Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sytuacja zdrowotna w Śląsku Wrocław coraz lepsza. Piłkarze nie wierzą w spadek do I ligi

Piotr Janas
Damian Gąska
Damian Gąska FOT. Paweł Relikowski
Otwierający strefę spadkową LOTTO Ekstraklasy piłkarze Śląska Wrocław przygotowują się do meczu z Wisłą Płock. W sobotę rozegrają pierwszy z trzech „finałów”, jakie pozostały im do końca sezonu. Z Oporowskiej napływają dobre wieści - niemal wszyscy piłkarze są zdrowi.

Wygrana w 34. kolejce z Zagłębiem w Sosnowcu miało bardzo dobry wpływ na drużynę Śląska. WKS potrzebował trzech punktów jak tlenu i na szczęście go dostał, a raczej wywalczył. Dwie bramki strzelił wówczas Mateusz Cholewiak, który jednak gra na tzw. blokadzie (zastrzyk niwelujący ból). Na szczęście boląca go kostka nie daje się zbyt mocno we znaki i „Cholewka” trenuje na pełnych obrotach, a w sobotę najprawdopodobniej znów zobaczymy go w wyjściowym składzie.

W Sosnowcu od pierwszych minut miał zagrać Lubambo Musonda, lecz reprezentant Zambii nabawił się urazu kolana. Ostatecznie nie znalazł się w osiemnastce meczowej, ale wrócił już do zajęć z resztą zespołu i na treningu nogi nie odstawia. Gołym okiem widać, że zależy mu na szybkim powrocie do składu.

- Jakość panowie! JA-KOŚĆ - takimi okrzykami podczas środowych zajęć trener Lavicka motywował swoich piłkarzy do jeszcze cięższej pracy. Czech dużą uwagę przywiązuje do detali, poszczególnych zagrań i zachowań. Zdaje sobie sprawę, że w sobotę na Stadionie Wrocław czeka go ciężka przeprawa, bo Wisła Płock pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego odżyła i zaczęła regularnie punktować.

- Nie mieliśmy jeszcze analizy taktycznej Wisły, ale wiemy jaka to drużyna. Spodziewamy się, że „Nafciarze” postawią nam trudne warunki, ale my nie możemy o tym myśleć, ani się tym przejmować. Musimy wygrać, liczą się dla nas tylko trzy punkty. Każdy z nas musi zostawić serducho na boisku i zasuwać na 200 procent - powiedział nam Damian Gąska, który w Sosnowcu dał dobrą zmianę, lecz nie spodziewa się, by tylko dzięki temu wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce.

- Robię wszystko na treningach, by przekonać do siebie trenera. Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że wygraliśmy poprzedni mecz, więc pewnie skład będzie podobny - stwierdził Gąska.

Największy znak zapytania stoi na tę chwilę przy nazwisku Mateusza Hołowni. Wypożyczony z Legii Warszawa lewy obrońca dochodzi do zdrowia po kontuzji, ale jeszcze nie ćwiczy na pełnych obciążeniach.

Na tych jest za to Djordje Cotra i jak sam twierdzi, to czy zagra zależy tylko od trenera. Odkąd Lavicka ujrzał w Serbie środkowego obrońcę, były piłkarz KGHM Zagłębia Lubin praktycznie go nie zawiódł, ale trudno przypuszczać, by wystawił go w meczu z Wisłą w pierwszym składzie.

- W sobotę musimy wygrać, bo ten mecz może być kluczowy w kontekście walki o utrzymanie. Spadek? Nie ma takiej możliwości. To po prostu nie możliwe, by taki klub, z takiego miasta, z taką tradycją i z takimi kibicami, spadł do I ligi. Nie możemy do tego dopuścić i nie bierzemy takiej opcji pod rozwagę - przekonuje Gąska.

Jeśli Śląsk wygra w sobotę z Wisłą Płock, to na pewno opuści strefę spadkową, bez oglądania się na przeciwników, ale dalej nie będzie miał pewnego utrzymania. To (bez patrzenia na rywali) da tylko siedem punktów.

Trójkolorowi po meczu z płocczanami zagrają jeszcze z Miedzią w Legnicy i Arką Gdynia przed własną publicznością. Prawdopodobnie dopiero wtedy rozstrzygnie się, kto oprócz Zagłębia Sosnowiec spadnie do Fortuna 1. ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska