Na pierwszy rzut oka łódź wydaje się niepozorna. Wykonano ją z aluminium i tworzywa sztucznego. Waży 25-30 kilogramów - w zależności od aktualnie zamontowanych urządzeń. Najnowszy model ma około 1 metra długości, pół metra wysokości i szerokości. Okazuje się jednak, że to nie zabawka, a prawdziwe urządzenie wykorzystujące sztuczną inteligencję, które na dodatek potrafi się "uczyć".
ROV 4.0 to już drugi model autonomicznej łodzi podwodnej stworzonej na Politechnice Wrocławskiej. Poprzedni powstał rok temu i był prototypem zaprezentowanego dzisiaj urządzenia. Jego "autonomia" polega na tym, że po wrzuceniu łodzi do wody człowiek nie ma nad nią bezpośredniej kontroli - ona sama wykonuje wszystkie zaprogramowane wcześniej polecenia. Każdy model jest projektowany do konkretnych zadań.
Wrocławianie jadą do USA
Pod koniec lipca członkowie koła naukowego Robocik pojadą z nim do San Diego w Stanach Zjednoczonych, gdzie wezmą udział w prestiżowych zawodach.
- Nasz model przygotowaliśmy specjalnie pod zawody RoboSub w USA. Każdego roku wyznaczone są tam inne zadania do wykonania. Tym razem łódź powinna przepłynąć przez wyznaczony obszar nie wychodząc z niego, musi także "manipulować" obiektami, czyli podnosić je i przenosić w wyznaczone miejsce oraz wystrzelić z pokładowej wyrzutni torped ładunek, który powinien trafić w otwór. Nie programujemy łodzi w ten sposób, że ma na przykład przepłynąć 50 metrów. Autonomia polega na tym, że określamy przybliżone parametry. Wiemy mniej więcej jak będzie wyglądał obiekt, a łódź sama musi zdecydować czy to jest właśnie on i ma wykonać pożądaną interakcję, czy też nie. Łódź bazuje na widoku z kamer. Za ich pomocą rozpoznaje obiekty. Można powiedzieć, że jej mózg - komputer "uczy się" i "zapamiętuje" je na przyszłość - tłumaczy Dominik Wasiółka, członek KN Robocik.
Studenci z Politechniki Wrocławskiej doświadczenie w tworzeniu wynalazków tego typu zbierali przez kilka lat. Model ROV 4.0 budowany był przez około rok, a samo oprogramowanie 3 miesiące.
Inteligentna technologia może zainteresować biznes
Zawody, w których wrocławianie wezmą udział, organizowane są po to, aby pokazać na arenie międzynarodowej różne rozwiązania technologiczne. Studenci PWr pojadą także na konferencję do Londynu, gdzie prezentowane są podobne rozwiązania. Jeśli ich technologia zainteresuje jakąś firmę, być może otrzymają ofertę jej zakupu.
- Mieliśmy już propozycję współpracy z wrocławskiego zoo, które chciało wykorzystać taką łódź do czyszczenia akwariów w Afrykarium. Nasze roboty mogą także zastępować nurków, aby nie musieli oni schodzić do jakiegoś niebezpiecznego miejsca. Dron w ich zastępstwie przeprowadzi inspekcję podwodną zbiornika, jaskini lub nawet wyręczy podwodnego spawacza - mówi Dominik Wasiółka.
Łódź, mimo swoich niewielkich rozmiarów, może zanurzać się na głębokość nawet 100 metrów. Zaprojektowana została tak, aby była jak najbardziej wytrzymała na różne czynniki zewnętrzne, takie jak na przykład ciśnienie.
Mała łódź - duże pieniądze
Antonina Kryszewska, wiceprezes KN Robocik szacuje, że koszt budowy tego modelu urządzenia to około 100 tysięcy złotych.
- Trudno dokładnie określić kwotę z tego względu, że współpracowaliśmy z firmami także na zasadach barteru. Dużą część naszych wydatków stanowią wyloty i wyjazdy na konkursy. Same tylko bilety do Stanów Zjednoczonych kosztowały nas 40 tysięcy złotych. Budżet koła podliczać będziemy po wakacjach, ale już teraz wiemy, że wyniósł on w tym roku około 150 tysięcy złotych.
Studenci PWr wierzą, że odniosą sukces w Stanach i uda im się stanąć na podium obok przedstawicieli najbardziej prestiżowych uczelni technicznych z całego świata. Zawody potrwają od 29 lipca do 4 sierpnia.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?