Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż miejska nie radzi sobie z handlarzem. Niech bierze przykład z Łodzi

Bartosz Józefiak
Wrocławscy strażnicy miejscy od dwóch lat nie potrafią poradzić sobie z nielegalnym handlarzem ulicznym przy ul. Pereca. Twierdzą, że mandaty nie skutkują, a przepisy nie pozwalają skonfiskować mężczyźnie towaru. Może warto więc, by poprosili o pomoc kolegów z Łodzi? Tam z takimi sprawami radzą sobie bez problemów.

O handlarzu, który bez żadnych pozwoleń sprzedaje przy ul. Pereca owoce i warzywa pisaliśmy już w lutym. Wściekli są okoliczni handlowcy, którzy uczciwie płacą podatki, mają kasy fiskalne i wynajęte lokale. Zupełnie inaczej działa sprzedawca, który codziennie rano parkuje swoje auto przy skrzyżowaniu Pereca i Lwowskiej i z chodnika oferuje towar klientom.

- Muszę z czegoś wyżywić rodzinę. Chciałem sprzedawać tu legalnie, ale urzędnicy nie dali mi zgody - usłyszeliśmy od pana Arkadiusza, który sprzedaje towar z busa.

Choć proceder trwa już od ponad dwóch lat, nic się nie zmieniło. - Funkcjonariusze Straży Miejskiej Wrocławia podejmują interwencje wobec wszystkich osób prowadzących przy ul. Pereca i Lwowskiej działalność handlową niezgodnie z prawem. Osoby te są karane mandatami lub są kierowane wnioski do sądu- mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej.

Tyle, że mandaty nie skutkują. Pomóc mogłoby być może zajęcie towaru – czyli odebranie go sprzedawcy przez strażników miejskich. Uczciwi kupcy z Pereca obiecali nawet pomoc – zapewniali strażnikom magazyny, auta dostawcze, wagi do ważenia towaru, obiecali również, że odkupią od strażników zabrane owoce i warzywa. Pomimo wcześniejszych deklaracji, strażnicy z pomysłu się jednak wycofali.

Chełchowski tłumaczy, że sprawa nie jest prosta, bo zajęty towar szybko psujący się musi być właściwie przechowywany i szybko sprzedany. - Doceniamy zaangażowanie kupców z okolicy ul. Pereca. W naszej ocenie zbyt szeroki udział podmiotów prywatnych, budzi poważne wątpliwości natury prawnej. Jeżeli zostaną wypracowane skuteczne i zgodne z prawem procedury zajmowania towarów łatwo psujących się, będziemy takie działania podejmować - dodaje.
I dopowiada, że strażnicy mogą zajmować towar, ale nie mają obowiązku tego robić w każdym przypadku.

Sytuacja jest jednak o tyle dziwna, że z problemu zajmowaniem towaru szybko psującego się nie mają strażnicy miejscy w Łodzi.
- Prawo na to pozwala – mówi Radosław Kluska, rzecznik łódzkiej straży. – Strażnik może zająć towar, który przechowywany jest w magazynie do czasu, aż sąd zdecyduje, co ma się z nim stać. W przypadku kwiatów i artykułów spożywczych sprawa jest trudniejsza, bo trzeba znaleźć odbiorcę, który towar szybko kupi. Nam się udało. Korzystaliśmy z pomocy stowarzyszenia kupieckiego zrzeszającego legalnych sprzedawców. Podpisaliśmy umowę, zgodnie z którą handlarze kupią od nas każdą ilość zajętego towaru po cenie ok. 40 proc. ceny hurtowej. Wtedy, jeśli sprawa trafi do sądu, zabezpieczeniem są pieniądze ze sprzedaży, a nie sam towar. Tak nakazuje prawo. Kupcy się zgodzili, bo chcieli się pozbyć nieuczciwej konkurencji. I faktycznie, dzięki zajmowaniu towaru problem znacznie zmalał - mówi Kluska.

Jednak to, co bez większych przeszkód udało się przeprowadzić strażnikom miejskim w Łodzi, jest problemem nie do rozwiązania we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska