Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta Rita uzdrawia pod Oleśnicą. A ludzie w to wierzą

Katarzyna Kijakowska
Dzięki świętej Ricie Beata Kasprzak wygrała walkę z chorobą. Świętej powierzyła też córkę Dominikę, która również walczy z nowotworem. Wierzy, że wstawiennictwo świętej pomoże i tym razem
Dzięki świętej Ricie Beata Kasprzak wygrała walkę z chorobą. Świętej powierzyła też córkę Dominikę, która również walczy z nowotworem. Wierzy, że wstawiennictwo świętej pomoże i tym razem fot. Grzegorz Kijakowski
Wierni coraz liczniej odwiedzają niewielki kościółek pod Oleśnicą. Wszystko za sprawą świętej Rity, której relikwie sprowadzono tutaj kilka miesięcy temu. Są dowody na to, że święta uzdrowiła dwie chore kobiety.

Walczyły ze śmiertelną chorobą. Dziś po nowotworze, który panoszył się w ich organizmach, nie ma już śladu. Szczegółowe dokumentacje lekarskie przed wyzdrowieniem oraz po opinii lekarzy specjalistów, że w organizmach chorych nie ma śladu nowotworu, trafią w tym miesiącu do centrum duchowości świętej Rity w Krakowie. Oba przypadki zostaną odnotowane w księgach potwierdzających kult zakonnicy wyniesionej na ołtarze ponad sto lat temu. Jej relikwie znajdują się w kościele w Smolnej.

Nowotwór zniknął

Beata Kasprzak spod Oleśnicy ma 30 lat, dwoje dzieci i plany na przyszłość. Ale 17 maja 2013 roku podczas badania USG usłyszała słowa, które brzmiały jak wyrok: to złośliwy rak piersi. Po lipcowej operacji kolejne badania i biopsja potwierdziły najgorsze: zmiany nowotworowe widoczne są także w drugiej piersi.

- Pani Beata jest kobietą głęboko wierzącą, która powierzyła swoje zdrowie świętej Ricie - mówi ks. Piotr Semeniuk, gospodarz kościoła w Smolnej. - Nowotwór, z którym walczyła przez wiele miesięcy, był wyjątkowo groźny, dlatego informacja, która dotarła także do mnie po konsultacji lekarskiej przeprowadzonej w lutym tego roku, jest wspaniała. Po nowotworze nie ma śladu.

Beata Kasprzak wspomina swój pierwszy "kontakt" ze świętą. - To było wtedy, gdy na nowotwór zachorowała moja córka. Ks. Piotr zdecydował, by udzielić jej sakramentu komunii świętej i bierzmowania jednocześnie. Zaproponował też, by drugim imieniem Dominiki była Rita - opowiada kobieta, która zachorowała kilka miesięcy po córce. - Czytałam dużo o tej świętej i zdecydowałam się powierzyć jej siebie w chorobie. To ona ocaliła mi życie.

Relikwie św. Rity zostały sprowadzone do niewielkiego kościoła w Smolnej w ubiegłym roku. To tutaj o swoje zdrowie modliła się pani Beata, tutaj co miesiąc przyjeżdża na msze blisko 150 osób z Oleśnicy, Twardogóry, Wrocławia. Wszyscy proszą o wstawiennictwo do Boga za pośrednictwem świętej. To ludzie walczący z wieloma przeciwnościami losu, także - a może przede wszystkim - zdrowotnymi.

Wśród nich była także 50-letnia pani Danuta spod Wrocławia. - Ta kobieta także walczyła z nowotworem, rokowania były bardzo złe - relacjonuje drugi przypadek cudownego uzdrowienia ks. Piotr. Kobietę, która trafiła na nabożeństwo do Smolnej, czekała poważna operacja. Miała zarezerwowany termin w szpitalu i wielką wiarę, że można wygrać ze śmiertelną chorobą. - Gdy tuż przed zabiegiem trafiła do szpitala, badanie USG wykonano jeszcze raz - opowiada ksiądz. - Po nowotworze nie było śladu.

Gdyby Rita nie była świętą, oba przypadki uzdrowienia musiałby przejść przez specjalny proces. Byłyby badane przez komisję złożoną m.in. z teologów, przesłuchiwano by chore i świadków. - Ale Rita została uznana przez Kościół świętą dużo wcześniej, dlatego teraz, wraz ze szczegółowymi dokumentacjami i relacją obu kobiet, trafią od razu do specjalnej księgi pamiątkowej potwierdzającej niezwykłość świętej Rity - wyjaśnia ks. Semeniuk.

Miała trudne życie

Kim była Rita? Urodziła się w Roccaporena niedaleko Cascia we Włoszech. W wieku 12 lat, zgodnie z życzeniem rodziców, poślubiła Paola Manciniego. Mimo iż prosiła rodziców, by pozwolili jest wstąpić do zakonu, wydali ją za mąż za człowieka o trudnym i wybuchowym charakterze. Przez lata Rita cierpliwie znosiła jego zachowanie. Z czasem małżonek złagodniał pod jej wpływem. Zginął jednak tragicznie, zabity niedługo po swoim nawróceniu.

DALSZY CIĄG NA 2. STRONIE - CZYTAJ

Małżonkowie mieli dwóch synów, którzy pod wpływem wydarzeń postanowili pomścić śmierć ojca. Kiedy Ricie nie udało się przekonać ich do zmiany planów, zaczęła prosić Boga, by ich powstrzymał. Zamiarów nie zrealizowali. Zmarli niebawem z powodu zarazy, jaka nawiedziła ich okolice.

Po śmierci męża i synów Rita, mająca wówczas około 36 lat, zapragnęła zrealizować swoje marzenie o wstąpieniu do klasztoru. Konwent augustianek, do którego chciała być przyjęta, nie przyjmował jednak wdów. Opowieść o tym, jak w nocy Pan otworzył przed nią drzwi klauzury, należy do najbardziej znanych opowieści o cudach związanych z jej życiem. Wobec tak wielkiego znaku mniszki zdecydowały się ją przyjąć. W klasztorze św. Rita nie miała lekko. Należała do grona sióstr wykonujących cięższe prace.

Jako mniszka została obdarzona przez Pana Jezusa jeszcze jedną łaską. Podczas adoracji krzyża prosiła Pana o to, by mogła choć symbolicznie uczestniczyć w Jego cierpieniach. Otrzymała cierń z korony, tkwił w jej czole przez resztę jej życia, powodując nieustanny ból. Cierń - inaczej jednak, niż prezentuje się go na portretach świętej - pozostawał niewidoczny. Ślad rany można jednak zobaczyć na jej czole po dzień dzisiejszy. Przyszła święta zmarła 22 maja 1457 roku. Natychmiast po śmierci zasłynęła wieloma cudami. Dlatego jej ciało umieszczono w szklanej trumnie w kościele w Cascia - cudownie zachowane po dzień dzisiejszy.

Ks. Piotr Semeniuk ze wzruszeniem mówi o cudach uzdrowień dokonanych przez świętą. - Wierzę, że Rita pomoże jeszcze wielu potrzebującym, którzy przyjadą do naszego kościoła, by modlić się przed jej relikwiami - mówi.

Nabożeństwa ku jej czci odbywają się zawsze 22 dnia każdego miesiąca. Podobnie jak w kościele w krakowskiej parafii Augustianów, która w Polsce zajmuje się kultem świętej, wyniesionej na ołtarze w 1900 roku. Dla wierzących (ale nie tylko) takie szczególne miejsca kultu czy sanktuaria maryjne są często ostatnią deską ratunku. Kiedy medycyna kapituluje, dla wielu zostaje tylko wiara w cud. I bywa, że on nadchodzi.

W czerwcu zeszłego roku biskup Pawii we Włoszech Giovanni Guidici uznał 69. przypadek cudownego, czyli niewytłumaczalnego z punktu widzenia medycyny, uzdrowienia. Procedura wyjaśnienia przypadku Danili Castelli trwała bardzo długo, bo od 1989 roku, kiedy kobieta odwiedziła kąpielisko w słynnym sanktuarium maryjnym i miejscu pielgrzymek wiernych z całego świata w Lourdes. Castelli zgłosiła swoje uzdrowienie do Biura Lourdes ds. Obserwacji Medycznej. Tak rozpoczął się proces badania uzdrowienia.

Objawienie maryjne w Lourdes miało miejsce w 1858 roku. Od tego czasu zgłoszono ponad 7000 cudów, z których 69 zostało oficjalnie uznanych przez biskupów. Większość uzdrowionych pochodzi z Francji. Korzystałam z www.swietarita.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska