacje, kiedy kupujemy coś poniżej wartości, ale zgodnie z klasycznymi regułami ekonomii nie ma darmowego obiadu. W takiej sytuacji dopłacamy czymś innym. Najlepszym przykładem jest kupowanie telefonu u operatora. Nie kupujemy telefonu za złotówkę, bo to jest jasne, że on nie kosztuje złotówkę. My tylko mamy wrażenie, że kupujemy go za złotówkę, de facto płacimy za niego więcej, niż byśmy zapłacili, kupując go w sklepie.

Na jakie pułapki trzeba zwrócić uwagę , żeby w szale obniżek skorzystać, a nie dać się nabrać?
A ma pani pewność, że my się nie mamy dać nabrać? A może my się chcemy dawać nabierać. A może to jest dobre? Rzymianie mieli zasadę: Cokolwiek robisz, czyń roztropnie i patrz końca. To znaczy: Przewidźmy konsekwencje. Pierwszą rzeczą, do której bym namawiał, to niebranie żadnych kredytów ani pożyczek świątecznych. To jest osobna kategoria usług i ofert, które są nam prezentowane w okresie świątecznym. Bazując na tym przekonaniu, że święta muszą być ogromnie bogate i obfitujące we wszystko, część banków i parabanków usiłuje nam zaoferować marzenie o takich właśnie świętach na kredyt. Tyle że będziemy go spłacali przez cały najbliższy rok. Jeśli więc twoje święta mają być bardzo bogate, ale bardzo bogate na kredyt, to zastanów się, czy to jest na pewno dobra droga. Jeśli by ktoś mnie zapytał o zdanie - nie jest. Nie powinniśmy zapożyczać się na dobra konsumpcyjne. Między innymi dlatego, że zwyczajowo uznaje się, że najgorszym dniem w roku jest poniedziałek w drugim tygodniu stycznia.

Dlaczego właśnie ten dzień?
Tego dnia po pierwsze, już się nie cieszymy z prezentów świątecznych. Po drugie, już wiemy, że święta są za nami i trzeba będzie czekać na nie cały rok. Po trzecie, już wiemy, że nic nie wyszło z naszych postanowień noworocznych. A po czwarte i najważniejsze, przychodzą wydruki z kart kredytowych. Musimy zdawać sobie sprawę, że nawet jeśli teraz jest fajnie, a my wzięliśmy na to kredyt, później trzeba będzie go spłacić. Po drugie, jeśli uznajesz, że święta nie będą dobre, nie będą świąteczne, gdy nie kupisz nowego telewizora, komputera czy smartfonów dla swoich dzieci, to masz problem. Bo to nie smartfony, nie telewizory i nie komputery decydują o jakości świąt. Jasne, że w święta powinno być fajnie i powinno nam być dobrze, ale jeżeli uważamy, że jedynym sposobem na to jest kupowanie, to też mamy problem i powinniśmy się nad tym zastanowić. I trzecia rzecz, przy każdym zakupie zadajmy sobie pytanie, czy to na pewno jest nam potrzebne. Czy to jest rzecz, którą powinniśmy kupić. Może - to jest sprawa do rozważenia dla nas wszystkich - warto byłoby zamiast kupować jakąś potwornie wydziwiastą rzecz przekazać pieniądze na rzeczy bardzo potrzebne, ale innym ludziom. Święta to także tradycyjnie okres dobroczynności i być może fajniej byłoby zrezygnować z czegoś, na przykład z siedemnastej potrawy na naszym stole wigilijnym po to, żeby ktoś inny miał drugą albo może nawet pierwszą.

Dziękuję za rozmowę.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska