18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak, który stracił stopy, opuścił szpital

Anna Gabińska
Sławomir Wilczyński
Sławomir Wilczyński Tomasz Hołod
32-letni Sławomir Wilczyński, strażak z Kątów Wrocławskich, wyszedł dziś ze szpitala. Trafił tam po wypadku sprzed 2,5 miesiąca.

Dwa tygodnie w domu, trzy tygodnie w szpitalu na ostrej rehabilitacji, a potem wybór protez i zacznie uczyć się chodzić. - Ale nie tak byle jak, chcę się nauczyć ładnie, jak model - śmieje się Sławomir Wilczyński, strażak z Kątów Wrocławskich, który w czwartek wyszedł ze szpitala wojskowego przy ul. Weigla. Przed południem zabrała go samochodem do domu żona Kasia.

Obie nogi ucięte na wysokości pół łydki już się zagoiły. Lekarze ściągnęli mu też gips z lewej ręki. - Kiedyś mieli mi ją amputować, wywinąłem się, to jednak trafiło na nogi - wzdycha strażak.
Wspomina, że gdy był w zerówce, na dłoni tej ręki powstała mu duża narośl. - Takie dzikie mięso. O, tu mam bliznę operacjach - pokazuje. Leżał wtedy szpitalu trzy miesiące, medycy wycinali niepotrzebne tkanki, ale ciągle nie było efektu. Wreszcie powiedzieli: albo teraz się uda, albo trzeba będzie amputować. Wtedy się udało.

Gdy wychodził wczoraj ze szpitala po 2,5 miesiącu kuracji, nie chciał wózka elektrycznego, bo będzie się przecież uczył chodzenia, nie jeżdżenia. - W domu teraz zostanę pewnie ogrodnikiem. Krzaki rosną, a rodzice i teściowie ledwo nadążali z koszeniem trawnika, gdy mnie nie było - opowiada.
Trzy tygodnie intensywnej rehabilitacji w szpitalu będzie mu potrzebne do tego, żeby przygotować kikuty nóg na protezy. Pieniądze na nie wyłoży komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. - Trzeba będzie te kikuty zahartować - tłumaczy Danuta Cegła, kierownik zespołu rehabilitantów ze szpitala przy ul. Weigla. Różnymi przyrządami, jak np. gumowe jeżyki, należy doprowadzić do tego, by skóra zrobiła się tam twardsza. Potem przyjdzie nauka chodzenia na protezach.

- Jedni mówią, żeby uczyć się na jednej nodze, drudzy - żeby od razu na dwóch. Jest nad czym myśleć - przyznaje Wilczyński. Zdaniem Danuty Cegły będzie chodził za dwa-trzy miesiące. - Sławek to pozytywny pacjent, z wielką wolą walki - chwali go rehabilitantka. - Może nauczyć się takiego chodzenia, iż kto nie będzie wiedział, że nie ma stóp, nie zauważy tego - zapewnia.
Na zwolnieniu lekarskim strażak może być do roku. Potem ma objąć stanowisko dyspozytora albo inne - za biurkiem, ale w swojej macierzystej komendzie w Kątach Wrocławskich.

W niedzielę, 5 czerwca, na festynie z okazji Dnia Dziecka w Kątach Wr. (stadion przy ul. Zwycięstwa 27) w piłkę nożną zagrają: strażacy, księża, przedsiębiorcy i samorządowcy. Dochód z festynu pójdzie na rehabilitację Wilczyńskiego.

Jak stracił stopy

32-letni Sławomir Wilczyński pracował w straży pożarnej w Kątach Wr. od ośmiu lat. 17 marca był na służbie. Razem z dwoma kolegami pojechał ratować chorego, który dostał wewnętrznego krwotoku. Po drodze ich wóz, którym kierował Wilczyński, zderzył się czołowo z ciężarówką w Pustkowie Wilczkowskim. Gdyby nie natychmiastowa pomoc kolegów, również - choć dużo lżej - rannych, mógłby się wykrwawić na śmierć. Miał zmiażdżone obie stopy, złamaną lewą rękę, stłuczone płuca. ANA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska