Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowe rurki, na których spędzaliśmy popołudnia i wieczory. Trzepak - Facebook naszego dzieciństwa

Robert Migdał
Wyjaśniam tym, którzy nie wiedzą o co chodzi. Trzepak, to było takie magiczne urządzenie (trudno je spotkać na dzisiejszych, nowo wybudowanych osiedlach). Można je jeszcze zobaczyć na starszych osiedlach Wrocławia. Stalowe rurki (dwie pionowe, dwie poziome - zespawane ze sobą).

Oficjalnie służyły do tego, żeby powiesić na nich dywan (chodniczek z przedpokoju, z sypialni, który leżał obok łóżka lub dywanik łazienkowy) i specjalną trzepaczką do dywanu (metalową, plastikową) wytrzepać z dywanu piach, kurz i inne brudy.

Oficjalnie. Bo przez większość czasu trzepak służył zupełnie do czegoś innego. Dbał o naszą sprawność fizyczną (można było robić na nim fikołki - Polska była wtedy liderem w akrobatyce podwórkowej), wisieć - będąc zaczepionym nogami - głową do dołu lub zwisać - na rękach, huśtać się, wdrapywać na niego i zeskakiwać. No i wielokrotnie był bramką, gdy z chłopakami kopaliśmy piłkę (no, kopaliśmy to za dużo powiedziane - ja, jako najgrubszy, zawsze stałem na bramce).

Był miejscem spotkań. Dawno, dawno temu, kiedy nie było telefonów komórkowych, tabletów i laptopów z zamontowanymi Facebookami, Gadu Gadu, pocztami mejlowymi, twitterami i instagramami - umawialiśmy się po szkole (kiedy tylko zjemy obiad) „przy trzepaku”. Najlepsza miejscówka na podwórku (bo koło trzepaka była też zazwyczaj ławeczka) - można było posiedzieć, pogadać (godzinami, twarzą w twarz), powygłupiać się. Rodziły się znajomości i przyjaźnie, które przetrwały lata - do dzisiaj kilkoro znajomych „spod trzepaka” mam na Fejsie :).

Czasy się zmieniają - trzepak odszedł do lamusa. Każdy ma odkurzacz (tak dobrze ssący, że w czasie sprzątania u sąsiada piętro wyżej obrusy do sufitu podchodzą), a i dywanów jak na lekarstwo (ludzie sobie mieszkania panelami wykładają, kafelkami, wykładziny po całości rozścielają - mięciutkie, delikatne).

Po co w dzisiejszych czasach trzepak? I kurzyło się od niego, i dzieciaki hałasowały pod oknem... Mnie jednak jakoś tak serce inaczej, mocniej bije, gdy o trzepaku myślę. Dzieciństwo mi przelatuje przed oczami, beztroska, zabawa do późna, twarze przyjaciół. No i zdrowo było - całymi dniami siedziało się na świeżym powietrzu - coś takiego jak smog to mi się tylko kojarzyło z niejakim Wawelskim, i to pisanym przez „k”, w Krakowie.

Powiem szczerze, że nie miałbym nic przeciwko temu, żeby na nowo budowanych osiedlach wrocławskich stawiać trzepaki, takie jak za Polski Ludowej. Jak nie będą ludzie z nich korzystać do trzepania dywanów - trudno. Mogą być potraktowane jako rzeźba - sztuka nowoczesna (nie takie metalowe wygibasy i dziwadła zespawane z kilku rurek brano za sztukę przez wielkie „sz”). Może też taki trzepak być potraktowany jako mała architektura krajobrazu miejskiego. Bo gdyby powrócił na podwórka, to może oderwałby dzieci choć na chwilę od elektronicznych gadżetów, wyciągnął z domu...

Może byłby znów, jak lata temu, miejscem spotkań, randek z dziewczyną/chłopakiem, umawiania się z kumplami na grę w kapsle (no dobrze, na wyścigi resorakami i transformersami) - miejscem, które dzieci będą po latach wspominać z rozrzewnieniem. Że niby takie nic, kilka rurek stalowych zespawanych razem, a jaka masa wspomnień z nim związanych...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska