Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci chcą umów na czas studiów

Jerzy Wójcik
Piotr Krzyżanowski
Nowe prawo o szkolnictwie wyższym nakazuje, żeby wszystkie uczelnie podpisywały umowy cywilnoprawne ze studentami. Nie chodzi tylko o tych ze studiów zaocznych, ale także o osoby studiujące dziennie. Tymczasem we Wrocławiu większość uczelni nie ma jeszcze nawet przygotowanych wzorów takich umów. A dwa dni temu na biurkach rektorów, wylądowało ostre pismo z ministerstwa nauki właśnie w tej sprawie. Resort ostrzega rektorów, że jeżeli nie będą podpisywać stosownych umów, nie będą mieli prawa pobierać żadnych opłat od studentów.

Jak ten system ma działać. Od stycznia uczelnia nie będzie mogła żądać od studentów dodatkowych opłat za egzaminy, egzaminy dyplomowe, poprawkowe i komisyjne, wpis na kolejny semestr i rok studiów czy wydanie suplementu do dyplomu. Ale resort pozostawił także część usług, za które student teoretycznie musiałby zapłacić. Są to np. studia na drugim kierunku (jeśli nie jest wśród najlepszych na roku), powtarzanie roku lub przedmiotu czy reaktywacja terminów egzaminów. Uczelnie mogłyby za to pobierać opłaty, ale muszą to jasno określić w umowach ze studentami. Resort chce, by student miał pełną jasność za co musi płacić na konkretnej uczelni. - Jeśli umów nie będzie, nie zgodzimy się, żeby uczelnie w ogóle pobierały jakiekolwiek opłaty na studiach dziennych - pisze ministerstwo.

- Pełna zgoda - twierdzi Tomasz Lewiński z Parlamentu Studentów RP. - Nie może być tak, że wchodzi w życie nowe prawo, a uczelnie kompletnie lekceważą te zapisy - dodaje.

Przedstawiciele uczelni w nieoficjalnych rozmowach tłumaczą, że jest przecież regulamin studiów, który każdy student akceptuje na początku nauki, i nie ma potrzeby wprowadzać dodatkowych umów.
Lewiński wyjaśnia w imieniu studentów, że oczywiście jest regulamin, ale ten zawsze można zmienić i żacy zostają na lodzie. Tymczasem umowy mają być podpisywane na cały czas trwania studiów i dawać młodym ludziom gwarancję, że po pierwsze zapłacą tylko w jasno określonych sytuacjach, skończą studia na kierunku, na którym je zaczęli (nawet, gdy w trakcie nauki uczelnia zdecyduje się na likwidację), i wreszcie, że warunki studiowania pozostaną podobne. Lewiński tłumaczy też, że jeżeli studenci podpiszą w umowie, że nauka angielskiego ma być prowadzona na konkretnym poziomie i w grupach o określonej liczebności, to nikt nie będzie mógł później tego zmieniać na ich niekorzyść. - Dajemy uczelniom czas na wprowadzenie umów do 10 grudnia, jeśli się z tego nie wywiążą, będziemy protestować i strajkować - mówi twardo.

We Wrocławiu uczelnie dopiero po liście od ministra zaczęły na poważnie przygotowywać się do przygotowywania umów dla studentów.

- To potężna operacja logistyczna i ciężko było przeprowadzić ją szybciej przy natłoku zmian, które wprowadza nowe prawo o szkolnictwie wyższym - tłumaczy prof. Bogusław Fiedor, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego i szef Konferencji Rektorów Uczelni Wrocławia, Opola, Częstochowy i Zielonej Góry. - Skoro prawo zaczęło obowiązywać, musimy je wdrażać na naszych uczelniach, tylko nie możemy wprowadzić wszystkiego naraz - dodaje prof. Bogusław Fiedor. I przewiduje, że umowy powinny być gotowe do grudnia.

Jego zdaniem studenci mogliby podpisywać je w momencie immatrykulacji.

To oznacza, że wrocławskie środowisko uczelniane ugięło się i nie będzie odwlekać momentu podpisania umów. To dobra informacja dla studentów, w których interesie jest teraz zadbanie, by w umowach znalazły się korzystne dla nich zapisy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska