Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spielberg rządzi Wrocławiem. Mieszkańcy jak w klatkach.Prawnik: To ograniczanie swobód obywatelskich

Weronika Skupin
"St. James Place" to produkcja z rozmachem. Mocno daje się we znaki mieszkańcom, mają już dosyć ekipy
"St. James Place" to produkcja z rozmachem. Mocno daje się we znaki mieszkańcom, mają już dosyć ekipy fot. Marian Rybarczyk
Steven Spielberg kręci film z Tomem Hanksem na ul. Kurkowej, a okolica przypomina strefę zamkniętą. Nie wolno robić zdjęć, podchodzić do okien, sklepy są ogrodzone płotami i mają mniejsze obroty, a mieszkańcy chodzą naokoło, bo ich własne podwórka są niedostępne nawet w przerwie między ujęciami.

Zobacz: Tom Hanks już we Wrocławiu. Gra na Kurkowej, w filmie Spielberga (ZDJĘCIA)

Steven Spielberg i Tom Hanks - mimo że trwają wybory samorządowe, to właśnie ich nazwiska, a nie polityków i samorządowców, są najpopularniejsze we Wrocławiu. Obaj panowie są właśnie w stolicy Dolnego Śląska. Pierwszy realizuje zdjęcia do swojego filmu "St. James Place", drugi gra w nim główną rolę. Problem w tym, że ekipa filmowa i jej ochroniarze skutecznie utrudniają życie mieszkańcom ulic, na których jest plan filmowy. Nie ma gdzie zaparkować, trzeba chodzić naokoło, omijając zamknięte podwórka.

- Nie wolno nam nawet patrzeć przez okna. Gdy tylko się do nich zbliżymy, ochroniarze świecą nam laserami po oczach i wykrzykują przez megafony, by nie otwierać okien - opowiadają nam mieszkańcy ulic Kurkowej i Ptasiej.

Nasi reporterzy byli świadkami takiej sytuacji. Ochroniarz skierował prosto w oczy obserwatorów ręczny laser z zielonym światełkiem. Na miejscu nie można robić zdjęć, bo plan jest chroniony prawem autorskim, jednak zakaz wyglądania przez okna i robienia zdjęć stamtąd, nawet komórką, ogłoszono co najmniej na wyrost. Specjalista ds. prawa autorskiego, dr Marek Chyliński z Uniwersytetu Opolskiego mówi, że świecenie po oczach jest karalne, a laser może być szkodliwy. - Nie ma też żadnego zakazu podchodzenia do okna. To absurd - dodaje.

Wedle prawa, ochroniarz ma możliwość użycia paralizatora lub kajdanek, o laserze nie ma jednak mowy. Aby jednak uzyskać odszkodowanie, musimy udowodnić, że laser wywołał uszczerbek na naszym zdrowiu. W praktyce ochroniarze są więc bezkarni.
Jak się dowiedzieliśmy, po tym, jak napisaliśmy o celowaniu w ludzi laserami, ochroniarze mieli wszystkiemu zaprzeczyć. Nie ulega jednak wątpliwości, że ekipa filmowa pozwala sobie na zbyt dużo.

Przeczytaj: Spielberg we Wrocławiu pilnie chroniony. "Świecą ludziom laserami po oczach"

Dr Marek Chyliński nie ma też wątpliwości, że z własnego okna możemy zrobić dowolną liczbę zdjęć. Przestrzeń publiczna jest przestrzenią publiczną - czy jest tam kręcony film, czy nie. Nie możemy jedynie robić zdjęć temu, co zakryte - gdy Steven Spielberg chowa się pod namiotem rozłożonym przez ekipę filmową, powinniśmy to uszanować.

Gdy zdjęcia kręcono na ul. Mierniczej, ochroniarze chcieli wyrzucić nas z klatki schodowej. Tego nie wolno im było robić. Jeden z nich zasugerował, że nas przeszuka. Tego też nie mają prawa uczynić.

CZYTAJ DALEJ: Nikt nie podpisywał umowy z mieszkańcami
Nikt nie podpisywał umowy z mieszkańcami. Jak mówi Urszula Hamkało z Zarządu Zasobu Komunalnego, do którego należą kamienice biorące udział w produkcji "St. James Place" Stevena Spielberga, o wszelkie zadośćuczynienia mieszkańcy powinni występować do ekipy filmowej sami. Jak się okazuje, magistrat nie zadbał o wrocławian.

- Nie ma w porozumieniu ZZK i produkcji żadnych zapisów dotyczących zachowania się mieszkańców, określających, co mogą, a czego nie. Zapisy dotyczą jedynie zasobu komunalnego - wyjaśniała nam wczoraj Urszula Hamkało z ZZK.

Jak utrzymuje ekipa filmowa, można wystąpić o takie odszkodowania i będą one wypłacone. Marianna Rowińska z ekipy filmu wyjaśnia, że utrudnienia są, ale filmowcy robią wszystko, by dogodzić mieszkańcom. Wyjaśnia też, że poszkodowani dostaną odszkodowania w swoim czasie. Mogą się zgłaszać po nie m.in. sklepikarze, którzy będą mieli niższe obroty.

Zarzuty mieszkańców są liczne: zabrano im miejsca parkingowe, zamknięto podwórka i ulice, przez co trzeba chodzić naokoło. Poza tym, ekipa nie pozwala podchodzić do okien i robić zdjęć. Gdy się to zdarzy, ochroniarze posuwają się do świecenia ludziom po oczach laserem. A to jest karalne, jeśli dowiedzie się tego szkodliwości.

- Kiedy próbowałem zrobić zdjęcie telefonem komórkowym, usłyszałem od ochroniarza, że spotkamy się w sądzie. Że nie wypłacę się do końca życia i będę miał zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych - mówi pan Stanisław, jeden z mieszkańców. - To skandal. Nie można nas tak terroryzować. Przecież my tu mieszkamy - denerwuje się.

Prawnik, dr Marek Chyliński, przyznaje mu rację. Radzi, by z takimi sprawami zgłaszać się od razu do Rzecznika Praw Obywatelskich, bo to ograniczanie swobód. Nie ma przepisów zabraniających podchodzenia do własnego okna. Możemy też z niego wykonać dowolną liczbę zdjęć tego, co za tym oknem widać.

Marek Chyliński groźby ochroniarza zbywa jednym słowem: "Absurd". Sugeruje, że ochroniarze nie znają prawa.
- Mamy do czynienia z naruszeniem swobód - mówi. - Chroniąc prywatność Stevena Spielberga i ekipy filmowej, ogranicza się swobodę i wolność poruszania się mieszkańców we własnych czterech ścianach - dodaje.

Kilka dni temu ekipa filmu próbowała wygonić nas z jednej z klatek schodowych przy ul. Mierniczej. Jest to przestrzeń publiczna, do której możemy wejść np. na rozmowę z Czytelnikiem. Od razu poszło jednak za nami dwóch ochroniarzy, nie pozwalając wejść do czyjegokolwiek mieszkania.

Wcześniej na ul. Kurkowej jeden z ochroniarzy zasugerował naszej dziennikarce, że ma prawo ją przeszukać, bo może mieć w torebce aparat fotograficzny. A to, co mamy w torbie, to (w tej sytuacji) nasza sprawa i ochroniarz nie ma prawa nas przeszukać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska