Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SønderjyskE - Zagłębie Lubin 1:1. Koniec europejskiego snu lubinian

Piotr Janas z Danii
FOT. Zagłębie Lubin S.A./Tomasz Folta
Piłkarze Zagłębia Lubin zremisowali na wyjeździe z duńskim SønderjyskE 1:1 w rewanżowym meczu III rundy eliminacji do Ligi Europy. Tydzień temu w Lubinie przegrali 1:2, więc do IV rundy awansowali Duńczycy.

Lubinianie przystępowali do tego meczu bardzo zmotywowani. Wiedzieli, że aby przejść do kolejnej rundy muszą strzelić nie tylko pierwszego, ale i co najmniej drugiego gola na wyjeździe w tej edycji Ligi Europy. W poprzednich starciach (ze Slavią Sofia i Partizanem Belgrad – przyp. PJ) ta sztuka im się nie udawała.

Trener Piotr Stokowiec tym razem wystawił na skrzydle Jana Vlaskę i Krzysztofa Janusa. Na ławce usiadł zawodzący od początku sezonu Łukasz Janoszka, a Arkadiusz Woźniak w ogóle nie poleciał z zespołem do Danii. Na ostatnim treningiem przed wylotem zderzył się z Danielem Dziwnielem i nabawił się urazu stawu skokowego. Rokowania nie są jednak pesymistyczne i najprawdopodobniej nie będzie pauzował dłużej niż tydzień.

Wicemistrzowie Danii wyszli w niemalże takim samym zestawieniu personalnym co tydzień temu w Lubinie. Trener Jakob Michelsen postanowił nie eksperymentować i zmienił tylko defensywnego pomocnika Janusa Drachmanna, choć początkowo figurował on w pierwszym składzie. Prawdopodobnie przytrafiła mu się jakaś kontuzja na rozgrzewce. Kilku piłkarzy Michelsen oszczędził w niedzielnym meczu ligowym z Lyngby BK (SønderjyskE przegrało go 0:1 - przyp. PJ).

Pierwsze minuty były bardzo nerwowe w wykonaniu gości. Dość powiedzieć, że już w 2 min Duńczycy mogli prowadzić 1:0 po rzucie rożnym, ale lubinian od straty gola uchronił znakomity refleks Martina Polacka. Dopiero około 10 min przyjezdni zaczęli dochodzić do głosu.

,,Miedziowi" stopniowo zbliżali się do bramki strzeżonej przez Marina Skendera, a w 22 min wyszli na prowadzenia. Dorde Cotra dośrodkował z lewej strony, a niekryty przez nikogo Lubomir Guldan uderzył bez przyjęcia na dalszy słupek.

Trzecia siła Ekstraklasy poprzedniego sezonu nie poszła jednak za ciosem, choć kilka razy gościła jeszcze w okolicach pola karnego SønderjyskE. Raz piłkę do siatki wpakował nawet Łukasz Piątek, ale było to chwilę po tym, jak prowadzący te zawody Węgier Tamas Bognar odgwizdał faul na bramkarzu gospodarzy. To była ostatnia akcja w tej części gry.

Po zmianie stron znów zaczęło kotłować się w polu karnym Polacka, a ,,Miedziowi" wychodzili z tych opresji bez szwanku do 65 min. Wtedy, po kolejnym rzucie rożnym, do remisu doprowadził Marc Pedersen.

Od tego momentu Zagłębie rzuciło się do ataku. Raz bliski szczęścia był Łukasz Piątek, ale za to w 74 min Duńczycy byli o krok od wyjścia na prowadzenie, gdyż oko w oko z Polackiem stanął Simon Kroon. Szwed uderzył jednak za lekko i prosto w bramkarza.

Potem zespół prowadzony przez Michelsena zaczął w każdym możliwym momencie kraść cenne sekundy. Stokowiec postanowił reagować i wprowadził na boisko Łukasza Janoszkę (za Krzysztofa Janusa) i Michala Papadopulosa (za Krzysztofa Piątka). Zmiany na niewiele się jednak zdawały. Niesieni głośnym dopingiem kompletu kibiców gracze SønderjyskE sprawiali wrażenie pewnych siebie i bardzo umiejętnie się bronili.

W 89 min piłkę meczową miał na głowie Guldan, ale strzelił w słupek! Od 90 min 4795 fanów oglądało to widowisko na stojąco, a sędzia doliczył aż 5 minut. Te niczego już jednak nie zmieniły. SønderjyskE dowiozło korzystny dla siebie rezultat do końcowego gwizdka i zameldowało się w IV rundzie. Zagłębie może już skupić się na rywalizacji w LOTTO Ekstraklasie i Pucharze Polski.

4795

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska