Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świdnica: Zmusili gimnazjalistkę do aborcji

Małgorzata Moczulska
Farmakologiczna aborcja dotarła do Polski. Jest dostępna i tania, ale niebezpieczna
Farmakologiczna aborcja dotarła do Polski. Jest dostępna i tania, ale niebezpieczna Fot. TG
Sąd Okręgowy w Świdnicy zajmie się sprawą 21-latka i jego matki, którzy pomogli dokonać aborcji 15-letniej dziewczynie chłopaka.

Kiedy 15-letnia Marta zaszła w ciążę, była przerażona. Nie wiedziała, co robić. Uczyła się dopiero w drugiej klasie gimnazjum, a ze starszym o pięć lat Mateuszem spotykała się od niedawna.

Wiedziała też, że na pomoc ojca, z którym po rozwodzie rodziców mieszkała w Kamieńcu Ząbkowickim, nie może liczyć. Kłóciła się z nim i nie miała dobrych relacji. Układającej sobie życie kilkanaście kilometrów dalej matki też nie chciała niepokoić. Postanowiła jednak, że dziecko urodzi. Początkowo chciał tego również Mateusz. Wszystko zmieniło się, kiedy powiedział o ciąży swojej matce. 55-letnia Barbara J. wpadła w szał. Zwyzywała Martę od najgorszych, krzyczała, że to wstyd, że taka małolata będzie z brzuchem chodzić. W końcu miała stwierdzić, że dziecka trzeba się pozbyć.

Najpierw kazała Marcie zażywać tabletki na zapalenie stawów, które były zakazane kobietom w ciąży. Potem kąpać się w gorącej wodzie z solą. To miało spowodować poronienie. Kiedy i ta metoda zawiodła, Mateusz znalazł w internecie instrukcje, jak wywołać poronienie. Powiedział o tym matce. Oboje zdecydowali, że kupią polecane tam tabletki. Barbara J. zdobyła receptę na lekarstwo od znajomego lekarza i wykupili lek.

- Nie chciałam łykać tych tabletek, ale oni krzyczeli na mnie i kazali mi je brać pod język, a potem sprawdzali czy, aby ich nie wyplułam - zeznała w prokuraturze dziewczyna. Brała po kilka tabletek co 3 godziny. Dawki kilkakrotnie wyższe niż zalecane. Wieczorem zaczęła krwawić. Poroniła. Była bardzo słaba, źle się czuła, ale nikt z dorosłych nie wezwał pogotowia, choć krwawienie trwało kilka dni. Lekarz ocenił, że mogło to być groźne dla jej życia. Dziewczyna nie wytrzymała: o wszystkim opowiedziała swojej mamie, a ta poszła z nią na policję.

Mateusza O. i jego matkę prokurator oskarżył o pomoc w aborcji, nakłanianie do niej i narażenie 15-latki na utratę życia. Grozi im do 5 lat więzienia. Nie przyznają się do winy, twierdzą, że Marta sama chciała pozbyć się dziecka.

Niestety, takie przypadki nie są odosobnione. Coraz więcej nastolatek zachodzi w niechcianą ciążę.
Iwona Michańcio, naczelna pielęgniarka z wałbrzyskiego szpitala ginekologiczno-położniczego, mówi, że 17-letnie mamy nikogo już nie dziwią. - Mamy dużo takich przypadków. Zdarza się, że dziewczyny w tym wieku rodzą już drugi raz - mówi pani Iwona. I dodaje, że najbardziej przerażające jest to, że te dziewczyny nie wiedzą nic o zabezpieczaniu się.

Jeśli mają tyle szczęścia, że mimo wszystko dostają wsparcie w rodzinie, rodzą dzieci, a potem próbują je wychowywać. Ale nie wszystkie mają taką szansę. Część przerażona i zostawiona sama sobie, szuka sposobów na aborcję. Internet, niestety, daje im pole do popisu. Można tam znaleźć wiele instrukcji, jak łatwo i tanio wywołać poronienie. - Niestety, nie ma przy tym informacji, że przy okazji można stracić zdrowie, a nawet życie - mówi doktor Maria Kozłowska ze Świdnicy. Dodaje, że każdy przedawkowany lek jest niebezpieczny.
Według organizacji Women on Web, która bada problem aborcji wśród kobiet, takich przypadków są tysiące. Każdego roku jedna z czterech kobiet w ciąży decyduje się na jej przerwanie i coraz częściej właśnie metodą farmakologiczną. A z szacunków Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wynika, że w Polsce dokonuje się rocznie nawet do 190 tys. nielegalnych aborcji.

Zdarza się też, że to ojciec dziecka próbuje za wszelką cenę pozbyć się płodu. Tak było w ubiegłym roku w Boguszowie-Gorcach, gdzie 19-latek usiłował doprowadzić do przerwania ciąży swojej 17-letniej dziewczyny. Tu też najpierw były próby wywołania poronienia gorącymi kąpielami, skakaniem na skakance, aż w końcu zdesperowany chłopak uderzał dziewczynę pięścią w dolną część brzucha. Do poronienia nie doszło, ale dwa dni później dziewczyna urodziła w swoim mieszkaniu dziecko. Martwego noworodka zawinęła w torebkę foliową i wyniosła do pojemnika na odpady.

Sprawdzian dla rodziców
Z Lidią Starzyk, psychologiem z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Świdnicy, rozmawia Małgorzata Moczulska

Czy rodzice są w stanie wywrzeć na nastolatce taką presję, że ta decyduje się na aborcję?
Oczywiście, że tak. Przecież ona już wystarczająco jest przerażona faktem ciąży. Potrzebuje oparcia, a zamiast tego jest gnębiona. Nie zdaje sobie też sprawy z konsekwencji aborcji, zarówno tych fizycznych, jak i psychicznych. Pamiętam dobrze sytuowaną rodzinę, rodzice na stanowiskach, i córka przed maturą zaszła w ciąże. Ci ludzie zmusili ją, by po urodzeniu oddała dziecko do adopcji, mimo że ona bardzo tego nie chciała.

Taka ciąża to sprawdzian dla jej rodziców?
Przede wszystkim dla nich. Znam przypadki, kiedy dorośli naprawdę stają na wysokości zadania. Dają córce oparcie, pomagają wychować dziecko, dbają, by skończyła szkołę. Nie ma sytuacji bez wyjścia.

A co z dziewczynami, które są zostawiona same sobie, często wyrzucane z domu. Gdzie mają szukać pomocy?

Powinny zgłosić się do najbliższego Punku Interwencji Kryzysowej. Są przecież domy dla samotnych matek, gdzie znajdą pomoc i schronienie.

Podyskutuj na forum: Czy aborcja w Polsce powinna być zalegalizowana?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska