Wrocławskie uczennice szkoły urszulanek w sobotę bawiły się na studniówce. A ta w szczegółach różni się od każdej innej studniówki, jednak to co najważniejsze pozostaje takie samo: jest polonez, zabawa do białego rana i czerwone podwiązki.
W liceum przy pl. Nankiera studniówka rozpoczęła się mszą świętą o godzinie 18. To msza niedzielna, dlatego następnego dnia po studniówkowych szaleństwach dziewczęta nie musiały iść do kościoła. Dlatego mogły bawić się na studniówce do białego rana.
Salę gimnastyczną w szkole udekorowały same. Powiesiły niebieskie zasłony, wycięły z papieru kolorowe rozety. Zaczęło się tradycyjnie – polonezem. Urszulanki to perfekcjonistki, bo mimo tego że zatańczyły wspaniale i tak wychwyciły drobne pomyłki. W innych liceach polonezy są mniej urozmaicone i zsynchronizowane.
A potem były podziękowania: dla siostry dyrektorki, siostry przełożonej i innych sióstr. Przemowy, kwiaty, wzruszenia. I można było rozpocząć szaloną zabawę. Taką, jak wszędzie indziej. Był DJ i zimny bufet, a ciepłe dania wędrowały z kuchni. Zabrzmiały pierwsze rytmy, a na parkiet ruszyły nie tylko dziewczęta, ale także ich rodzice, uczące je siostry i świeckie grono pedagogiczne.
– Dziewczęta przed Bożym Narodzeniem wypisują na świętych obrazkach intencje, jakie zanoszą Bogu. Modlą się o dobrego męża, o zdaną maturę, o dobre studia. Każda z sióstr losuje jedną z maturzystek, za którą się modli aż do egzaminu dojrzałości – mówi nam siostra Zuzanna Filipiak, dyrektorka Zespołu Szkół Urszulańskich. – Dziewczęta wiedzą, kto ich wylosował. Zawsze mogą do tej siostry podejść, porozmawiać.
Zuzanna Boczkowska, tak jak każda inna nastolatka z wrocławskiego liceum, przed studniówką rozmawiała z rówieśniczkami o sukienkach, butach, fryzurach. – Nasze mamy denerwowały się jednak bardziej, niż my same – mówi. Ale i dziewczęta się przyłożyły, bo poloneza wraz z partnerami trenowały nawet w soboty.
Gdy w sobotę z głośników popłynęła macarena, siostra przełożona ruszyła na parkiet. Później leciał hit za hitem, ale pod stołem nie lała się wódka. Nie oszukujmy się – trudno o studniówkę, na którą młodzież nie przemyca alkoholu. Ale to u urszulanek nie przejdzie.
– Raz zdarzyło się, że ktoś przemycił alkohol. Ale jeśli taką osobę złapiemy, to się z nią żegnamy – mówi siostra Zuzanna Filipiak.
Ale i bez tego dziewczęta bawiły się świetnie. Za rok dołączą do nich chłopcy, bo szkoła stała się niedawno koedukacyjna. Tymczasem pląsały na parkiecie z osobami towarzyszącymi i nuciły „girls just wanna have fun”...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?