Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szable w dłoń, gendera goń, goń, goń!

Hanna Wieczorek
Kobiety postrzegamy jako uległe, poświęcające się, opiekuńcze i uczynne. Mężczyzn zaś jako dominujących, aktywnych, zaniedbanych i głośnych
Kobiety postrzegamy jako uległe, poświęcające się, opiekuńcze i uczynne. Mężczyzn zaś jako dominujących, aktywnych, zaniedbanych i głośnych
Banalna wydawałoby się sprawa - zajęć dla przedszkolaków - wywołała histerię. Próba pokazania dzieciom, że chłopcy i dziewczynki, choć są różne, mają w życiu takie same możliwości i szanse okazała się uderzeniem w... No właśnie, w co?

Autorki programu dla nauczycieli przedszkolnych - Anna Dzierzgowska, Joanna Piotrowska, Ewa Rutkowska - są przekonane, że choć często sobie tego nie uświadamiamy, inaczej wychowujemy dziewczynki, a inaczej chłopców. Dziewczynki mają być grzeczne, uładzone i pomocne. Chłopcy - ciekawi świata, żywiołowi, a nawet trochę niegrzeczni. Źle to brzmi? Jak powielanie i wyświechtane stereotypy? No cóż, autorki programu są przekonane, że podświadomie wychowujemy nasze dzieci, przygotowując je do pełnienia tradycyjnych - stereotypowych - ról przypisanych w naszym społeczeństwie kobiecie i mężczyźnie.

Czemu ma służyć uświadomienie kilkulatkom, że od dzieciństwa są wtłaczane w stereotypy? Ano temu, by zrozumiały, że bez względu na to, czy urodziły się dziewczynką, czy chłopcem, mają w życiu takie same możliwości i szanse. Trzy panie proponują dziewięć scenariuszy zajęć, które pomogą przedszkolakom zrozumieć i przełamać stereotypy. Największy opór budzi propozycja zabawy, hmm, w teatrzyk. Być może ze względu na nazwę: Temat: Gender quiz. Zabawa jest prosta: "Trzy lub cztery osoby opuszczają z nauczycielką pomieszczenie. Zanim powrócą, mają podjąć decyzję, czy wracają jako chłopcy, czy dziewczęta. Pozostałe dzieci mają, po ich zachowaniu, ruchach odgadnąć ich płeć". Potem nauczycielka i dzieci rozmawiają o tym, skąd przedszkolaki wiedziały, kto jest dziewczynką, a kto chłopcem, po czym to poznały.

Przebieranki są nie do przyjęcia. Bo chłopcy strasznie się denerwują, kiedy mają się przebrać za dziewczynkę. Ale i inne propozycje zdecydowanie się nie spodobały, na przykład czytanie "Ronji córki rozbójnika" Astrid Lindgren, w której występuje odważna dziewczynka i wrażliwy chłopiec.

Co złego jest w dziecięcych przebierankach? Na stronie wpolityce.pl możemy znaleźć takie głosy: "Gdzie tu logika? Będą mieszać dzieciom w głowach, a jak dzieci wrócą z przedszkola, to wrócą do stereotypów. Niech mi nikt nie mówi, że nie stoi za tym lobby pedofilskie albo homoseksualne. Nie wierzę, że to się dzieje...". "Ten projekt, w całej rozciągłości, służy zdyskryminowaniu chłopców na rzecz dziewczynek i szerzenia genderyzmu w Polsce". "We wszystkich tego typu rzeczach chodzi o jedno: zapewnienie producentom środków antykoncepcyjnych i narzędzi do aborcji oraz klinikom aborcyjnym klienteli. Jak najszybciej, jak najwięcej, jak najniższym kosztem, bez oglądania się na jakiekolwiek skutki".

Joanna Kuta, matka trójki dzieci, wzrusza ramionami. Bo właściwie, jak się tak zastanowić, to panie od przedszkoli równościowych mają rację. Podświadomie wpychamy dzieci w pewne stereotypowe wyobrażenia o tym, co powinien robić chłopiec i co wolno robić dziewczynce.

- Mój mąż ciężko się napracował, żeby oduczyć naszego syna, Adasia, bawienia się lalkami - mówi. - Przy młodszej córce, Karolinie, która od najmłodszych lat owijała bandażami łapy, robiła zastrzyki, a nawet operacje swoim pluszakom, nie miał już problemów. Prosił tylko, żeby zostawiła w spokoju lalki Barbie, które dostawała od dziadków.
Joanna śmieje się, że Adasiowi zostało coś z dziecięcych fascynacji. Bo choć dzisiaj najlepszą zabawką jest komputer i samochód, to Adam lubi gotować. I robi to świetnie, chyba najlepiej z całej rodziny. Nawet jego dziewczyna nie robi takich naleśników jak on.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
- Mój syn, dzisiaj kilkunastolatek, to prawdziwy macho - opowiada 45-letnia Elżbieta. - Kiedy patrzę na niego, trudno mi uwierzyć, że dziesięć lat temu to właśnie on płakał podczas oglądania kreskówek. Bo mamusia Bam-bi zginęła, bo kot Sylwester rozpłaszczył się na ziemi, bo Gargamel jest taki samotny. Za każdym razem trzeba było go przytulić i powtarzać: synuś to przecież bajka, film, w rzeczywistości nic się nie stało. Natomiast jego młodsza siostra uroniła łezkę, a potem całkowicie pogodzona z życiem, uśmiechnięta, zabierała się do kolejnej zabawy.
Marianna Adamiec niedługo zostanie mamą. I zapowiada, że bez względu na to, czy urodzi chłopca, czy dziewczynkę wśród zabawek jej potomstwa znajdzie się... zestaw małego majsterkowicza.

- Kiedy zmarł mój ojciec, musiałyśmy się z mamą nauczyć mnóstwa rzeczy - tłumaczy. - Przetykania zatkanych zlewów, wbijania kołków w ścianę, naprawiania zepsutych gniazdek. Okazało się, że nie jest to specjalnie skomplikowane. Dzisiaj uważam, że są to rzeczy, które powinien umieć każdy, bez względu na płeć. W domu to ja jestem od naprawiania kontaktów, a mój partner od gotowania, bo szczerze nie znoszę stania przy garach.

Katarzyna z uśmiechem wspomina dziecięce zabawy z kuzynami. Jeden z nich zawsze dobierał się do lalek. - Rodzice byli najpierw przerażeni, że ich synek nie chce się bawić samochodzikami. Trochę się uspokoili, kiedy okazało się, że lalki traktuje, powiedzmy, instrumentalnie - urywa im głowy i rozcina korpusy. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiadał niezmiennie, że chce się dowiedzieć, co jest w środku. Rodzina uznała, że zostanie kiedyś lekarzem. Nie został.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy mówienie dziewczynce, że może się bawić autkiem, a chłopcu, że może przytulić misia jest "ideologią gender"? I czy w ogóle istnieje "ideologia gender"? Wrocławska pedagog, prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz z DSW, wzdycha i mówi, że polska debata na temat gender jest bardzo nierzetelna. - Jest tyle przekłamań - denerwuje się. - Przeczytałam wnikliwie program edukacji równościowej, popierany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wcześniej dotarły do mnie opinie dziennikarskie o tym programie, że chłopcy przebierają się za dziewczynki, że rodzice przytomnie interweniowali w sprawie scenariusza tych zajęć. Przeczytałam wszystkie scenariusze, także ten dziewiąty, i kompletnym absurdem jest twierdzenie, że może to być szkodliwe. Program nikomu w niczym nie zagraża: nie zagraża rodzinie, nie zagraża kobiecości, nie zagraża różnicom między chłopcami i dziewczynkami, także różnicom kulturowym.

Ten program nie chce niczego niwelować, chce jedynie uczyć dzieci, że te różnice są i skąd się biorą. Jaka jest geneza różnic w traktowaniu chłopców i dziewczynek - tłumaczy prof. Nowak-Dziemianowicz i dodaje, że chodzi o różnice w wielu sferach: publicznej, prywatnej, wychowaniu rodzinnym, szkole, w karierze. - Bo różnice są i są podyktowane dwojakimi przyczynami. Tymi płciowymi, biologicznymi odmiennościami. To jest jasne i nikt tego nie kwestionuje. Druga grupa różnic jest podyktowana kulturowymi uwarunkowaniami. I te kulturowe różnice, ta płeć kulturowa to gender. Gender jest pojęciem naukowym, jak tlenowodorek, jak związki soli. Nikt nie mówi o ideologii związków soli, i o tym, że zagraża ona rodzinie - podkreśla wrocławska pedagog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska