Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszamy na komary

Krzysztof Koziołek
- Bez mieszkańców nie zwalczymy dokuczliwych owadów - mówią władze miasta. I apelują o pomoc.

Kiedy wczoraj rano miasto tonęło w strugach majowego deszczu, wydawało się, że wreszcie pierwszy raz od kilku tygodni meszki i komary dadzą nam spokój. Ale nadzieje szybko rozwiało słońce, które wychyliło się zza chmur.

- Kiedy zaczną się opryski? Przecież już nie da się wysiedzieć na działce - skarżył się wczoraj nowosolanin. Dzwonią też mieszkańcy os. Konstytucji 3 Maja, ci mieszkający w pobliżu Odry. Wszyscy pytają o to samo: kiedy będą opryski?

Bez deszczu i wiatru

- Jesteśmy przygotowani, ale opryski mają sens tylko wtedy, gdy nie pada deszcz i nie ma wiatru - tłumaczy rzeczniczka urzędu miejskiego Ewa Batko. I jeszcze jedno: z opryskami trzeba czekać do momentu, gdy owady się wyklują, pryskanie larw nic nie da, bo na nie stosowany przez miasto środek nie działa.

Kolejna ważna rzecz: bez udziału mieszkańców w walce z owadami nie ma szans na pełną wygraną. O ile meszki lęgną się w wodach płynących - a więc w Odrze, Czarnej Strudze czy innych ciekach wodnych - o tyle już komary w wodach stałych, czyli wszelkiego rodzaju stawach, oczkach wodnych itp.

- Dlatego apelujemy do mieszkańców, szczególnie do właścicieli domków jednorodzinnych i działkowców, o całkowitą wymianę - najrzadziej co cztery dni - wody zgromadzonej w zbiornikach takich jak beczki, wanienki albo szczelne zamykanie wszelkiego rodzaju takich pojemników - wylicza E. Batko.

Właścicieli oczek wodnych - jeśli nie mają możliwości tak częstej wymiany wody - miasto prosi o włączenie fontann lub pomp w celu wymuszenia obiegu wody. - To nie dopuści do jej odstania i zalegnięcia się w niej larw - wyjaśnia rzeczniczka.

Najwięcej na działkach

Jak wykazała opinia specjalisty od zwalczania meszek i komarów, najwięcej owadów jest przy ogródkach działkowych.

- Dlatego tak ważna jest współpraca działkowców - podkreśla E. Batko. Tym bardziej że każda działka może "wyprodukować" do kilkuset owadów - krwiopijców. - Bez zaangażowania mieszkańców nasze opryski nie przyniosą oczekiwanego rezultatu - dodaje rzeczniczka.

To, czy uda nam się pozbyć owadziego problemu, zależy też od... okolicznych gmin nadodrzańskich. Ponieważ komary latają na dystansie do 7 km, łatwo obliczyć, że mogą do nas zawitać... sąsiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska