Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadkowie historii

Feliks Trusiewicz
Feliks Trusiewicz
Feliks Trusiewicz Mikołaj Nowacki
Wołyń usiany jest zapomnianymi polskimi grobami

Jestem byłym mieszkańcem polskiego osiedla Obórki, gmina Kołki, powiat Łuck, położonego niegdyś wśród wielkich lasów i moczarów północnej części Wołynia. W czasie okupacji niemieckiej, u schyłku 1942 roku, tu rozpoczęła się obłędna akcja mordowania bezbronnej ludności polskiej przez bandy nacjonalistów ukraińskich. To zbrodnicze dzieło rozpoczął krwawy watażka Maksym Borowsiec -"Taras Bulba". Później zdominował go nie mniej okrutny Stepan Bandera.

Mieszkańcy mojej rodzinnej miejscowości - kolonii Obórki - zostali wymordowani 13 listopada 1942 roku przez policję ukraińską. Ja w czasie tej masakry cudem ocalałem. Miałem wówczas 21 lat. Ofiarami tego okrutnego mordu byli wszyscy mieszkańcy tego osiedla - 10 rodzin. W sumie we wspólnej mogile znalazły się 53 osoby, w większości kobiety i dzieci. Był to pierwszy na Wołyniu masowy mord ludności polskiej, wykonany przez nacjonalistów ukraińskich. Wkrótce płomień krwawego terroru ogarnął cały Wołyń, czego rezultatem było wymordowanie około 60 tysięcy Polaków.
Szczątki ofiar z mojej rodzinnej miejscowości spoczywają teraz w chaszczach dzikiego lasu, który w ciągu dziesiątków lat pochłonął to piękne niegdyś osiedle. Zarosły też prowadzące tam drogi i ścieżki. Jedynymi śladami - reliktami dawnego życia -są gdzieniegdzie rosnące stare grusze, pozostałości po sadach.

W 1991 roku odwiedziłem miejsce, gdzie był mój rodzinny dom. Z wielkim trudem, z pomocą miejscowych Ukraińców, odnalazłem zbiorową mogiłę - całkiem zarośniętą krzakami. Uporządkowałem to miejsce i postawiłem krzyż. Moje rodzinne strony są usiane takimi zapomnianymi mogiłami ofiar ukraińskich nacjonalistów. Nikt tam o nich nie pamięta i nie troszczy się o nie. Zapewne większość nigdy nie zostanie odnaleziona.

UPA w okrutny, krwawy sposób wymiotła polską ludność z Wołynia i południowo-wschodnich polskich kresów, gdzie ludność ta żyła od wieków i była - obok Ukraińców i Żydów - solą tamtej ziemi. Ci Polacy, którzy ocaleli, ratując życie, rozproszyli się po świecie, głównie jednak osiedlali się na polskich ziemiach zachodnich, gdzie w bardzo trudnych warunkach zagospodarowywali te tereny - opuszczone przez Niemców i zniszczone działaniami wojennymi. Ta twórcza, ofiarna praca przy odbudowie i podnoszeniu z gruzów odzyskanych ziem to oddzielny rozdział epopei ludu kresowego i jego intelektualnych elit. Powstawały domy, uczelnie, szpitale, kościoły... Wszystko to działo się w warunkach ograniczonej suwerenności naszego narodu, ale kresowiacy, od pokoleń zahartowani uciskiem zaborców i okupantów, zawsze wierni tradycjom narodowym, odbudowywali swój kraj i z ufnością patrzyli w przyszłość.

Z dumą wyznam, że było to moje pokolenie, które już w zasadzie przeminęło. Pozostało nas niewielu. Ci, którzy jeszcze żyją, cieszą się wolnością naszego kraju, ale z troską obserwują brak rzetelności w polityce i zanik pamięci narodowej. Priorytety polityczne przesłaniają ważną, narodową potrzebę uczciwego odniesienia się do zbrodni wołyńskiej, potępienia sprawców tego ludobójstwa przez nasz parlament. To byłoby wyrazem sprawiedliwości dziejowej i honoru naszego narodu. Pasywna postawa polskich władz wpływa na lekceważenie tragicznej historii i pogłębia kryzys pamięci narodowej. Dziś wielu obywateli naszego kraju, korzystając z konstytucyjnej wolności, nieraz nadużywa jej, nie zawsze mając świadomość tego, że za tę wolność bardzo wielką cenę zapłaciły poprzednie pokolenia. O tym nie wolno zapominać i tej niepokojącej amnezji należy przeciwdziałać.

Toteż z wielkim uznaniem powitałem cykliczny program red. Marcina Bradkego w regionalnej telewizji Wrocław pt. "Świadkowie historii". Ten ciekawy i popularny program zawdzięczamy wrocławskiemu ośrodkowi "Pamięć i Przyszłość", z którego inicjatywy powstał. Ma znakomity wpływ na budzenie pamięci narodowej, telewizja bowiem pokazuje świadków historii, a oni swoimi wspomnieniami przenoszą widza do czasów, w których rozgrywały się różne wydarzenia historyczne.
W moim odczuciu program "Świadkowie historii" tchnie autentyzmem, momentami wzrusza, a nade wszystko poucza i budzi wrażliwość pamięci oraz szacunek dla ofiar, które ponosili nasi przodkowie. Myślę, że jestem wyrazicielem życzenia wielu Dolnoślązaków, żeby ten program trwał, rozwijał się i znalazł swoje miejsce w pasmach ogólnopolskich.

***
Feliks Trusiewicz - były żołnierz wołyńskiej AK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska