Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starsze i schorowane osoby traciły majątki. Notariuszka przed sądem

Redakcja
Przed wrocławskim sądem rejonowym rozpoczął się dziś proces wrocławskiej pani notariusz. Usłyszała ona zarzut niedopełnienia obowiązków. Czy w jej kancelarii powstawały akty notarialne, przez które starsi i schorowani ludzie tracili swoje nieruchomości?

Obrońca oskarżonej pani notariusz złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. Tłumaczył to ważnym interesem prywatnym swojej klientki oraz tym, że podczas procesu będą poruszane kwestie objęte tajemnicą zawodową. Sędzia Agnieszka Marchwicka nie uwzględniła tego wniosku.

Zdaniem prokuratora notariusz Dominika G. powinna była odmówić sporządzenia aktów notarialnych opisanych w akcie oskarżenia. Prokuratura uważa, że pani notariusz powinna zorientować się, że do transakcji stają ludzie schorowani, którzy nie mieli świadomości tego, co robią i jakie dokumenty podpisują.

W akcie oskarżenia opisano dwie transakcje sprzedaży domów i jedną, dotyczącą zamiany mieszkania z Wrocławia na Oleśnicę.

Pierwsza transakcja dotyczy sprzedaży domu na Zalesiu. Starszą kobietę do kancelarii przyprowadził Tomasz N. Przedwstępną umowę sprzedaży domu w kancelarii Dominiki G. sporządziła w 2009 roku asesorka. W lutym 2009 roku Tomasz N. wspólnie ze starszą kobietą ponownie pojawił się w kancelarii. Spisano wówczas akt notarialny sprzedaży domu za 800 tys. zł. W tym samym czasie toczyło się postępowanie o ubezwłasnowolnienie staruszki. Mężczyzna z kobietą miał jeszcze kilkakrotnie przychodzić do notariuszki. Spisywano m.in. pełnomocnictwo dla Tomasza N., czy też aneks do umowy sprzedaży. W pierwszej wersji starsza pani miała prawo mieszkać w sowim dawnym domu do końca życia. Ale w jednym z kolejnych aktów notarialnych wykreślono ten zapis.

Druga transakcja opisana w akcie oskarżenia dotyczyła domu na Żeglarskiej. Tomaszowi N. sprzedał go 72-letni pan Jerzy. Starszy mężczyzna miał otrzymać pół miliona złotych. Dopiero po śmierci mężczyzny jego rodzina zorientowała się, że połowa bliźniaka przy Żeglarskiej ma nowego właściciela. Pan Jerzy nadużywał alkoholu. Był nieporadny, występował u niego „zespół otępienny”, okresowo oderwany od rzeczywistości - ocenił zatrudniony przez prokuraturę lekarz.

Trzeci opisywany przez oskarżenie przypadek dotyczy 82-latki z Kozanowa. Kobieta straciła mieszkanie o powierzchni 35 mkw. Zgodziła się na zamianę lokalu. W zamian zyskała małą klitkę w Oleśnicy. Lekarz, na zlecenie prokuratury, uznał, że kobieta cierpiała na zespół psychoorganiczny z objawami "otępiennymi"

Tomasz N., który kupił domu na Zalesiu i Grabiszynku został już prawomocnie skazany za obie transakcje. Za pierwszą na cztery lata, za drugą - na pięć lat więzienia. W obydwu przypadkach sądy nie miały wątpliwości, że Tomasz N. jest oszustem, a ludzie, od których „kupił” dwa domy, padli ofiarą jego machinacji.

Oskarżona notariuszka nie przyznaje się do winy. - To krzywdzące zarzuty, które godzą w dobre imię mojej klientki - przekonywał mecenas Jacek Giezek, adwokat Dominiki G.

Notariuszka w sądzie przekonywała, że osoby, które sprzedawały swoje nieruchomości zachowywały się normalnie i nic nie wzbudziło jej wątpliwości. Dominika G. zapewniała, że gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości odnoście stanu zdrowia tych osób, to nie doszłoby do sporządzenia aktów notarialnych.

Dominika G. przypomniała, że podczas transakcji dotyczącej sprzedaży domu na Zalesiu strony przyniosły zaświadczenie o stanie zdrowia pani Ewy. Psychiatrzy zaświadczyli, że starsza kobieta jest zdolna podejmować samodzielnie decyzję. Notariuszka dodała, że Ewa J. podczas wizyty w kancelarii zachowywała się aktywnie, czytała umowę i towarzyszył jej osoby, które nazywały ją ciocią. Oskarżona twierdzi, że w momencie transakcji nie miała świadomości o toczącym się postępowaniu o ubezwłasnowolnienie Ewy J.

Oskarżona nie pamiętała szczegółów transakcji dotyczącej sprzedaży domu na Grabiszynku, ale raz jeszcze podkreślała, że nigdy nie działała na szkodę klienta.

Dominika G. odpiera także zarzuty prokuratury dotyczące trzeciej transakcji, w której chodziło o zamianę lokali. Kobieta, która zamieniła lokal z Wrocławia na Oleśnicę otrzymała dopłatę podyktowaną rynkowymi cenami.

- Nie mogłam mieć wątpliwości, że strony rozumieją istotę sprawy. W przeciwnym razie takie akty nie doszłyby do skutku - mówiła oskarżona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska