Prokuratura Rejonowa w Świdnicy w ubiegłym tygodniu wszczęła śledztwo w sprawie podsłuchów w Urzędzie Miasta i Gminy Strzegom. Prokurator Marek Rusin mówi, że może ono pójść w dwóch kierunkach.
Jeśli okaże się, że sprzęt służył do podsłuchiwania, to rodzi się pytanie: kogo podsłuchiwano i czy zgodnie z prawem? A jeżeli jest to aparatura do wykrywania podsłuchów, to czy były powody, by taki sprzęt kupić? Nikt wcześniej nie zgłaszał podejrzeń, że w urzędzie mogą być ukryte pluskwy. - Jest jeszcze kwestia ewentualnej niegospodarności. Sprzęt kupiono przecież za pieniądze podatników - tłumaczy prokurator Rusin.
Faktury na zakup szpiegowskiego zestawu opiewają na ponad 7 tys. zł. Po co wydano tyle pieniędzy? Z byłym burmistrzem Lechem Markiewiczem nie udało nam się skontaktować. Sabina Cebula, która była w tym czasie sekretarzem urzędu, pamięta tylko, że owszem, kupiono taki sprzęt, ale miał służyć do wykrywania podsłuchów, a nie do podsłuchiwania. Mimo tych zapewnień, wielu pracowników ma obawy, czy ktoś ich nie nagrywał i czy tego nie wykorzysta.
Agata Kostyk-Lewandowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu podkreśla, że pracodawca ma prawo sprawdzać, w jaki sposób pracownicy wykonują swoje obowiązki i jak korzystają ze służbowego sprzętu. Ale musi też informować ich o celu i zasadach monitorowania ich w miejscu pracy.
- Ostatnio trafiła do nas skarga pani, która twierdziła, że pracodawca monitoruje jej system komputerowy. Ale miał do tego prawo, bo w umowie informował, że komputer ma służyć tylko do celów służbowych. A ta pani śledziła prywatne operacje bankowe - opowiada.
Dozwolone jest też sprawdzanie służbowej korespondencji i blokowanie stron internetowych. - U nas wszyscy wiedzą, że komputer jest inwigilowany i nikt się nie skarży - mówi nam pracownik dużego banku.
Sprzęt szpiegowski jest tani, dlatego stać na niego wielu
Z prof. Ryszardem Zielińskim z Instytutu Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki Politechniki Wrocławskiej rozmawia Małgorzata Moczulska
Polaków opętała mania podsłuchiwania. To kwestia coraz większej podejrzliwości czy raczej ciekawości?
Wszystkiego po trochu. Ciekawi jesteśmy z natury. Kiedyś podglądaliśmy przez okna sąsiadów, podsłuchiwaliśmy ich przez ścianę, a dziś montujemy podsłuchy. Te są bowiem coraz bardziej dostępne i coraz tańsze. A wybuchające co jakiś czas afery podsłuchowe wzmocniły naszą podejrzliwość, dlatego masowo kupujemy sprzęt do wykrywania podsłuchów.
Jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy oferujące taki szpiegowski wręcz asortyment...
A dzięki temu sprzęt, który kiedyś oglądaliśmy tylko w filmach, dziś jest na wyciągniecie ręki. I nie chodzi tylko o mikrofony. Te sklepy oferują pełen asortyment - od mikrofonów wielkości główki od szpilki, poprzez myszki do komputera reagujące na ruch i przesyłające dźwięki z otoczenia na wybrany telefon, do krawata z ukrytą kamerą, który możemy podarować ukochanemu lub prezesowi konkurencyjnej firmy. W dodatku koszt tych urządzeń jest coraz mniejszy. Dziś wystarczy kilkaset złotych, by kupić sprzęt do podsłuchiwania, a niewiele więcej, by np. przejąć kontrolę na czyimś telefonem komórkowym.
Będzie jeszcze gorzej?
Technika idzie do przodu, więc sprzętu pojawi się z pewnością więcej, będzie jeszcze mniejszy i trudniejszy do wykrycia. A że nie jest to już towar tylko dla wybranych, przypuszczam, że będzie też coraz tańszy.
MM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?