Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strumień czy skała? Zawsze strumień

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sport
Wojciech Koerber, szef działu sport Janusz Wójtowicz
Fajnie mieć w życiu ten luz. Hotelowa recepcjonistka dzwoni na pokoje do gościa i pyta równie słodko, co wdzięcznie: "To pan zamawiał budzenie na 5.30? No to szybciutko, szybciutko, już 7". Ten luz złapała właśnie nasza skoczkini wzwyż, Justyna Kasprzycka z AZS-u AWF-u Wrocław.

W amerykańskim Eugene wyleciała ponad poziomy ("Młodości, ty nad poziomy wylatuj"), wyrównując rekord Polski (199 cm). Od roku jest o niej głośno, trenuje z Dawidem Pyrą, byłym mistrzem Polski w dziesięcioboju, a jednocześnie swoją sympatią. Cel - sierpniowe mistrzostwa Europy w Zurychu.

Sport wiele par połączył, wiele też poróżnił. Jak mówią - z inną kobietą się żenisz, a z inną rozwodzisz... Mnie, przy okazji świetnie współpracującego duetu Kasprzycka - Pyra, przypomniała się piękna olimpijska historyjka ze strzelnicy. Potwierdzałem ją u Renaty Mauer-Różańskiej. Czeszka Kateřina Emmons. To złota i srebrna (Pekin) oraz brązowa (Ateny) medalistka igrzysk. W Atenach właśnie - jeszcze jako Kateřina Kůrková - poznała Matthew Emmonsa. On zdecydowanie prowadził przed ostatnim strzałem (złoto dawało mu ledwie 7,2!), by w efektowny sposób - myśląc, że stawia kropkę nad -i" - przedziurawić na koniec dziesiątkę. Tyle że... w tarczy należącej do rywala z boku. Jakiż dramat. Z pierwszego miejsca spadł na czwarte. Ona komentowała to wówczas jako ekspertka dla czeskiej TV. I też była pod wrażeniem dramatu. Na tyle dużym, że zapragnęła pechowca poznać, a w 2007 roku za Emmonsa wyjść.

Dodajmy, że Amerykanin zdobył wówczas złoto w innej konkurencji, a w Pekinie - gdzie wywalczył srebro - znów przeżył szok. Przed ostatnią rundą rywalizacji w trzech postawach wyprzedzał Ukraińca Sukorukowa (o 3,3 pkt) i Chińczyka Qiu Jiana (o 3,4). Znów miał złoto przed nosem. W ostatniej próbie trafił jednak 4,4. Powód? Karabin wypalił sam, zanim Amerykanin wycelował. Wyprzedzili go Ukrainiec, Chińczyk i jeszcze Słoweniec. - W Pekinie Kateřina też ten występ komentowała. Pamiętam jej minę. Zatkało ją - wspominała Renia.

Złotousty trener Czesław Michniewicz mawiał, że porażka jest gorsza od śmierci. Bo po porażce trzeba się obudzić. Prawda. Szczęśliwie jednak czas leczy rany, zatem tę porażkę trzeba przełknąć jak pigułkę nasenną, która po kilkunastu godzinach przestaje działać. I ta porażka też przestanie z czasem boleć. Bo zastąpią ją zwycięstwa.

Przed kilkoma laty, z grupą dolnośląskich olimpijczyków, miałem przyjemność odwiedzić jedną ze szkół we wsi k. Środy Śląskiej. I dzieciaki przygotowały tam piękne proporce z jeszcze piękniejszym, prawdziwym cytatem: "W konfrontacji strumienia ze skałą strumień zawsze wygrywa. Nie przez swoją siłę, lecz przez wytrwałość". A mało to razy chciał się ten strumień poddać? Niemało. W tej szkole to z pewnością nauczyciele starali się zaszczepić w małolatach wytrwałość. Głównie w nauce, jak swego czasu babcia Halinka w Arturze Borucu. "Ucz się, Arturku, ucz, bo ta piłka jeść ci nie da" - regularnie powtarzała chłopcu. W dobrej wierze, rzecz jasna, choć przyszłość pokazała, jak bardzo się babcia Halinka myliła. Tak czy siak, w obu przypadkach o kult pracy się rozchodziło.

Kasprzycka i Pyra rozchodzili się po drodze ze trzy razy. Lecz zawsze wracali. I dziś, po latach pracy, są na szczycie. On pochodzi ze Szczepanowa k. Środy Śląskiej. A wiecie, co to była za wieś, gdzie ten mądry cytat Buddy na proporcu dostałem? Szczepanów właśnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska